Jeszcze żył? Lodówka nie próbowała go karcić? Czemuż to? Ach tak, wytknięto jej prostactwo i brak kultury, na który Jin nigdy by sobie nie pozwolił. Czyste rozbawienie płynące z typowej reakcji Noriko wpływało na Moritakę kojąco. Groźba... ach, groźby to wyrafinowana sztuka, nie wystarczy spojrzeć na kogoś z góry i coś warknąć. Szczęśliwie Lodówka miała tą sztukę opanowaną, no szczęśliwie dla niej. Ale mniejsza o to.
Moritaka podźwignął się z ziemi, opierając o swoją laskę. Poprawił marynarkę, próbując odzyskać swój nonszalancki wizerunek. Próby były raczej żałosne, ale z przyzwyczajeniami się nie walczy.
-Noriko san, Chimamire san, nie mamy dzisiaj na to czasu, chyba że Matka uzna inaczej. Weźcie lepiej przykład z Vickersa i pytajcie o konkrety, póki mam okazję- w tonie Jina nie było reprymendy, raczej udzielał przyjacielskiej rady. Jego stosunki z całym Wu były dość fatalne, by nie próbował ich psuć jeszcze bardziej.
-I ja właśnie z konkretem się zwrócę czcigodna Matko. Moja rodzina cieszy się dużą pewnością siebie, lecz obawiam się, że ja zwykłem liczyć siły na zamiary. Jesteśmy wszak jedynie prostymi uczniami, a Kazuo umyka sprawiedliwości już od lat. Jeśli naprawdę służy królom Yama, tym gorzej dla nas. W dodatku ukradł manuskrypty, które wierzę, że były chronione. Czy to jednak nie jest zadanie dla jina, a nie rozbrykanych małp? Nie dorównujemy ci Matko ani siłą, ani doświadczeniem. |