Rick zręcznie wskoczył na woź i usiadł na jego brzegu, tak że nogi zwisały mu swobodnie poza jego obrębem. Poczuł że łuk który miał na placach kuje go w plecy. Zaczął się wiercić i rękoma poprawiać kawałek patyka z sosnowego drzewa.
- Cholerny łuk - krzyknął z irytacją, tak że jego głos odbił się echem. Poczuł na sobie spojrzenie wszystkich tam zgromadzonych, czuł się jakby ktoś wbijał w niego małe szpilki - Jestem zestresowany i jeszcze do tego ten mięśniak pożera jedzenia! Zostaw to! - Tak intensywnie wymachiwał rękoma przed twarzą Mietka, że nieomal spadł z wozu. |