Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2009, 15:09   #19
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
Benz praktycznie nie zareagował na propozycję Harlowa, być może zastanawiał się nad innym rozwiązaniem? W każdym razie Colin uznał milczenie Rodgera za ciche przyzwolenie i powoli zaczął przygotowywać się do wdrążenia swego planu w życie. Po chwili był już gotowy i ruszył do wąskiej szczeliny, plecak postanowił pchać przed sobą, gdyż wydawało mu się to łatwiejsze od ciągnięcia go z tyłu.

Miał nadzieję, iż korytarz nie jest zbyt długi i nie kończy się jakimś ślepym zaułkiem. Colin nigdy nie lubił takich ciasnych, wręcz klaustrofobicznych przejść, w dodatku tunel wciąż wydawał się zwężać. Zdjął kask, gdyż ten nie mieścił się już w szczelinie, w plecaku wymacał opaskę czołową i nie bez pewnych trudności założył ją na głową.

- Około 1,5 metra, więc nie jest źle - pomyślał spoglądając za siebie.

Im dalej tym lepiej, korytarz rozszerzył się już dostatecznie tak, że Colin mógł się w miarę swobodnie poruszać. Obrócił się i dokładnie rozejrzał, instynktownie czuł, iż jest coraz bliżej wyjścia, wystarczyło przekroczyć jeszcze tylko jedno małe zawężenie. Odetchnął kilka razy, otarł pot z czoła i ruszył dalej.

W końcu udało mu się wydostać, latarka czołowa nie dawała dostatecznie dużo światła, więc z plecaka wyjął większy egzemplarz, dzięki czemu mógł się nieco rozejrzeć po komnacie.

Znów poczuł podekscytowanie, które zawsze towarzyszyło mu gdy penetrował stare jaskinie lub kiedy wspinał się na najwyższe szczyty, był w swoim żywiole. Jego myśli powędrowały ku Marie, to w końcu jego piękna narzeczona zaraziła go tą pasją. Jakże żałował, że nie mogła być teraz z nim, wspólnie mogliby odkryć te tajemnicze jaskinie pod Londynem.

- Czysto. Chodźcie tu zamiast stać tak i się zastanawiać co zrobić - rzekł pewnym siebie głosem.

Postanowił wykorzystać czas, który zajmie ekipie przebrnięcie przez korytarz i zrobił mały zwiad. Nie zapuszczał się zbyt daleko, lecz zdołał odkryć trzy korytarze prowadzące wgłąb jaskini, jeden z nich był dość wąski, a Harlow jakoś nie miał zamiaru znów się przeciskać. Gdzieniegdzie słyszał miarowe kapanie wody, prawdopodobnie była czysta, gdyż została zapewne przefiltrowana przez skały, nie wiadomo jednak jakie minerały z niej wypłukała.

Po kilku minutach zaczęli się wreszcie pojawiać członkowie ekipy, Colin w tym czasie schował do plecaka latarkę czołową, która i tak była teraz bezużyteczna.

- I co teraz? Rozdzielamy się, czy rzucamy kością? Masz jakiś pomysł gdzie powinniśmy iść? - spytał go jeden z drużynowych ekspertów.

- Decyzja należy do Pana Benza - odrzekł zwięźle - W każdym razie mamy zbadać cały kompleks, więc zapewne prędzej czy później również wszystkie korytarze. Co do rozdzielania się, to myślę, że nie jest to dobry pomysł, nie wszyscy z nas są grotołazami i w razie jakiegoś wypadku mogliby sobie nie poradzić albo pomoc mogłaby nadejść zbyt późno. Lepiej nie ryzykować.
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline