Dzikus wykrzyczał coś, czego nawet Mietek po polsku nie był w stanie zrozumieć i przebiegł obok niego. Niestety Mietek nie zdążył zareagować na to, co wydarzyło się w karczmie. Może nie dosłyszał słów Radosława. Może ich nie zrozumiał. A może po prostu miał coś ważniejszego do roboty, jak na przykład to, żeby postawić wóz, który nadal jeszcze trzymał za dyszel.
Dzikus pobiegł w dół wzgórza, nie zwrócił nawet szczególnie uwagi na Ricka, który powolnie człapał w stronę karczmy. - Zaczekaj moment - Powiedziała Runa do leżącego na podłodze Radosława. Wybiegła z karczmy, żeby zobaczyć, dokąd ów dzikus zmierza i czy ktoś z grupy go zatrzymał. Ten zatrzymał się na chwilę dopiero na dole obok fontanny, żeby odpocząć. Ku jej zdziwieniu zamiast się napić, charczyście splunął do sadzawki, wykrzyczał coś ponownie w niezrozumiałym języku wymachując przy tym złowieszczo rękoma i pobiegł dalej w stronę lasu. Zniknął w gąszczu drzew i krzaków. Runa wróciła do karczmy. Od progu zobaczyła, jak Michał raczy się zawartością jednego z napełnionych piwem kufli. - Nawet nie ruszył się, żeby pomóc. Nie można na niego liczyć. - pomyślała sobie i nic nie mówiąc obdarzyła go zimnym spojrzeniem. Podała Radosławowi rękę, żeby pomóc mu wstać. Drugą ręką obróciła stojące nieopodal ławy krzesło i znacząco kiwnęła głową, żeby Radek sobie na nim spoczął.
Ostatnio edytowane przez Mal : 05-08-2009 o 15:01.
|