Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2009, 16:38   #22
Eravier
 
Eravier's Avatar
 
Reputacja: 1 Eravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znany
Chęć znalezienia w opacie sprzymierzeńca i odnalezienia odpowiedzi na dręczące pytania była silniejsza niż rozsądek Księcia. Od początku zdawał sobie sprawę z zagrożenia, jakie niósł ten sposób komunikacji jednak nigdy nie spotkał się z tak silną barierą umysłową.

„Niezwykły człowiek, ciekawe czy jego uczeń też posiada podobne zdolności. I jeszcze te szare oczęta, nie wiem czyje one były, ale z pewnością nie należały do człowieka bliżej było im do gada.”

Po mimo prób przypomnienia sobie dokładniej ze szczegółami, co się z nim wtedy działo zawsze napotykał ten sam piekielny ból głowy, dlatego też pod przymusem odpuścił sobie je. Z pewnością gdyby nie krasnolud i jego żelazne ramię perspektywa bliższego spotkania z ziemią była by nieunikniona. Większość wolnego czasu aż do przybycia Tirio spędził u siebie w pokoju grając w szachy, studiując papiery strategiczne i zajmując się rozmyślaniami, jednym słowem rutyna. Usst spał sobie spokojnie koło pryczy widocznie zadowolony z uroków podróży a raczej ich deficytu i może trochę braku dyscypliny Renilli.

Zasnute błękitnymi chmurami niebo nadawało pewnego klimatu temu statkowi jednak nikt nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Rydiss siedział na jednej z dębowych beczek studiując jakieś dokumenty, gdy z bocianiego gniazda dotarł wrzask marynarza: „Ziemia Ziemia…” Książe zerwał się na nogi i obserwował jak statek powoli przedziera się przez zastępy seledynowej cieczy by dotrzeć do drewnianego portu. Od dość długiego czasu można było dostrzec uśmiech na twarzach marynarzy wojowników, magów i ogólnie wszystkich jednak Tirio nie przejawiał takiego entuzjazmu szczególnie po wysłuchaniu już dwóch nieciekawych przepowiedni. Jednak z drugiej strony przed przeznaczeniem się nie ucieknie a i ucieczka może je sprowokować, więc postanowił stawić mu czoło najlepiej jak potrafi. Gdy statek przycumował marynarze zaczęli znosić beczki, tobołki i inne rzeczy na ląd. Rydiss poszedł do swojej kajuty by spakować wszystko, co mu potrzebne, choć nie było tego za wiele. Równie dobrze mógł do tego użyć czaru jednak wolał zrobić to ręcznie.

- No Usst czas wracać do swojej pani z pewnością znajdziesz do niej drogę szybciej niż ja. – Tygrys o dziwo wykazywał zrozumienie tych słów poprzez kiwanie głową – mam do ciebie jednak jeszcze małą prośbę – mówiąc to wyciągnął pierścień, nad którym tak naprawdę pracował od dłuższego czasu, nie był on za ładny raczej wyglądał jak by go zrobił strasznie nieudolny kowal żłobienia były niedokładne i lekko powyginane. – Oddasz go Renilli razem z tym listem – całość dokładnie przewiązał i schował tak by nie wypadła kotu podczas biegu a nawet bitwy, do tego jeszcze kilka zaklęć zabezpieczających przed otwarciem i przeczytaniem osób trzecich – no a teraz już idź.

Sam zaś wstał od kota będąc ubrany w płaszcz, w którym to mieścił większość niezbędnych rzeczy i ruszył na miejsce wyznaczone przez Kreuzenferga. Miasteczko było małe, ale za to ładnie wyłożone kostką w ciemnych barwach a wszystkie budynki trzymały się jednego i tego samego stylu, co wyglądało dość atrakcyjnie.

- Tirio, Fergendo i Varroviensse będziecie mieli za zadanie pomóc w misji naszej ekipie poszukiwaczy artefaktów - rzekł Ultrich. - Więcej dowiecie się w kaplicy przy głównej bramie.
Jeden z witających wskazał ręką w przeciwną stronę.

Fergendo już ją spotkałem dziwna kobieta, ale z pewnością jak każdy tutaj jest niebezpieczna, teraz ta kraina pełna jest zabójców, magów, wojowników i do tego bardzo doświadczonych, a każdy z nich ma swoje specyficzne cele, jeszcze trochę poczekam a potem zacznę działać póki, co mam za mało informacji może po drodze uda mi się ich trochę zebrać”

-Witaj Fergendo a ty to z pewnością Varroviensse odezwał się książę, gdy zobaczył obie kobiety stojące obok siebie i wyczekujące na niego z niecierpliwością w oczach. Stojąc tak obok siebie wyglądały dość dziwacznie jednak książę nie zwrócił na to uwagi.
- Mam tylko nadzieję, że nie będziesz mi przeszkadzał – warknęła Varroviness.
- Tak to pewnie kara za to, że pierwszy się odezwałem – mruknął z uśmiechem na ustach Tirio – Tak czy inaczej szkoda czasu chodźmy.

Ruszyli mijając uliczki, którymi akurat teraz krzątało się dość sporo ludzi większość z nich to marynarze, nielicznie można było spotkać jakiś mieszkańców, czasem kilku wojowników, bądź straże ubrane w błękitne stroje.
Po paru minutach marszu dotarliśmy do niewielkiej kaplicy, przed którą znajdowała się trójka ludzi - dwie kobiety i mężczyzna. Ubrani byli w proste stroje podróżne. Klęczeli przed niewielką figurką swojego bóstwa, pokornie pochylając głowy. Gdy was zauważyli, wstali lekko zmieszani.
- Nie spodziewaliśmy się was tak szybko - stwierdził mężczyzna. - Ale to dobrze. Musimy wyruszyć jak najszybciej, bo silnie rywale mogą nas przegonić. - Zebrali z ziemi torby. Nie wyglądali na uzbrojonych, a tym bardziej nie na wojowników czy magów.

- Muszę jeszcze wstąpić do biblioteki i przejrzeć jej zbiory przydadzą się informacje na temat wybuchu wojny, zielarstwie, alchemii, mapy, coś o ukształtowaniu terenu i wiele innych rzeczy.
- Możemy wstąpić po drodze do bramy znajduje się biblioteka my także posiadamy pewne zbiory przy sobie może coś cię zainteresuje.

Varroviensse nie wyglądała na zadowoloną z postoju postanowiła poczekać na zewnątrz zaś Fergendo zupełnie odwrotnie z chęcią wkroczyła razem z resztą do dużej odbiegającej stylem od reszty budynków biblioteki. Niestety miny wszystkich zrzedły, gdy okazało się, że wszystkie księgi i dzieła są w języku, Zhieloskoju gdy Fergendo się o tym dowiedziała jej entuzjazm gwałtownie zanikł i postanowiła poczekać na nas na zewnątrz. Po paru minutach wędrowcy, wyszli z kilkoma książkami różnorakiej grubości zaś jeden z towarzyszy imieniem Vasilii zaproponował, że w trakcie podróży przetłumaczy dla Tirio część zbiorów. Na co on oczywiście przystał z uśmiechem na twarzy. Podróż okazała się dość męcząca jednak każdego wieczoru Tirio i Vasilii siedzieli odszyfrowując kolejne strony tekstów. Książę starał się nauczyć przez ten czas jak największej ilości słów i znaków z tego języka gdyż mogłyby one się okazać przydatne.Uczył się o tutejszej faunie i florze, zielarstwie i wielu innych aspektach. Czasem można było dostrzec błękitne błyski jego oczu. Jednym z politycznych dzieł na którym często Tirio się uczył języka i zastanawiał była kronika na temat wybuch wojny :


"Z pewnością głównym powodem rozpętania konfliktu był bunt rodziny Kravowów. Należy jednak pamiętać, że i to ma swoje podłoże historyczne.
Ze wszystkich państw naszego kontynentu, to Zhieloskoj jest najmłodszym, które zaadaptowało ideę reprezentacji ludu u władzy. Wcześniej rządziły nim dynastie królewskie, z których ostatnia - Wrogiuszowie zrzekła się rządów na rzecz lepszych kontaktów z państwami ościennymi. Gdy na urząd najwyższego senatora została wybrana Mariesza Golumiedzis, w państwie zrodziła się opozycja. Pani Golumiedzis była zwolenniczką bardziej postępowych reform, co wywołało sprzeciw konserwatywnych przeciwników. Skupili się oni wokół rodziny arystokratów - właśnie Kravowów. Senatorka Golumiedzis oraz senator Delmisz ostro pokazali, że nie zamierzają rezygnować ze swoich decyzji. Zagrozili rodzinie Kravowów likwidacją tytułu szlacheckiego, co byłoby potwarzą dla ich dziedzictwa.
Wkrótce został zabity senator Delmisz. Powodem śmierci było prawdopodobnie otrucie. Oczywiście podejrzenie padło w stronę Kravowów, którzy nawet mimo gróźb nie spuścili z tonu. W ten sposób senator Golumiedzis skłoniła senatorów do uwięzienia rodziny na czas uspokojenia społecznych nastrojów. Wśród uwięzionych znalazł się m.in. ojciec rodu Wurad, jego żona, dwie córki, oraz około sześciu bliższych krewnych. Do sąsiedniego Palatynatu uciekł syn Wurada, Rajwird - skądinąd bardzo zdolny czarodziej.
Wydawało się, że wszystko będzie dobrze, jednak czternastego dnia po uwięzieniu, budynek, w którym przebywali spłonął, a wraz z nim zginęli wszyscy Kravowowie. Konserwatyści oraz ostrożniejsi reformatorzy wszczęli bunt, czemu wyraz dali okupując budynek senatu. Lecz dopiero po powrocie Rajwirda doszło do przewrotu.
Nastroje społeczne były szczególnie antyrządowe, co skutecznie wykorzystał młody Kravow. Mając wokół siebie specjalistów od propagandy, udało mu się zebrać wielu sprzymierzeńców w całym kraju. Wśród nich był między innymi sam Borys Smokobójca, Eris Karlawerg, oraz wpół legendarny ork - Golgori z Wyżyn. W walkę zamieszano też najemników. Obie strony zdecydowały się na pomoc z krajów Aldacji i Pelladu.
Najwięcej sprzymierzeńców zebrał na południowym półwyspie Nadmorza. Przeciwników kazał traktować dość łagodnie. W mieście Ravot założył główną siedzibę buntowników. Tam też wygłosił swoje postulaty, jak na przykład likwidację rządów ludu i powrót na tron dynastii Wrogiuszów.
Zdobyto teren Smoczogrodu, Woriogruszy i przygraniczne w pobliżu miasta Oriopazh. Jednak są one wciąż sporne i niepewne.
Sprzed kilku dni, od czasu, gdy piszę kronikę, doszły mnie wieści o rozpoczęciu oblężenia Jeleniego Zdroju. Jeśli buntownicy zdobędą miasto, będzie to poważny cios dla sił państwa i propagandowa zdobycz Kravowa. Nie tylko ze względu na lokalizację (Jeleni Zdrój to tzw. brama na półwysep Nadmorza), ale także, jako stolica zhieloskojskiej kultury.
Wojna domowa będzie trwać nawet kilka lat, chyba, że któraś ze stron nie zyska oleju w głowie i postara się dążyć do ugody. Albo... Jeśli dojdzie do ingerencji z "zewnątrz"."
 
Eravier jest offline