Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2009, 13:05   #24
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Trójka wojów wreszcie dotarła na miejsce. Ragathowi na samą myśl niańczenia tych patałachów robiło się niedobrze. Widok jaki zastali po przyjeździe odpowiadał niemal zupełnie wyobrażeniom najemnika. Zwyczajni ludzie, jakby siłą oderwani od swoich codziennych zajęć. Dostali za to w prezencie za duże zbroje, lub za krótkie miecze, ewentualnie trochę prochu i musieli sobie wmawiać, że po to zostali stworzeni.

A tak na prawdę człowiek nie rodzi się w żadnym celu. Jest po prostu wynikiem działań swoich rodziców, które miały miejsce jakieś dziewięć miesięcy wcześniej. To wszystko. Ragath wiedział coś na ten temat.

Gdy zeszli z koni podszedł do nich jakiś staruszek, który chyba jako jedyny z tej całej zgrai w miarę się prezentował. Pomijając jego wiek.

- Ja trochę znat' wasz język, to będę waszym tłumaczem - oznajmił. - Dostaliśmy rozkazji od gienerała, co by ćwiczyć na placu, bo w pobliżu wciąż kręcą się oddziały senatorskie.

"Oddziały senatorskie?" pomyślał Ragath. Drobny uśmieszek zdradzał co jego właściciel właśnie planuje. Najemnik za nic w świecie nie miał ochoty trenować jakiejś bandy łamag, ale wycieczki w postaci zwiadów to zupełnie inna bajka. Pozostawał tylko problem kto miałby się zająć tymi niedorajdami. Na szczęście sam się rozwiązał:

- No to na co czekać?! Chodźmy już! Im szybciej zrobimy z was zabójcze płotki, tym lepiej! - wywalił Brunschwick i ruszył w stronę oddziału.

Ragath spodziewając się, że Gorginth jest tak samo zapalony do tego szkolenia jak on sam, mrugnął do niego znacząco i ruszył za paladynem.

- Kalikstusie - zaczął. Rycerz zrobił lekko zniesmaczoną minę, gdy usłyszał, że ktoś zwraca się do niego po imieniu, ale nic nie powiedział. Odwrócił się tylko w stronę najemnika. - Posłuchaj. Nie wiem jak ciebie, ale mnie nieco zaniepokoiło to co powiedział ten dziadziuś o tych oddziałach senatorskich działających w pobliżu. Dlatego myślę, że warto by było wysyłać regularnie jakieś zwiady, rozumiesz. Chociaż ci tutaj raczej niespecjalnie się do tego nadają, chyba sie zgodzisz.

- Hmm... - Brunschwick udał, że myśli. - Chyba masz rację. A zatem wyruszę natychmiast i...

- Dobra - przerwał mu szybko Ragath, spodziewając się, że facet się za chwilę nieźle rozkręci i będzie nawijał godzinami. - A ja z Gorginthem w tym czasie zrobimy z tych szczyli wojsko jak się patrzy. Będą dokładnie tacy jak my.

Paladyn chyba zrozumiał jak może wyglądać jego oddział, gdy szkoleniem zajmie się ta dwójka i szybko zmienił zdanie:

- A może lepiej będzie jak ja zajmę się szkoleniem? Mam już pewne doświadczenie w tych sprawach i...

- No to postanowione. Ja z Gorginthem wyruszamy na zwiad, a ty zajmiesz się tymi... eee... żołnierzami.

Nie czekając na odpowiedź najemnik odwrócił się i wraz z drugim "śmieciem" ruszyli w stronę koni.

- Całkiem nieźle - Potężny pochwalił mały fortel.

- Ma się ten talent - skwitował krótko Ragath.

Obaj wsiedli na wierzchowce i popędzili wraz z przewodnikiem w las. Najemnik miał szczerą nadzieję, że już niedługo trafią na jakiś niewielki oddział.

Niestety szczęście im nie dopisywało. Przez kilka dni krążyli bez skutku po okolicy. Starali nie pokazywać się zwykłym ludziom na oczy, bo ci zmuszeni przez wroga mogliby opowiedzieć o dziwnie ubranych wojownikach działających w pobliżu. Jednak zapasy zaczęły się kończyć i należało albo wrócić do obozu, albo zdobyć żywność u miejscowych. Ragath najbardziej upodobał sobie trzecie rozwiązanie, którym było zdobycie jedzenia na nieprzyjacielu, ale z jego braku było to niewykonalne.

Ostatecznie postanowili ruszyć w drogę powrotną. Trzeba było dać znać o sobie. W końcu co to za zwiad, który nie przynosi żadnych wieści. Oby tylko paladynowi nie strzeliło do głowy wysłać drugiego patrolu.

Najemnik był zawiedziony. Liczył na jakąś walkę, a tymczasem wciąż jedynymi starciami w jakich uczestniczył od momentu opuszczenia domu były znokautowanie marynarza i bijatyka z Gorginthem. Czy coś się wreszcie zacznie dziać?
 

Ostatnio edytowane przez Col Frost : 11-08-2009 o 13:22.
Col Frost jest offline