Widać mamy trochę inne doświadczenia
5 razy wyjeżdżałem na obozy i próbowałem tam grać i ani razu nie pojawił się ktoś, kto by "przypadkiem miał ze sobą kostkę do chińczyka". Jak jedziesz na obóz i chcesz grać/prowadzić, to bierzesz dwie potrzebne kostki ze sobą i problem się rozwiązał. Nikt więcej z grających nie potrzebuje.
Do Warhammera czasem też nam brakowało k6 i jakoś u nikogo w domu się przypadkiem nie znalazła. Chcesz prowadzić - masz przy sobie potrzebne kostki. Wchodzący w grę nowi/niezdecydowani swoich mieć nie muszą. Bo i po co? Nie spotkałem się też do tej pory z drużyną, grającą w autorki, w której co najmniej jeden z graczy nie byłby choć trochę doświadczony. Na zasadzie "Takie śmieszne coś znalazłem w internecie, zwołuje kumpli, bierzemy kości od chińczyka i gramy!".
Dla mnie argument dostępności nadal naciągany. Ale to tylko ja
Co do samej kości. Lubie systemy z jednym ich typem. Ale k6? Dość mały rozrzut i mało wyników pośrednich, no chyba, że rzuca się garścią ale zbyt dużo kostek też nie lubię. Wolę k10 albo k20.