Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2009, 14:12   #27
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Samuel

Lasy porastają Zhieloskoj w znacznej części. Nic dziwnego, że wyspecjalizowała się tutaj profesja przewodników, czyli ludzi obeznanych w tych dzikich terenach. Niestety nie miałeś tego szczęścia. Szczęśliwie trakt był wyraźnie wyznaczony. Lecz po kolejnych godzinach podróży, zacząłeś miewać objawy paranoi. W ludowych podaniach las jest osobną istotą i właśnie takie odczucie zaczęło ci towarzyszyć. Wydawało się, że roślinność zlewała się, obserwowała cię z oddali i szeptała. Co więcej ktoś podążał w pobliżu. Niemy obserwator dotrzymywał kroku, lecz trzymał się nieco na uboczu. I jedynie instynkt podpowiadał, że to coś nie ma pokojowych zamiarów.


Jednak równie szybko las się skończył, ukazując płaski teren. Od razu wyczułeś pewną rześkość. To samo poczuł wierzchowiec, który ujrzawszy otwarty teren stał się żwawszy. Miałeś mapę z wypisanymi miejscami, w których można się zatrzymać. Kawałek dalej były rozdroża. Krótszą drogą dotarłbyś do przystani, która codziennie transportuje podróżnych przez zatokę, lub dłuższa terenem. W każdym razie najbliższe, bardziej luksusowe miejsce do ewentualnego wypoczynku było zaznaczone w tej dolinie. I podpisane jedynie "Fiodor Baumaryl".
Z tego miejsca dało się dojrzeć całkiem duży budynek, za którym rozciągały się pola uprawne, pracowało kilka osób i pasło bydło.

Gloinus

Weszliście do jaskini, która bardziej przypominała studnię, bo wysoko w górze widać było błękitne niebo. Pośrodku, otoczony żelastwem leżał smok. To wielki, zielony jaszczur pokryty łuską, z ogromnymi, złożonymi skrzydłami, ogromną paszczą i ostro zakończonym ogonem. I wtedy uderzyła was prawda.

Smok był martwy.

Ogromny miecz wbity był głęboko w nasadę czaszki, a czarna posoka wsiąkała w ziemię.
- Ktoś nas wyprzedził! - krzyknął Aldrim
Jego głos odbijał się echem i przerodził w szyderczy śmiech. Zza smoka wyłoniły się dwie bliźniacze istoty.


Byli to nieumarli, a może istoty zbudowane od początku? Z pewnością mieli na celu pozbycie się intruzów. Z niesamowitą prędkością rzuciły się w waszym kierunku.

Ragath

Po powrocie nie natknęliście się na paladyna ani oddział. Lecz odgłosy dochodzące z placu treningowego wyraźnie wskazywały, że trwa ostry trening. Dostaliście od milczących gospodarzy solidny posiłek, a potem przyszedł Brunschwick.
- Mamy wiadomość, że wioska na północy udziela regularnego wsparcia siłom senatorskim. Musimy to sprawdzić!

Po kilku dniach marszu dotarliście do wioski. Już na wstępie zauważyliście pospiesznie zbudowaną barykadę. Wtem kilka bełtów poleciało w waszą stronę. Dwóch żołnierzy padło rannych, lecz pociski ominęły was. Powoli zbliżali się wojownicy.
Po bliższym rozeznaniu, okazało się, że to bardziej chłopi, pospiesznie uzbrojeni. Niektórzy właściwie dysponowali jedynie kosami czy widłami. A w ich wzroku wyraźnie było widać determinację.
- Wybić wszystkich! - krzyknął paladyn. - Wybić całą wioskę z kobietami i dziećmi włącznie! Musimy pokazać, iż nikt nie może stawiać nam oporu!
Gorginth zawahał się. Walczył z potężnymi wojownikami, magami, smokami i przeróżnymi bestiami. Nigdy nie przeciwko grupie chłopów. I choć miał na sumieniu grzeszki, nie mordował dzieci i kobiet. Mimo to chwycił za broń. Tak samo zrobił oddział.
 
Terrapodian jest offline