Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2009, 17:31   #124
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Rudy brodacz wejrzał na Baliusa. Jego spojrzenie było chłodne i nazbyt poważne. Z miną konsternacji wyglądał przynajmniej śmiesznie, zaś poważna mimika była raczej karykaturą zamyślonej istoty. Słowa mężczyzny zmusiły krasnoluda do intensywnego myślenia, do jakiego nie był w ogóle przyzwyczajony. Kiedy coś mu nie pasowało, brał [b]Trollołamacza[b] i napierdalał tak długo, jak przeszkoda nie znikła mu z oczu.
No ten…- zaczął swoją kwestię od elokwentnego wstępu.
Kurwa, co tu za filozofia?!
Krzyknął po chwili, poirytowany kłuciem w okolicach jego skroni.
Wystarczy, że złapie jedną zbroję, a wtedy wymaca parę rękawic z tej zbroi. Każdy wie, że krasnoludy dbają o porządek, a już na pewno w zbrojowni.- tłumaczył –To też rękawice leżą pewnie pod zbroją, lub są przytwierdzone do niej.- wyjaśnił. –Z resztą, po chuj krasnoludowi rękawice, skoro nic nie widzi…- skomentował wyraźnie rozgoryczony brakiem lepszych pomysłów. Chwila bełkotu i moment prawdy. Krasnolud o bujnej fryzurze udzielił odpowiedzi. Pradawny glif ponownie rozbłysnął światłem niczym miniaturowe słońce. Przez jakieś kilka sekund w komnacie panowała niezręczna cisza podczas której wędrowcy rzucali sobie niepewne spojrzenia, zapewne zastanawiając się, co za chwilę nastąpi. Czy będą mieli szansę dowiedzieć się co właściwie pozbawiło Gobliny życia? Zawalający się na ich głowy sufit był ciekawą opcją, podobnie jak podtopienie przy pomocy tajnego, podziemnego zbiornika, czy zamknięcie na głucho przejścia za ich plecami. Jednak, ku zdziwieniu zebranych, żadna z tych klasycznych sytuacji nie nastąpiła.
- Dobrze, zgadza się. To poprawna odpowiedź wędrowcze.
Reakcje na informację gadającej płaskorzeźby były dosyć rożne. Z pewnością uniwersalną stanowiło się zdziwienie, bo to co większość uważała za skomplikowaną, podchwytliwą zagwozdkę o charakterze matematycznym, okazało się być proste niczym budowa cepa. Inni z kolei zapewne uważali zagadkę za niewłaściwie sprecyzowaną, jednak czy mogło to dziwić gdy odpowiedzialność za mechanizm obronny ponosili mali, barczyści kopacze? Mimo tego wszystkiego, nie było czasu na dywagacje o naturze projektantów.

Oto z nieruchomych, kamiennych ust padła druga zagadka:
- Idąc dawno temu zamkniętą odnogą kopalni, niefortunny gad wpadł do głębokiego na 30 stóp szybu studni wydobywczej i znajduje się na samym jej dnie. Pragnąc się wydostać, zaczyna swoją mozolną wspinaczkę ku górze. Każdego dnia udaje mu się pokonać odległość 3 stóp, jednak nocą odpoczywa, opuszczając się 2 stopy. Ile czasu, konkretniej zaś dni, zajmie tej jakże pechowej istocie wydostanie się na zewnątrz bez żadnej pomocy?
Glif wykrzyczał z siebie umysłową zagwozdkę i ponownie zamilkł. Obaj, Tordek i Doris byli wystarczająco uczynni by ponownie wcielić się w rolę tłumaczy dla reszty grupy. Gdy padła odpowiedź na pierwsze pytanie, Różyczka wstrzymała oddech w przestrachu wymieszanym z nieśmiałym zaciekawieniem. Czy pułapka się odpali? Czy komuś głowę rozwali? Podtopi, utopi? Jedną z przyczyn przeświadczenia iż to krasnoludy powinny odpowiedzieć na zagadkę było to, że to prawdopodobnie ten który poda niewłaściwą, dostanie nagłą i groźną śmiercią przez ucho. I właściwie, Różyczka doszła do wniosku, że lepiej przesunąć się z jedzeniem bliżej drzwi, by w razie czego, móc błysnąć teleportując się za parawan. Na szczęście, nie było nieszczęścia, nikt nie umarł. Jeszcze.
Gdy padło pytanie numer dwa, jakoś zrobiło jej się przykro, współczuła temu gadowi. Biedny stwór, miała nadzieje, że zdąży wydostać się z tego czegoś, zanim umrze z głodu czy odwodnienia! To byłoby bardzo smutne i tragiczne; jaki był próg śmierci głodowej dla tego rodzaju stworzeń? Zaraz sobie przypomni...zmarszczyła czoło i zaczęła nieświadomie mruczeć (na tyle głośno, by reszta kompanii mogła ją spokojnie zrozumieć) pod nosem swoje mrożące krew w żyłach obliczenia, z nadzieją że jednak wynik będzie poniżej tego progu
-Biedny, ile on, stopę na dzień przechodzi, tak, Paskudztwo? Bo noc mu zabija wynik z dnia, przez co mimo że trzy brzmi epicko, zostaje tylko jeden, nawet nie jedna czwarta jego wysiłków, ale przynajmniej jest w stanie odpocząć, co dobrze prognozuje na jego szansę przeżycia, w końcu wycieńczony organizm to prawie że martwy organizm. Co by to było, gdyby jeszcze do braku pożywienia dodać brak snu! No więc, tak. Nie będzie to trzydzieści dni, bo jak już by wylazł, to by nie spadł, więc to będzie prawie tyle, ale nie tyle, tylko mniej. No, po 27 dniach zostaje mu tylko tyle, ile przechodzi przed snem, czyli 27 dni i kończy przed snem! Czyli ładnie zaokrąglając, lubię liczbę osiem, przypomina mi takie pulchne kiełbaski, wyjdzie 28. Czyli jego szansę przeżycia, to...
Mruczenie, mruczenie, liczenie, liczenie.

Były raczej niewielkie, w odróżnieniu od grupy, która udanie pokonała już drugą postawioną przed nimi zagadkę. Spłaszczony, odlany ze srebra krasnolud mruknął w aprobacie, co było dosyć dziwne. Porozumiewał się w krasnoludzkim, zdołał jednak zrozumieć odpowiedź przedstawioną mu we wspólnym. Ciekawe co jeszcze potrafił. Szlachetny metal niewyraźnie zamruczał, po czym padło trzecie, teoretycznie ostatnie już pytanie.
- Grzyby rozpylające trujące opary mnożą się, podwajając swoją ilość każdego dnia. Z początku był tylko jeden, ale po dokładnie sześćdziesięciu dniach, owe grzyby zajęły sobą cały tunel, zmuszając krasnoludy do zamknięcia odnogi i przeprowadzenia dezynfekcji. Ile dni zajęło grzybom zajęcie połowy owego feralnego tunelu?
Koniec zdania. Ponownie cisza.
 
Highlander jest offline