- Przebudźcie się ludzie! Wyzwolenie jest blisko! - krzyknął mężczyzna, unosząc pięść do góry.
Carrie obserwowała go z przerażeniem. Przed jej oczami znów pojawiły się sceny sprzed dziesięciu lat, kiedy grupa buntowników wtargnęła do niższej szkoły w dzielnicy edukacyjnej w celu "położenia kresu totalitarnej propagandzie prowadzonej przez nauczycieli najmłodszych klas". Już miała zacząć krzyczeć, jakby znów była przerażoną dziesięciolatką obserwującą, jak Front Wyzwolenia morduje jej nauczycieli. Opanowała się. W końcu na zajęciach powtarzano - panika tylko budzi zamieszanie, należy zawsze zachować spokój, aby ułatwić pracę służbom Miasta.
Mężczyzna wybiegł z pociągu, a razem z nim dwie kobiety. Carrie zapamiętała kierunek, w którym biegli. Zwróciła także uwagę na lekko zdezorientowanego i zdenerwowanego prola. Zachowywał się dość dziwnie, ale raczej nie miał związku z Frontem Wyzwolenia, bo na widok trójki buntowników wydawał się być równie zdumiony, co ona.
Zamknęła oczy i oparła głowę o szybę, starając się ułożyć w głowie plan wydarzeń i utrwalić w pamięci twarze zamachowców. Pewnie wszyscy, którzy byli w pociągu, będą przesłuchiwani. Miała nadzieję, że jej zeznania przyczynią się do złapania przestępców.
Rozmyślania Carrie zostały przerwane przez głosy agentów Służby Bezpieczeństwa. Otworzyła oczy. Z niesmakiem obserwowała scenę, którą urządził prol. |