Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2009, 19:57   #526
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Uzjel; Ostatnią rzeczą jaką pamiętasz było brzęczenie opadających łańcuchów bestii. Mroczne siły coś ci dziś nie sprzyjały [czy to ma co wspólnego ze spóźnioną ofiarą...?] Bestia zaszarżowała, prezentując ci swoją pięść wielkości dwóch arbuzów.
Troszkę urwał ci się film, skojarzyłeś, kiedy z mroku wyłonił się obraz nieba i ściany budynków widziane z perspektywy wytrzaśniętego na plecach. Dostałeś taką fangę, że podczas niekontrolowanego lotu przez uliczkę omal nie zabiłeś kilku osób, taranując ich swoją stalową masą. Odzyskałeś powoli przytomność, a do reszty otrzeźwił cię widok uśmiechniętej radośnie buźki Flafie. Twoja Bestia cieszyła się, że się ocknąłeś. Wolałeś nie myśleć o tym, jak to zrobiła, ale byłeś cały i zdrowy, tyle że wytrzaśnięty pod ścianą budynku, w której widniało spore wgniecenie.
- Czy to jest jadowite?! – wrzasnął do ciebie któryś z zawodników, wskazując Flafie. – Użarło mnie!!! – odwrócił się, pokazując swój skasowany tyłek ze śladami po zębach.
- Tego też użarło! – wskazali na bestię, znów zakutą w kajany, masującą się po tyłku.
- I dobrze! – huknął ktoś. – Coś mu tu śmierdzi!!! Dziesiąta walka z kolei kończy się tak samo!
- O co ci chodzi, mięczaku?
- Czym karmisz swojego pupila, he?!
- Zamknij dziób cieniasie.
- Sypiesz mu coś do karmy!
- Odbiło ci.
- Dziesiąty chłop z kolei pada jak mucha, przypadek?!
- Mój bestia jest dobra, lepsza od was, i tyle!
- Kantujesz!
- Morda w kubeł.
- Chcę rewanżu!
- Bujaj się!
Gwałtownie w ciemnym zaułku wybuchła sprzeczka, rychło doszło do przepychanek, a po chwili już większość naparzała się zajadle.

Fight Club 2 by ~JonnyMetal on deviantART

W chaosie jaki wybuchł ktoś wyrwał naraz z łapek Flafie twoją halabardę i wraz z grupką uciekających przed żądnymi krwi kolegami zwiał w główną ulicę, w tłum! Flafie wskazała w tamtym kierunku lizaczkiem, jakby nakręcając do pogoni.

Barbak;
Modlisz się przed figurą Lavendera Paladine`a, Smoka.



Ku zdumieniu i poruszeniu wszystkich w świątyni, a zwłaszcza kapłanów, figura zaczyna jaśnieć delikatnym blaskiem, a wnętrze świątyni rozbrzmiewa echem cichego męskiego głosu:

- Światło, któraś wśród wielu cudów swojej mądrości udzieliło swym Wojownikom, ofiarowało łaskę dojrzałej świętości, spraw, prosimy, aby - w przyjaźni z Tobą wzrastając - za wstawiennictwem moim - przezwyciężali nieprawości swoje i dobrze w życiu czyniąc coraz bardziej upodabniali się do Ciebie. Niepokonane Światło, wybrałaś Syna Zerat`hula i uzdolniłaś go do wierności i wytrwałości, wejrzyj, na jego słabość i niestałość. Spraw łaskawie, abyśmy - dzięki Twemu wstawiennictwu i opiece - do końca życia w czarnych chwilach wierności Tobie wytrwali i nie poddawali się nigdy. Wysłuchaj, Światło prośby mojej: użycz odwagi i naucz odbierać cudzą śmierć za życie własne, łaski szczęśliwego przejścia do wieczności i radosnego spotkania z Tobą. Bieli, któraś swych Wojowników w cnocie nieskalanej czystości zachowała i serca ich serdeczną miłością ku wszystkiemu co żywe i dobre zapalić raczyła, udziel nam łaskawie, abyśmy przez swój miecz i niszczenie złych dusz Tobie służąc, mogli zmyć swoje skazy i wątpliwości, którym każdy z nas ulegał wobec otaczającego nas Chaosu.

~[Dzieci Światła w ‘bezpośrednich’ zwrotach często zwracają się do Światła jakby było ono rodzaju żeńskiego! ‘Ta’ Światło [Biel, matka], nie ‘to’ Światło!]

Kall`eh;
Na cześć twojego zwycięstwa obserwatorzy konkursu wznieśli pochwalne krzyki. No, niektórzy klęki jak diabli, pozbywszy się właśnie kasy w zakładach. Wylądował przed tobą darmowy kufel piwa, ale nie miałeś pojęcia kim jest dobrodziej darczyńca.
Przepchałeś się do drzwi karczmy i ruszasz na poszukiwania alchemika. Zauważasz jednak, że ktoś idący ulicą w pewnej odległości za tobą próbuje cię dogonić. Gość wyróżnia się z tłumu, rozpycha ludzi na prawo i lewo swoim mięśniem piwno-bojowym.



- Ej! – zakrzyknął do ciebie. – Czego tak gnasz? Poczekaj ino!
Nie byłeś pewien o co gościowi lata, czy to aby nie znajomy taurena, który chce porozmawiać z tobą o swoim toporze i jego sile rażenia. Dwarf nie sięgnął jednak po broń, a stwierdziłeś, że o ile uciekać przed taurenem jeszcze się godzi, o tyle krasnolud uciekający przed krasnoludem średnio ładnie wygląda.
- Nom wreszcie cię dogonił! – sapnął. – Tharkûn jestem, poskramiaczu taurenów! – podał ci prawicę. – Byłem świadkiem twojego udanego występu w karczmie. Czy mogę liczyć na bisy? Bo stado krów samemu pędzić z miasta mi się nie widzi – wyznał. – Widzisz, trzech byków takich skorzystało z okazji, byłem trochę wiesz no, znaczy przerwali mi posiłek, o! Świsnęli mi sakwę! Nie wiem, czy nie przepuścili już wszystkiego co w niej było, ale na Moradine`a, dziada i pradziada, nie będzie krowa z moją sakwą latać! – splunął. – Tyle, ze ich trzech, a ja sam. Moja drużyna wybyła do jakiegoś wie licho Miejsca, kiedy ja byłem... no wiesz, trochę zajęty w karczmie. A ty pomyślałem i zabawić się chcesz i zarobić, co?

Szamil; Alchemik oglądał miecz i oglądał. Widać było, że mu się spodobał.
- Wygląda na autentyczny... – mruknął do siebie. – Zgoda. Miecz i trzy mikstury za jedna porcję melisy Almena the elven – spasował.
Spojrzał na Isendira.
- Pan wybaczy, zamykam na moment – spojrzał na ciebie. – Proszę wrócić za dziesięć minut, szanowny panie...
Cóż było czynić? Isowi nie spieszyło się do wyjścia więc został wytaszczony. Kiedy i ty wyszedłeś, alchemik zamknął się na klucz za drzwiami swojego sklepu. Cóż, czekałeś. Te golemy nie wyglądały fajnie. Po chwili usłyszałeś odgłos przekręcanego klucz i drzwi otworzyły się.
- Zapraszam.
Alchemik stal za ladą jakby nic. Wziął miecz i 3 mikstury. Sięgnął pod ladę, wydobył malutki, mikroskopijny wręcz flakonik z jakąś miksturą.
- Proszę.
Wyglądało jak owocowy drink.



Ale kiedy odkorkowałeś i patrzyłeś z góry wyglądało całkiem inaczej!



Starczy tego chyba tylko na łyk!
- Tyle wystarczy dla jednej osoby – zapewnił alchemik.

Nizzre; Kiedy dotarłaś pod stoisko zielarza, nie mogłaś nigdzie znaleźć Diritha.
- Zmiana planów, udał się z Deenem i Vari coś załatwić – powiadomił Gate. – Nie martw się o niego, nic mu nie będzie. Poszukamy leku, zdejmiemy z niego klątwę. Masz pieniądze? Szczerze powiedziawszy, Nizzre, muszę oszczędzać fundusze na rzeczy ważniejsze dla naszej misji. Plan wydatków nie przewidywał zakupu lekarstw dla drowa z klątwą, także będziesz musiała zatroszczyć się o fundusze na ten cel, niestety.
Krążyłaś ulicami, poszukując okazji. Miałaś kilka ciekawych pomysłów i nadzieję, że się uda. Znów kusiło cię i ciągnęło w okolice karczmy. Nagle zauważyłaś w uliczce znajomego dwarfa, Kall`eha! Był z nim jeszcze jeden dwarf... O szlag, Kall`eh także ma oczy, nawet więcej niż ty, i zauważył ciebie!

Kall`eh; Rozmawiałeś z dwarfem kiedy nagle zauważyłeś jasnowłosą elfkę z czerwonymi pasemkami na grzywce, z czarną opaską na oku. To Nizzrrrrrr o kurka, ona też ciebie zauważyła!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline