Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2009, 09:32   #30
Eravier
 
Eravier's Avatar
 
Reputacja: 1 Eravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znany
Rydiss Tirio

Książe wraz z Vasilem tłumaczyli książki ucząc się języka prawie w ogóle nie zwracając uwagi na piękno tutejszej przyrody. Co prawda roślinność miała trochę inne barwy niż na pustyni nie było tu tyle żółci i niebieskich kamyczków za to pasma zieleni i ciemne szczyty gór były bardzo miłą odmianą? Gdy Tirio szedł wraz z Vasilem, co ostatnio stało się normą rozmawiając, tłumacząc i wymieniając spostrzeżenia. W końcu zadał to pytanie gdzie zmierzamy i co mamy tam zrobić. Rydissowi bardzo odpowiadał fakt starych bibliotek, w których można znaleźć masę książek, na co odpowiedział szczerym uśmiechem. Jednak pozostała dwójka dała do zrozumienia, że ich to za bardzo nie interesuje. Książe bardziej martwił się o to, że w tych ruinach może niewiele znaleźć niż o własne życie może to, dlatego że nie należał do ludzi niepotrafiący o siebie zadbać bardziej martwił się katakumbami nie lubił zimna, wilgoci i braku słońca. ( Zupełne przeciwieństwo jego dwójki towarzyszy, którzy podchodzili do tego faktu bardziej optymistycznie aniżeli on sam.)

Podróż trwała jeszcze jakąś godzinę nim dotarli do obszernego niskiego budynku zwieńczonego kopułą. Szyby z witrażami były powybijane a budynek bardziej przypominał stary kościół niż bibliotekę. Choć widok należał raczej do majestatycznych, szkiełka na ziemi błyszczały odbijając promienie błękitnego słońca. Gdzieś z boku można było dostrzec mały budyneczek prawdopodobnie strażnicę w ruinach. Stosy cegieł porosły już mchem i bluszczem pnącym się aż pod sam szczyt obu budynków. Trawy okalały buty i dochodziły aż do kolan.

- To miejsce było chyba dawno nieodwiedzane – mruknął pod nosem Książe i dopiero teraz spostrzegł jakąś personę przy samych drzwiach tej książkowej kaplicy.

- Spokojnie, to nasz - powiedział Vasilij. Na co wszyscy trochę się uspokoili i powolnym krokiem zaczęli zbliżać do siebie po ówczesnym sygnale powitania. Jednak z każdym krokiem coś zaczynało zadawać się nie grać. Gdy byliśmy już dostatecznie blisko by dostrzec twarz chłopaka. Źrenice poszerzone grymas bólu malował się na twarzy coś było nie tak. Po chwili można było usłyszeć przeraźliwy krzyk i trzask łamanych kości. Postać uniosła się a karmazynowy kolor przyozdobił pobliskie trawy. Ciężko było powiedzieć, co się stało jednak krew zaczęła płynąć w powietrzu w stronę jakiejś zjawy kryjącej się między drzewami.

- Do biblioteki! Prędko! – Krzyk rozległ się jednak Tirio nie reagował jego oko błyszczało przyglądając się zjawie. Gdy Fergendo znalazła się w bibliotece wraz z trójką historyków. Varsoviensse wysunęła dwa ostrza. Gdy Tirio to zobaczył wrzasnął:

- Spadaj stąd, bo zginiesz miecz na nic się tu zda – bąkną jednak ta nie posłuchała. „ Cho#$@ co za uparta baba, dobra muszę działać ”

W międzyczasie Fergendo poinformowała nas, że już szykuje odpowiednią sentencję na tego potwora a my mamy go zatrzymać. „ Łatwo powiedzieć trudniej zrobić. Dobra już wiem, co mogę spróbować zrobić. ” Zaczał szeptać coś pod nosem i po chwili ogromny płat pokrytej krwią ziemi oderwał się lecąc w kierunku zjawy. „ Masz udław się tym będę Ci to rzucać ile tylko razy zdołam.”
 
Eravier jest offline