Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2009, 02:24   #12
ZauraK
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Gladiator ocknął się z bólem rozrywającym czaszkę z tyłu. Leżąc ściągnął hełm i odetchnął gryzącym powietrzem. Czuł lekki swąd spalenizny i to nie tylko drewna. Początkowo słyszał tylko jakieś szmery, które przebijały się przez kakofonię dzwonów i dzwonków w jego uszach. Po jakimś czasie szmery zamieniły się w odległe jęki. Spróbował się podnieść, ale ciało zdawało się mówić że to nie jest dobry pomysł. W głowie natężył się ból i poczuł pulsowanie w skroniach. Do tego był cały obolały. Zignorował to i się dźwignął siadając oparty o ścianę. Rozejrzał się i zobaczył nieprzytomnego krzyżowca ściskającego w dłoni długi miecz.
- Ciekawe czy przeżyjesz? - rzekł i zaraz pożałował. Każde słowo wywołało falę bólu rozchodzącą się w czaszce na kręgi na wodzie po wrzuceniu kamienia.
Zamiast cokolwiek robić wpatrywał się tępo w wyjście, a raczej w wyrwę w ścianie, i rozmyślał.
- I co teraz. Takiej rzezi jeszcze tu nie było. - poparzył na tarczę i miecz leżące obok - I na co to wszystko, całe to wojsko, cała organizacja... Bzdura i kłamstwo. Wcale nie daliśmy rady tym pomiotom.
Zobaczył jak krzyżowiec się się ocknął. Z trudem wstał i skinął głową nie wiedząc po co.
- Dzięki - usłyszał zachrypnięty głos.
- A więc to jest ten dowódca straży, krzyżowiec, Rod Enkerbrand - przez głowę galopowały myśli. W tym czasie Rod schował swój miecz i ściągnął hełm.
- Jak jest na zewnątrz? - kolejne słowa wymieszane z chrupaniem jabłka. Fimus pokręcił głową dając znak, że nie wie. Skrzywił się z bólu. Nie wiedział co lepsze czy kręcić głową, czy odpowiadać. Jedno i drugie sprawiało spory ból. Przyklęknął aby zabrać hełm, tarczę i glatiusa. W tym czasie Rod wyszedł popychając drzwi spichlerza, które upadły na ziemię razem ze sporym kawałkiem ściany. Do środka wdarł się intensywny odór rozkładających się ciał i spalenizny. Gladiator powlókł się zrezygnowany za krzyżowcem. Po wyjściu ujrzał rozmiary zniszczeń. Wszędzie trupy i ranni, z czego pierwsza kategoria była w przerażającej większości. Poszukał wzrokiem Roda i ujżał go podnoszącego jakąś kobietę. Wokół chodzili ludzie z przerażeniem albo rezygnacją w oczach. Czasami Fimus miał wrażenie że widzi u niektórych szaleństwo czające się tuż, tuż. W jednym miejscu zaczęło się tworzyć zbiegowisko. Zobaczył jakiegoś człowieka górującego nad zebranymi ludźmi, to był Pablo. Powlókł się w tamtą stronę.
- ...obrony ze wschodu, stwórzmy prawdziwą armię, prawdziwych wojowników. To jedyne co nam zostało. Kto chce niech idzie za mną ,reszta srających pod siebie ze strachu niech przepadnie. Niech zginie, niech stanie się gównem tego miejsca. - gromkim głosem przemawiał Pablo.
- Czemu nie... - pomyślał - Tu i tak już nic nie ma.
Poszukał jakiegoś worka i rzemieni. Ze straganu zgarnął bez oglądania przyprawy i żywność. Przy straganie z bronią poszukał nowej pochwy na glatiusa. Zabrał jeszcze prosty sztylet i długi miecz przewieszając go na plecach. Jako że zapowiadało się na kawałek drogi postanowił w końcu skompletować ubranie. Wyszedł z przeświadczenia że i tak na nic to komuś, a tylko się zmarnuje jak zostanie. Zamienił swoje sandały na porządne wojskowe buty pamiętając o onucach. Trafiły się mu także skórzane spodnie i koszula. Na koniec zabrał jeszcze lekko porwany płaszcz. Tak obciążony powlókł się na wychodzącymi z Idop ludźmi. Po drodze zajrzał jeszcze pod przykrycie rozbitego wozu.
Po kilku godzinach marszu i przejściu przez główną drogę cała grupa dotarła do Degnoss. Gdy doszli Fimus był wyczerpany i zły, że zabrał tyle ciężaru. Przed murami stało dwóch strażników odzianych w jakieś szmaty, którzy od razu zareagowali z wrogością. Rozgorzała dyskusja, która zaczęła się przeradzać w poważną kłótnię. Jednak dzięki stanowczości Pabla temat został szybko zakończony i wszyscy weszli do wioski.
Fimus klapnął sobie żeby odpocząć, nie przestawał jednak bacznie obserwować otoczenia. Nieliczni zaczęli zajmować się swoimi sprawami nawiązując nowe znajomości. Większość przybyłych jednak zwyczajnie odpoczywała. Pablo poszedł do Ratusza. Nie upłynęła zbyt długa chwila, gdy z wybiegł czy może raczej został wyrzucony przez podmuch ognia Pablo. Fimus nie wierzył własnym oczom. Po przeciwnej stronie rynku w samym środku wioski stał najprawdziwszy demon masakrujący wszystkich w swoim zasięgu. Nie wiele myśląc pobiegł za najbliższy budynek, żeby się ukryć. Postanowił nie walczyć tym razem. Przeciwnik był zbyt potężny, ponad jego siły stracone w marszu. Pomimo stuleci dobrze pamiętał że to właśnie brak sił był powodem zakończenia jego żywota na Ziemi. Nie, nie powtórzy tego błędu...
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline