Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2009, 16:36   #2
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Jednym z siedzących przy wielkim stole gości był dość nietypowo ubrany mężczyzna. Jego utrzymana w tonacji piaskowca szata sprawiała wrażenie przewiewnej, acz ciasno przylegającej do ciała. Klatkę piersiową zdobił grawerowany napierśnik w identycznym kolorze, zaś głowę skrywało szczelne nakrycie połączone z pełną, białą maską. Ta ostatnia pozwalała jedynie na określenie koloru oczu. Były one zielone i od czasu do czasu ujawniały dość intensywny blask, zapewne wywoływany jakąś formą magii. Owa garderoba, stanowiła całkowite przeciwieństwo ciężkiego, wielowarstwowego ubioru koniecznego do przeżycia w niegościnnym, północnym klimacie i zagadką pozostawało jakim cudem jegomość ten dotarł do klasztoru, nie zamarznąwszy po drodze na kość. Jednak dopiero jego podwładny, stojący posłusznie obok postaci w bieli, mógł wywołać prawdziwe kontrowersje. Istota mierzyła blisko dwa metry, zaś jej sylwetka była dobrze umięśniona i odrobinę przygarbiona. Całość zakryto licznymi warstwami czarnej płachty. Tylko mlecznobiałe oczy i fragmenty niezmiernie suchej skóry stanowiły widoczne elementy facjaty. Stwór nie odzywał się ani słowem. Nawet nie oddychał, patrząc zamglonymi oczyma duszy na bliżej niesprecyzowany element pomieszczenia. Jego tajemniczy „opiekun” wykorzystał ofiarowany czas aby przyjrzeć się reszcie gości, po czym z zaintrygowaniem stwierdził, że najwyraźniej nie był jedynym, nietypowym znajomym podeszłego wiekiem Koryniona.


Niedługo potem rozpoczęto zaznajamianie ich z okolicznościami. Uważne ślepia śledziły zeznania młodego mnicha, analizując każde jego słowo. Przepełniona dramatyzmem wypowiedź mężczyzny zdawała się nie mieć wiele wspólnego z kłamstwem, choć całkowita pewność w obecnej sytuacji była czymś... trudnym do uzyskania. Jak na kogoś kto doznał tak silnego szoku wywołanego widokiem martwego mistrza, młodzian zapamiętał wszystko nad wyraz klarownie. W tym miejscu należało także wziąć poprawkę na fakt iż istniały sposoby wyrafinowanej manipulacji umysłem, zaszczepiające ludziom fałszywe wspomnienia i skutecznie utrudniające potencjalnym śledczym dotarcie do prawdy.
- Czy będziemy mieli możliwość zbadania ciała zmarłego?
Pytanie padło nagle i dosyć niespodziewanie. Było pozbawione wszelkiego, emocjonalnego balastu powiązanego z tego typu wydarzeniami, co sugerowało zimny profesjonalizm, lub całkowitą znieczulicę. Jeden z mnichów poruszył się niespokojnie, udzielając odpowiedzi.
- Niestety, zgodnie z panującymi tu obrzędami pozostałości ciała zostały spalone.
Wraz z udzieleniem informacji, w sali zapadło chwilowe milczenie. Mężczyzna w masce powoli, kolistym ruchem potarł swoją prawą skroń. Dźwiękiem który przerwał nieprzyjemną ciszę i sprawił, że słowa ponownie zaczęły płynąć okazało się, niejasne i przydługie jęknięcie odzianego w czerń „asystenta”. Aeron nie odezwał się przez resztę improwizowanego zebrania, które to zakończyło się przesiąkniętym błagalnym tonem wywodem brata Derryna. Występ ów został niemal natychmiast ucięty przez jego przyjaciela. Trudno było uwierzyć, że to śmierć starego, poczciwego mistrza Koryniona zdołała wywołać tego typu emocje. Silący się na płomienne przemowy zdawał się być bardziej umotywowany strachem o własną skórę niż czymkolwiek innym. To z kolei wyjaśniało dlaczego nowoprzybyłym zakazano rozmowy z uczniami, zasłaniając się rzekomo ustanowionymi wcześniej, klasztornymi prawami. Morale musiało być już piekielnie niskie, zaś dalsze drążenie makabrycznego tematu mogło doprowadzić do wybuchu paniki. Ta do chaosu… i tak dalej, dopóki z tego miejsca nie zostałoby nic więcej jak ciepłe wspomnienie.


Następnie podróżników skierowano do ich pokoi. Te urządzono skromnie, jednak Aeron nie narzekał. Dla osoby która większość swych nocy spędzała pod gołym niebem, lub wpatrując się w stropy rozmaitych, pustynnych jaskiń, oferowane w klasztorze zakwaterowanie było więcej niż wystarczające. Stół na którym stał dzban z winem stanowił miły gest w stronę zmęczonych podróżą, zziębniętych gości. Z racji tego, że zamaskowany wędrowiec nie zaliczał się do żadnej z tych kategorii, trunek był mu zupełnie zbędny. Ujął więc naczynie w dłoń, odwracając się do Derryna, który właśnie chciał opuścić izbę.
- Zabierz to, mnie nie będzie potrzebne. Proszę.
Owe „proszę” było nieco jak ostatni gwóźdź do trumny, nie dający większych szans na odmowę. Dzban został dostarczony ze sporą siłą i nawiązał bliską znajomość z klatką piersiową mnicha. Niewielka ilość substancji pokonała krawędź, spływając grubą, czerwoną strugą po jego szacie. To czy owa czynność była złośliwą szpilą wbitą w tchórzliwego mężczyznę, czy też zwyczajnym, niefortunnym wypadkiem zależało od indywidualnej interpretacji obserwujących. Nie czekając na nic więcej i nie udzielając jakichkolwiek wyjaśnień, małomówny osobnik zamknął na głucho drzwi do swojej komnaty. Socjalizacja z resztą grupy zdawała się posiadać dla niego dość niski priorytet.
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 07-09-2009 o 21:09.
Highlander jest offline