Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2009, 14:42   #10
Mivnova
 
Mivnova's Avatar
 
Reputacja: 1 Mivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemu
Mik'haen czekał cierpliwie na odpowiedź pana Verilo, gdy ktoś postanowił mu rozweselić dzień.

- Mój drogi elfie. Zapewne nasz zleceniodawca pomyślał o tym, że odległość jest dość spora i zapewne wynajął dla nas jakiegoś maga, który nas tam teleportuje, albo może zorganizował nam inny szybki transport na przykład jakiś statek...

Dá Vassi potrząsnął głową, gdy niesforne, półdługie, pocieniowane włosy zakryły mu oko. Tymże samym gestem sprawił, iż jego wzrok spoczął na Rico. Niespiesznie, jakby wręcz niechętnie wyjął pudełeczko w kształcie piramidy z wewnętrznej kieszeni krótkiej, rozpinanej skórzanej kurtki. Kurtka, o czym świadczyła wyblakła już czerń, była wygotowana w smole i utwardzana standardowymi metodami. Jak powiedział elfowi sprzedawca: " rzecz modna i praktyczna".
Mazze wysypał odrobinę zawartości piramidki na matowy ochraniacz strzelecki kryjący prawe przedramię. Następnie uniósł rękę do twarzy i bezceremonialnie wciągnął fisstech do nosa.
Dopiero po tym dość pozerskim akcie postanowił się odezwać do jegomościa- mieszańca, który wcześniej zwrócił się doń " drogi elfie".

- Drogi... - tutaj Mazze uniósł brwi w zakłopotaniu, jak gdyby nie wiedział, do jakiej rasy Rico należy.- Drogi... drogi... drogi...- kichnął-... szlachetny panie. Nie wiem, co można uznać za szybki transport, ale przyznam, że jestem sceptyczny w tej kwestii. Pozwolę sobie nawet wyjawć, dlaczego.

Elf schował pudełko z narkotykiem, oparł dłoń na jaszczurze viroledanki i jął stukać jeździeckimi butami bez konkretnego rytmu, niby zniecierpliwiony, oczekujący czegoś ważnego.

- Tak mię doszły słuchy, że trwa wojna. Może to tylko plotki, ale ja tam trochę wiary w nie daję. Wojna ma być zawieszoną chwilowo, alekto się wczoraj nie urodził, wie, że nasz imperatorski syn- Słońce, jego cesarska mość, Emhyr Tańczący na Kurhanach, jak raz coś zacznie, ciągnie sprawę do końca. Tedy niepokoi mnie fakt, że nasz obiekt znajduje się tysiące mil wgłąb wrogiej ziemi i, że jest nim cholerna magiczka. Czarodziejem nie jestem...- Mazze spojrzał na Esvele z mieszaniną niepokoju i niechęci, jakby nie chciał powiedzieć zbyt wiele, bądź... zbyt wiele pomyśleć.- Ale to i owo słyszałem. Zaklęcie teleportacji, tak mawiają przy studni, niesie ze sobą silne echo. Jeśli ukatrupimy magiczkę i walniemy jej księgę, to reszta magików Nordlingów z łatwością wykryje ślady z Nilfgaardu. Bo, wierz lub nie, niewiele osób w dzisiejszych czasach teleportuje się z Cesarstwa na północ. Będziemy jak ziarenka maku na alabastrowej poduszce, na której sypia cesarz.

Syn Meara kiwnął smutno głową i kontynuował.

- Nawet w przypadku tak zwanych "przesiadek", a te są nieuniknione przy podobnych odległościach, da się nas wykryć. Tym bardziej, jeśli księga, o którą się tu rozchodzi ma dla Nordlińskich magów większą wartość. Jak oni się tam zowią? Bractwem? No, tedy to Bractwo siądzie nam na Rzyci jak wrzód. I kogo gildia wyda, gdyby doszło co do czego?- Mazze zerknął na herszta- Nas, nieboraczków, uczciwych ludzi pracujących. NIe miejmy nikomu za złe. Ryzyko zawodowe.
- Statek za to wydaje się niegłupim konceptem. Zwłaszcza w perspektywie tego, jak często nasze transportowce pływają obecnie do Novigradu, jak wiele z nich jest w stanie wytrzymać ataki ze Skellige, wreszcie jak mało zwraca uwagę bandera wypełniona po brzegi kotami do nas podobnymi. Chyba, ze pochowamy się w workach. Ha, wtedy nas nie rozpoznają. To jest plan... albo nie... wróć- Mazze już nie krył rozbawienia- To kretynizm. Dlatego, powtórzę, ciekawym, jak niby mamy dotrzeć celu inaczej, niż odparzając rzyć w terlicy.

Mazze przeciągnął się, dość zadowolony i już pod silnym wpływem fisstechu, a przez to i bardziej elokwentny.
- Pani czarodziejka wyduma nam skrzydła?- zapytał Esvele, lecz w istocie oczekiwał odpowiedzi herszta Cieni.
 
Mivnova jest offline