Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2009, 19:17   #19
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
- A od kiedy wóz na brukowanej ulicy zostawia ślady?? - Sylphia spojrzała dziwnym wzrokiem na Rogera. Dalszej dyskusji jednak nie było, były za to kolejne pomysły na wywiezienie armaty... .

Za to do Maginii odezwała się jasnowłosa wyglądająca na wojowniczkę, poruszając dosyć istotny temat. Na szczęście była uprzejma, Sylphia lekko więc się uśmiechnęła, nabrała porządnie powietrza, by rozpocząć wyjątkowo długi potok słów, jednak wtedy wydarzył się cyrk ze strażą.

Rozpoczęły się liczne wywody, prośby, sugestie.

Widząc co się święci Sylphia szybko zeskoczyła z beczki, po czym ruszyła do drzwi. Miała zamiar zablokować przejście własnym ciałem, i powstrzymać urzędasa oraz strażników przed wejściem do magazynu, a co ważniejsze, przed gapieniem się na armatę. Po drodze minęła zaś Logana, czy jak mu tam było, posyłając niespodziewanie mężczyźnie wyjątkowo zabójcze spojrzenie.

Co było tego przyczyną?. Przyczyna była niezwykle, prosta, a zarazem i niezwykle banalna. "Logan" śmiał mieć bowiem dokładnie ten sam pomysł co ona!!.

- Witam dzielnych przedstawicieli władz - Odezwała się, właściwie to... napierając swoim ciałem na ciało dosyć obleśnego urzędasa. A miała czym napierać. Jednak grubas nie miał za grosz kultury, dzielnie oparł się jej natarciu. I brzuch mężczyzny zderzył się z biustem czarodziejki w dziwacznym boju.

Roger wstał i zrobił parę kroków w stronę urzędnika.
- Ten dług chyba nie jest aż tak wielki. I z pewnością korzystniejsze - delikatnie podkreślił to słowo - byłoby dla nas wszystkich, gdyby został zapłacony już teraz.
- Co też się tak strasznego wydarzyło, nie zapłacono za czynsz?. A ileż to? - Posłała mężczyznom niezwykle zabójczy uśmiech, dzwoniąc jednocześnie sakiewką w dłoni.
- No...tego to co prawda jest 25 sztuk złota, ale ja nie mogę przyjąć. Prawo nie pozwala.- rzekł gruby urzędnik, nieco się pocąc ze zdenerwowania. Dodał po dłuższej chwili - Jak jutro opłacicie czynsz, odzyskacie towar. A teraz opuście magazyn i zdejmijcie tą wrzeszczącą histeryczkę z tego...czegoś.

Magini dziwnie, i jakby niekontrolowanie zadrgało oko... .

- Magazyn opuścimy natychmiast, zabierając również to coś i histeryczkę - Nie odpuszczała zarówno słownie, jak i fizycznie, wciąż blokując drogę swoim ciałem - A prawo respektujemy, podobnie jak 50 złociszy... .
Wprost przytknęła do jego nosa sakiewkę, mając nadzieję, że pojął jej aluzję.

Kastus po chwili rozmyślań rzekł głośno.
- 25 sztuk złota, dotąd wynajęcie magazynu kosztowało 10 sztuk złota na dekadzień.
- Eeee...kara za zwłokę??- mruknął nerwowo urzędas i był się coraz bardziej spocony. Następnie rzekł do czarodziejki.- Proponowanie łapówki...no wie pani? Toż to pogwałcenie prawa...tak, pogwałcenie. – i dodał pojednawczym tonem głosu.- Weźcie pani tą gnomkę, opuście magazyn, a rano...zapłacicie karę i odzyskacie wszystko.

Ależ to pech, jest ponad 2000 miejskich urzędników, a do magazynu musiał zawędrować jeden z tych nielicznych uczciwych.

- Z pewnością dysponuje pan odpowiednimi pełnomocnictwami... I papierami. Dostaje pan pieniądze, a my zaświadczenie, że nie jesteśmy miastu nic winni. I rozstajemy się zadowoleni, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. – na te słowa Morgana, urzędnik zbladł, potem spurpurowiał i wreszcie wrzasnął.- Nie...nie mam. Nie potrzebuję papierów by wy...by spełnić me obowiązki!
Grubas robił się coraz bardziej nerwowy, a i strażnicy za nim coś między sobą szeptali.

- W końcu gdybyście przejęli ten magazyn, ktoś musiałby zostać tu na straży - mówił dalej. - A jeśli wszystko załatwimy teraz, to za parę chwil wrócicie do swych domów, lub do zacisznej gospody, by mile spędzić wieczór.

- Jak się stąd zabierzecie.- odparł coraz bardziej wściekły urzędas.- To będę mógł wrócić do gospody. A zostając tu, utrudniacie sprawę i nam i sobie.

- Nie myślcie, mnie stąd nie zdejmiecie!- wtrąciła gnomka, mocniej obejmując nogami lufę działa.

- Proponowałbym usiąść i nie zwracać na nią - Roger głową wskazał na Dru - uwagi. Ona lubi być w centrum uwagi kocha tego typu wystąpienia. Za chwilę zmieni zdanie. A w tym czasie my moglibyśmy wszystko załatwić i uregulować rachunki.

Przeklęty grubas jednak nie ustępował, a coraz większa ilość towarzystwa zaczynała dołączać do dyskusji... .

Sylphia odeszła więc od urzędnika, klnąc wyjątkowo siarczyście pod nosem. W miarę jednak jak oddalała się od urzędasa w głąb magazynu, jej klnięcie cichło i cichło, zamieniając się szybko w zawiłą formułkę, i Magini rzuciła na urzędasa "Dominację nad osobą"!. W końcu się ponownie zwróciła w jego stronę, wbijając wzrok w jego gębę.

- "Bierz mieszek, zapłata uregulowana, i wynocha z magazynu, wracajcie do swoich poprzednich zajęć!" - Rozkazy mentalne Sylphi do najdelikatniejszych nie należały... .
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline