Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2009, 22:17   #9
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Młoda opuściła komnatę w której odbywało się tajemne zebranie strategiczne, spocona i ponura. Drzwi zamknęła bez większego hałasu, chociaż miała ochotę dać wyraz swojemu rozgoryczeniu i rozczarowaniu robiąc z nich coś zupełnie do obecnej formy niepodobnego. Moc pod skórą wręcz swędziała i prosiła, by użyć jednego z tych efektów dających potęgę smoka czy innego giganta, a następnie trochę po staroszkolnemu, przemodelować okolicę, zmienić wystrój na ładniejszy. Tak, to ostatnie krążyło po jej pięknej główce już od czasu wizyty we własnym pokoju. Gdy rutynowo przywoływała nieziemskie potęgi i batem swojej woli zaganiała je do protekcji złotej królowej, jaką była. Pamiętanie, by efekty obronne były zawsze, ale to zawsze aktywne, czy śpisz, czy jesz, czy tańczysz na słońcu, było jedną z podstawowych rzeczy jaką uczy się w jej szkole. Ci nauczyciele, mimo że momentami głupi, grubi i nie mający pojęcia o prawdziwym obliczu energii z którymi zadzierali, mieli sporo doświadczenia w zabezpieczaniu własnych dolnych partii pleców. Poza tym...był to rytuał najzwyczajniej przyjemny, zupełnie jak cowieczorne obmywanie się i bawienie przy misie z wodą. Albo wspólne jedzenie z innymi uczniami!...zupełnie inne niż to tutaj, nudne i ciche. Następnym razem będzie musiała złośliwie umilić spożywanie któremuś z mnichów, albo umrze na śmierć w tej torturze milczenia. I ten kruk...ciekawe, jak zareagowałby na małą zabawę z jego piórkami? Gdyby nie fakt, że jego właściciel to podobno przyjaciel Koryniona, już dawno pokazałaby mu jak bardzo lubi bawić się ptaszkami.
Ale w obecnej chwili bardziej miała ochotę bawić się czyimiś wnętrznościami.
Więc wraz z Aeronem szła w kierunku pewnego pomieszczenia, w którym miała zamiar dokonać tanecznego rozwiązania sprawy, albo chociaż przybliżenia tego obrazu.
-Więc zgodnie z planem, Piaskowy Dziadku, przypilnujesz by żadne godne rozdeptania w tańcu robactwo nie przerwało mi mojego seansu?
Lewy kącik spękanych ust nieznacznie wygiął się za czarną zasłoną. Mężczyzna albo był niewrażliwy na zaczepki małej elfki, albo przypadł mu do gustu pseudonim, który to właśnie otrzymał. Nie siląc się na werbalną ripostę, przytaknął ukrytą pod białą płachtą makówką i usiadł na ziemi, krzyżując swe nogi. Owinięty w szmaty sługa cicho jęknął, następnie zaś stanął obok Aerona, starając się wyglądać przy tym inteligentnie i niekonspiracyjnie.
-Słodkie. Jak z tej książeczki o duchach z Anauroch, którą dostałam na jedne z moich pierwszych urodzin.
- Powinnaś więc uważać... w innym wypadku wciągniemy cię za obraz.
- To zakończenie nigdy mi się nie podobało. Pamiętam że mama głośno krzyknęła, gdy pokazałam jej rysunek z moją jego wersją...tak bardzo jej się podobał.
Elfka przejechała dłonią przez włosy, z rozmarzeniem wpatrując się we własną przeszłość, po czym bojowo wywinęła młynek swoim kosturem ozdobionym pięknymi, kwiatowymi motywami i spenetrowała wejście do sceny przestępstwa. Na miejscu uważnie sprawdziła, czy przypadkiem nie czycha na nią jakiś niewidzialny zabójca pod sufitem czy w innym podejrzanym mniej lub bardziej miejscu. Gdy już upewniła się, że nawet za oknem nie czeka na nią snajper z różdżką dezintegracji, stanęła na środku pokoju, chrząkneła jak przed konkursem piosenki, po czym zamknęła oczy i pozwoliła, by jej umysł zerwał ze ścian okruchy przeszłości i wstrzyknął ich dawkę wprost do jej mózgu. Efektem była wizja, cienista, niczym ze snu...lub koszmaru. Tak, bardziej to drugie.

Drzwi do komnaty otwarły się z hukiem. Do środka wszedł łysy mężczyzna, którego twarz zdobiła nie jedna zmarszczka. Był zdekoncentrowany i roztrzepany. Wyglądał, jak gdyby zobaczył ducha. –To nie możliwe…- rzekł chłodno, spoglądając w okno. –To przecież tak nie może być…- odezwał się sam do siebie. Nagle stojąc przy oknie zamarł, jak gdyby dostrzegł coś niezwykłego, za szkłem. Mężczyzna nagle upadł, a jego twarz mocno poczerwieniała. Wyglądał, jakby się dusił. Dopiero po chwili złapał oddech i wstał powoli, z niemałym trudem. Mistrz otwarł usta i poruszył nimi, chcąc coś powiedzieć, jednak znów jego ciałem targnęły spazmy bólu i w komnacie rozległ się dźwięk łamanych kości. Ciało mnicha dosłownie eksplodowało od środka. Sprawcy nie było. Przynajmniej nie można go było dostrzec w wizji młodej czarownicy…

-Ja się nie godzę! Jak tak może być? Nie być przy swoim dziele, nie oglądać na własne oczy tego, jak rodzi się nasza sztuka, nie czuć krwi na policzku? To jest...to jest, bezczelne. Kryłeś się za oknem? Czy może byłeś niewidzialny? Albo operowałeś z daleka, nie będąc nawet w tym klasztorze? Tyle pytań! Och, gdy Cię już znajdę...zorganizuje Ci piękny proces, zwołam przysięgłych z wszystkich planów, uczynie jednego z bogów sędzią, a sama stanę się oskarżeniem! I będę pytać, i dręczyć, i męczyć, i udowadniać...aż w końcu zapadnie wyrok planarnego sądu, przeleje się czara, spadnie głowa z zegara...
Skończywszy grozić nieokreślonemu antagoniście pięścią, wiedźma opuściła pokój i dołączyła do wartownika Aeorana, by sprawdzić, czy przez godzinę przypadkiem nie został herbatnikiem.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!

Ostatnio edytowane przez Nemo : 12-09-2009 o 22:27.
Nemo jest offline