Pelorze – gdzieś w rogu pomieszczenia odezwał się twardy głos.
- Tak słucham ciebie Moradinie
- Źle się dzieje w naszym świecie. – stwierdził bóg krasnoludów. – Gruumsh zdobył nowych sprzymierzeńców. Boginie z innego świata i boga wyłonionego z chaosu. – gdy to mówił głos twardniał mu jeszcze bardziej. Pelor spojrzał na Moradina swym ognistym spojrzeniem .
- Nadal jest nas więcej w naszym panteonie. –stwierdził.
- Jest po równo odparł twardo Moradin – Zapomniałeś o Rahinibonie.
- To tylko pół bóg – odrzekł Pelor.
- Ale potężny – znów zgasił go Moradin. – Nie wiemy jakie zamiary mają tamci bogowie wobec nas, ale czuję obcą moc zesłaną na krainy naszych śmiertelników i nie koniecznie w dobrych intencjach.
- Dobrze niech Colleron postara sie zbadać kim jest ten bóg stworzony z chaosu. Yondalla niech się pilnuję, a ty Moradinie… wykuj mi dobry miecz.
- A ty co masz zamiar zrobić? – spytał Krasnolud.
- Zobaczę skąd się wzięła ta nowa bogini. – odparł Pelor i wyszedł z boskiej komnaty. Zmartwiony tym wszystkim Moradin spojrzał ze zrezygnowaniem na swój młot przy pasie.
***
Armia wroga nadchodziła. Na przerażonych twarzach legionistów było widać że dopiero teraz uświadomili sobie czym jest wojna. Gordi spojrzał na pola – HA ha i oni chcą nas pokonać - wrzasnął. Rzeczywiście armia wroga z daleka wydawała się dużo większa. Żołnierze słysząc krzyk swego wodza jeszcze szczelniej zwarli swe szeregi.
- Oficerze Gordi, dziś chyba zwyciężymy. – stwierdził pod oficer Harkan z uśmiechem.
- Pewnie głupcze, a coś ty myślał, że damy pobić się tej kupie łajna? – burknął Gordi.
Armia wroga im bliżej była tym bardziej było widać iż nie jest liczna, ale też nie była mała.
- Dziwne, nie mają drabin oblężniczych. – wskazał Harkan.
- Ich strata - wrzasnął oficer.
- Cóż to !!! – odezwał się zdziwiony głos ze strażnicy. Wszyscy spojrzeli na legionistę który tam stał. Chłopak wskazywał coś na niebie. Wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku. Na niebie coś błyszczało na czerwono. To coś zbliżało się w stronę miasta. Wszyscy patrzyli oszołomieni. Gdy obiekt zbliżył się na tyle by go lepiej zobaczyć. Na wszystko było już za późno. Bestia ( jeżeli w ogóle była to bestia) była ogromna, miała z 30 metrów długości. Cała była okryta jakby zbroją z gęsto powpinanymi czerwonymi ćwiekami. Bardziej obeznani w zoologii wiedzieli że to muszą być łuski. Paszcza była ogromna, a jeszcze większe były skrzydła. Wiele osób i tak nie mogło się nadziwić jak unoszą takie ciężkie, wielkie stworzenie. Potwór zaryczał i zapłonęły mu ślepia. Na ten odgłos wielu żołnierzy uklękło i zaczęło dziękować Pelorowi za dar. Druga część żołnierzy widząc że Gruumbarzyńcy i gobliny nie zlękły się na widok stworzenia, domyśliło się że ta bestia nie jest darem od ich boga. Harkan pierwszy raz widział tak przerażoną minę u Gordiego. Potwór zatoczył koło nad miastem i stało się. Z jego paszczy wytrysnął ogień tak gorący że topiły się metale. Większość legionistów widząc taką potęgę rzuciło swe łuki i miecze i ruszyło do ucieczki. Piękne miasto nagle stanęło w płomieniach, słychać było wrzask palonych żywcem osób. Wykorzystując to wszystko Gruumbarzyńcy wyważyli wrota do Walatahar i wpadli na ulice miasta.