- Wasze głupie słowa rozśmieszyły dowódce. Nie zabijemy was za ten żart. Potrzebujem ludzi do pracy. jak wykonacie robotę zabijemy was szybko i bez boleśnie. Trzeba wam jednok dać nauczkę.
- Gruumbarzyńca Wanok chwycił łkającego mieszczanina, wyciągną sztylet i nim ktoś zdążył zrobić co kol wiek wbił go przerażonemu mężczyźnie w trzewia, a następnie przeciągną nim do mostka ofiary, rozrywając jamę brzuszną. Mieszczaninem majtnęły konwulsję i padł na ziemie nie żywy.
- To kara, a tera zdejmywać zbroję i brać po kilofie - mówiąc to wskazał mały kopczyk metalowych kilofów. Wy dwaj pojdzieta ze mną - wskazał palcem na Arthana i Nuriela. Reszta zrobita to co powiedziałem. Przerażony halfling i kapłan krasnolud ruszyli po kilofy. I tak nie mieli zbroi. Na około Khemorina i Khratera stanęli pilnujący ich gruumbarzyńcy. Halfling i krasnolud prowadzeni byli już mostem do jaskini w dole. Prowadzeni do pracy. Wanok i dwóch innych gruumbarzyńców pchnęło magów z powrotem do korytarza. Po paru metrach drogi dwóch kowali znikło elfom z oczu.
a to Tura Trathera
Czekał na reakcję goblinów ale najwidoczniej ten zupełnie nie rozumiał o czym wojownik mówi, brak reakcji ze strony grumbarzyńców również świadczyła o tym, że chyba użył zbyt trudnych słów języka wspólnego.
-Tak właśnie myślałem - swierdził na tyle głośno by wszyscy go słyszeli - służycie tchórzliwej panience, co samych was nie stawia w zbyt dobrym świetle jako mężczyzn, no ale jesteście tylko grumbarzyńcami.
Ledwo skończył mówić gdy jeden z jego przeciwników złapał bogu ducha winnego człowieka i rozpruł mu wnętrzności.
Krather bez namysłu rzucił się na grumbarzyńce próbując wyrwać mu ostrze które jeszcze tkwiło w trzewiach człowieka.
Duchu przecież MG napisał zupełnie co innego... |