Tak jak twierdziła pani Sylphia każdy miał naprawdę sporo pomysłów. Problemem jednak nie było, który wybrać – ale kto poniesie odpowiedzialność. To zawsze było największym problemem takich narad. Pomysły mogły być dobre, a nawet wyśmienite, ale nawet ci, którzy je przedstawili – w obliczu niepewności wycofywali się i nie chcieli podejmować odpowiedzialności, być winnymi za ewentualną porażkę. Z doświadczenia jakie nabył Teu to był zawsze największy problem, potrzebowali przywódcy, kogoś kto podejmie się ryzyka. W tej chwili jednak nie było o tym mowy, dopiero co się poznali i nikt tak do końca nie ufał drugiemu…
Elf sam nie był pewny, który plan należy do najlepszych, ale wiedział też, że jeśli nie zrobią jakiegoś przełomu w tej dyskusji to nigdy jej nie skończą. Przykrywka w postaci biuściatej niewiasty wymagałaby sporo przygotować, a zależało im przecież na czasie. Iluzja mogłaby zdać egzamin, o ile nie byłoby wyćwiczonych magów w pobliżu. Przydałaby się ogólnie jakaś dywersja… a może właśnie… - Czasem w dni poranne, gdy mgła wysoko, a słońce wciąż przy ziemi… lepiej podążyć wydeptaną ścieżką niż dać się uwieść zieleni. Czasem lepiej zdjąć iluzji zasłony i prawdy mieczem ściąć z głów korony. Czemu rzec nie możemy iż przesyłkę z Lantanu wieziemy? Strażnik nie wynalazca – nie zgadnie jakiej odpowiedzi wymaga ta zagadka. A mieczem parować i zwody możemy, powiedzmy, że urządzeniem co innego robić będziemy. - odparł Teu, był to tylko pomysł, ale jednak gdy zwiadowca siedzi na drzewie obserwując okolicę często nie zauważa i zapomina, że ktoś może czaić się pod jego konarami. -Decyzji nadszedł jednak już czas, ktoś musi podjąć wyzwanie. Czy stanie jeden waleczny czy robimy głosowanie?- spytał zgromadzonych. |