Nico Castelano
- ...są państwo zaangażowani w to coś nie od dziś
Te słowa przebrzmiały lekkim echem w laboratorium, potem zaś w umyśle Nico. Słuchając dalszej części jakże zaskakującej wypowiedzi Williama, Nico pozwolił sobie na nieznaczny uśmieszek. Z jednej strony pewne kwestie by to wyjaśniało, jak np. nagłe obdarzenie nowicjuszy jego zainteresowaniem. Ale ich "przewodnik" chyba nie liczył na to, że tak łatwo uwierzą mu w jego historyjkę.
Rzucił dyskretnie okiem na pannę Brown, po chwili zaś się odezwał:
- W takim razie nie ma chyba sensu czemukolwiek zaprzeczać - powiedział spokojnie wbijając badawcze spojrzenie w Williama - Jednakże skąd my mamy mieć pewność, że mówi pan prawdę? Równie dobrze może pan należeć do osób chcących uniemożliwić Edwardowi odejście, wręcz stojących za jego niespodziewaną... - tutaj uśmiechnął się na moment - chorobą. Bo powiedzmy sobie szczerze, czyż nie jest zaskakującym zbiegiem okoliczności, że zostajemy tu sprowadzeni na pomoc człowiekowi, który nagle stał się ciężko chory i nie mamy do niego dostępu?
Mówiąc ostatnie słowa powoli zbliżał się do Moorhous'a, a jego twarz przybrała dosyć poważny wyraz. Spojrzenie Nico wciąż przeszywało mężczyznę na wylot.
- Właściwe pytanie powinno brzmieć, czy to pan rzeczywiście szczerze zamierza pomóc Edwardowi? - powiedział z naciskiem - Czy też może ma pan jakieś inne zamiary w stosunku do niego i do nas? - zakończył powoli, akcentując wyraźnie każde słowo.
__________________ Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić... |