Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2009, 00:54   #16
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość



A więc tak wygląda koniec Carla Wistlecore'a.

To było jak obraz z chorego filmu. Twór szaleńca. Nie wiedział, czy ma do czynienia z wytworem własnej wyobraźni, czy może jest to jedno ze zjawisk, które wciąż nieodkryte, jedynie czekały na takich jak on. Tak, to było jak najbardziej realne, a nie chciał przekonywać się, co będzie w przypadku braku walki.
Ale czas na walkę nie nastał. Carl nigdy nie był wojownikiem. Szczególnie teraz - gdy szok oraz strach zdominowały wszelkie zmysły. Skok adrenaliny jedynie myśli te gmatwał jeszcze bardziej, a przy tym zawężał wybór wyłącznie do ślepej, zwierzęcej ucieczki. Tymczasem stał wciąż wpatrując się w bestię, która przechodziła między zwłokami. Kikuty obijały się od ciała potwora, jeszcze mocniej zaznaczając jego skórę krwią. Whistlecore nie mógł oderwać wzroku od tej symfonii makabry. Nim pierwsze wezwanie do działania przybyło z mózgu, niczym zahipnotyzowany oczekiwał na śmierć.

Raptownie rzucił się do drzwi. Przedtem przecisnął się bez problemu, lecz teraz nie myślał racjonalnie. Nie miał czasu na spokojne myślenie. Złapał za zmrożoną klamkę. Szarpał nią, by rozsunąć je jeszcze bardziej. Łomotały, ale nie otworzyły się na dość dużą szerokość. Kiedy Carl poczuł ból z powodu mrozu, oderwał dłoń i syknął. Do lodu przywarło trochę skóry. Spojrzał w stronę przeciwnika. Stare powiedzenie mówiło, aby nie tracić go z oczu. Potwór miał już kosę przygotowaną do ciosu. Aktor utkwił wzrok w jego pysku.

Powoli odszedł od drzwi. Przywarł do ściany. Nagle rzucił się na drugą stronę wagonu. Usłyszał nad sobą świst ostrza, gdy skulony pobiegł przed siebie. Poślizgnął się na plamie krwi, padając niemalże bezpośrednio na twarz. Ślizgając kończynami w posoce, pędził na wprost wstając w biegu. Nagle priorytety Whistlecore'a ograniczyły się do tego miejsca. Nie wiedział, czy znajdzie tam wyjście lub sposób na uwolnienie się od niebezpieczeństwa.

Czuł na sobie oddech demona...

Dopadł do przeciwległej ściany. Znów się poślizgnął i upadł. Było już zdecydowanie zbyt późno. Niech przynajmniej te głosy umilkną! Teraz dołączy do tych wszystkich trupów. Też będzie wołał o pomoc kolejnych anonimowych gości...

Wstał powoli. Zrezygnowany spojrzał na bestię. Dłonią poszukiwał jakiegoś punktu zaczepienia. Przydałoby się cokolwiek, co można złapać i dość mocno uderzyć. Wciąż spoglądał w oczy (czy raczej oczodoły) demona - jakby toczyli jakąś walkę na spojrzenia. Za chwile kosiarz użyje swojej kosy by zadać cios. Śmiertelny? Może Carl zdoła uniknąć. Jednak nie zdoła wiecznie uciekać. Któryś z nich wreszcie przegra. I wszystko wskazywało na Whistlecore'a.

Żarówka huśtała się, oświetlając niepewnym światłem wszystkich nieszczęśników.
 
Terrapodian jest offline