Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2009, 14:58   #453
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Gdyby Finney zdecydowała się jeszcze raz wejść do gabinetu i spojrzeć na swego ojca, byłaby przekonana, że trucizna nadal działa. Owszem, ruszył to ręką, to nogą, by sprawdzić, czy siły już wróciły. Zmienił też ułożenie rąk - teraz dłonie zaciskał na podłokietnikach swego fotela, stylizowanego na tron. Poza tym wyglądał niemal tak samo.

Myślał. Nie popadł w żadną apatię, w jego sercu nie było smutku - to uczucie opuściło go po raz pierwszy od dawna, chyba od początku jego bytności na tej chorej wyspie. Zostało skutecznie wyparte przez gniew. Wściekłość. Nienawiść. Chęć mordu. Oto jak umierają uczucia, wielkie i wyniosłe pomniki miłości - płoną w pierwotnym ogniu gniewu.

Kochał. Może racje mieli ci, którzy twierdzili, iż pozbywając się ludzkiej fizyczności, trzeba też pozbyć się ich psychiki. Czy wampiry niezdolne były do uczuć? Czy nieśmiertelność, tak doskonale pasująca do ideałów romantycznej, wiecznej miłości, przekreślała przy tym życie? Paradoks, ale przecież wieczny żywot kainity polega właśnie na tym, że jest już martwy.

Był głupi, niewyobrażalnie głupi - co do tego miał pewność. Niejedno w życiu przeczytał, niejedno poznał sam, wiedział, jak rządzić. Wiedział, czego się wystrzegać. Ale między wiedzą a praktyką istniała u niego ogromna przepaść.

- Nienawidzę... - wyszeptał, a na fotel spadła krwawa łza.

Wiedział, co dalej zrobi. Po wywiązaniu się z obietnicy danej Lilith - teraz nie miał już żadnych wątpliwości, musi być po jej stronie, tylko to da mu odpowiednia siłę - znajdzie swoją córkę i ojca. Ją zabije, ale nie jak Deresza, nie wystawi jej po prostu na słońce. Powiedziała, że zobaczą się w piekle - ostatnie ich spotkanie będzie więc dla młodej Ventrue męczarniami godnymi najniższego z kręgów otchłani.

Dominik... Mając u swego boku Lilith, Aligarii będzie mógł w zasadzie zrobić wszystko. Dotychczas spełniała swe obietnice, więc i tym razem może uwierzyć w obiecaną pomoc. Odbiorą razem Sabatnikowi wszystko co mu bliskie, a potem... Cóż, i dla niego Stańczyk wymyślił już wyjątkowo okrutny koniec...

Wstał z fotela. Odruchowo sięgnął po laskę - niestety, znajdowała się ona w rękach zdrajczyni. Trudno. Zresztą, w tej chwili chyba kompletnie jej nie potrzebował - może to dziwne, ale mimo trucizny czuł się... Silniejszy? Sprawniejszy? Kto wie, jakie błogosławieństwo zesłała na niego potężna kobieta z lustra. To też może okazać się przydatne...

Wyjął z kieszeni telefon. Wybrał numer i po trzech sygnałach odezwał się.

- Sorre? Tak, tu książę. Tak, to dziwna pora, ale jesteś mi potrzebny. Wynajmij natychmiast jakiś terenowy samochód z przyciemnianymi szybami i przyjeżdżaj. Po drodze kup mi okulary przeciwsłoneczne, koniecznie porządne. I kanister z benzyną. Później wszystko ci wyjaśnię.

Skończył rozmowę, telefon wrzucił do kieszeni i opuścił gabinet. Powinien sprawdzić, czy na miejscu nie ma przypadkiem Alexa, ale ten niewiele by mu pomógł. Szybko przeszukał szafy - zarówno swoją, jak i tę z ubraniami Dżejów, które wciąż znajdowały się w ich dawnym pokoju. Szybko znalazł co potrzeba - czarny kapelusz z szerokim rondem, naprawdę długi szalik, sweter z golfem (który w prawdzie miał na piersi naszywkę - wielkiego, czerwonego psa - ale po założeniu go drugą stroną problem znikał), sfatygowane bojówki i wysokie buty, bodaj trampki. Na to narzucił swój płaszcz i gdy okręcał swoją twarz po raz ostatni szalem, pod rezydencję zajechał prawnik.

- Jestem, wszystko zgodnie z pańską prośbą! - zawołał Sorre, przekazując Robertowi etui z czarnymi okularami.

- Doskonale. A teraz zabierz mnie, przyjacielu, na wycieczkę. Po okolicznych pustkowiach. W poszukiwaniach pewnego pustelnika. - stwierdził z delikatnym uśmiechem wampir, po czym wraz z ghoulem opuścili rezydencję.

Miał zamiar poprowadzić Sorre w okolice według tych skromnych informacji, jakie zdołał wydobyć od Lilith. A potem... Cóż, trudno żeby pustelnik w takich terenach nie potrzebował ognia choćby by ogrzać zmarznięte dłonie. A że płomieniom towarzyszy dym... Cóż, przed zmierzchem powinni go odnaleźć.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline