Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2009, 15:44   #17
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Carl Whistlecore

Dyszałeś ciężko, próbując odkryć jakiś detal, który pozwoli ci uzyskać przewagę nad stworem. Chwilowo nie czułeś zmęczenia ani zimna, krótka zabawa w kotka i myszkę z tą istotą odkryła ukryte w tobie pokłady adrenaliny. Podejrzewałeś, że nawet jeżeli to przeżyjesz to nie będziesz miał siły chodzić. Przyszłość nawet ta najbliższa zwykle zdaje się być wielce odległe w takich chwilach jak ta, skupiłeś się więc nad tym co miałeś przed sobą. Mimo swojej niekwestionowanej siły istota była wolna, jeśli myślała to także z ociąganiem. Carl natomiast myślał jak szalony, „maszyneria poszła w ruch” jak mówił twój ojciec.. Wydawało ci się, że te umęczone dusze na ścianach spowolnić jakoś jego przeciwnika. Było to pokrzepiające gdyż mimo odrażającego widoku zdawały się ci sprzyjać. Daremny był to jednak trud, mimo wyciągniętych dziesiątek rąk w swoją stronę stwór strząsał je niewzruszony. Parł niezmiennie do przodu zdeterminowany by powiększyć swoją kolekcję. W innych warunkach mógłbyś uciec mu bez problemu, tu jednak brakowało pola do manewru. Żarówka huśtała się rzucając niecodziennie cienie na ściany wagonu. Właśnie żarówka… Czy stwór nie zapalił jej? To raczej przeczyło jakiejkolwiek logice. Czemu to coś miałoby to robić? Ciemność, która wyziewała w miejscach oczu zdawałaby sądzić, że stwór nie potrzebuje światła żeby widzieć. Poza tym potwory zwykle stroniły od światła. Jednak to był fakt, którego nie mogłeś zignorować. Jeśli zaraz nie spróbuje tego, co zamierzał, może nie mieć drugiej okazji. Raz kozie śmierć Carl. Podbiegłeś przed siebie na ugiętych ze strachu kolanach. W zasadzie ciężko było to nazwać biegiem, w porównaniu jednak z powolnymi ruchami swojego przeciwnika mogło przynieść sukces. Nawet najmniejszy moment niepewności mógł cię wiele kosztować, na szczęście istota tak jak myślałeś była dość otępiała. Uniosła kosę i wykonał niewielki zamach, który bez problemu pozbawiłby cię głowy. Zanurkowałeś w dół próbując realizując wzorowo ten desperacki manewr. Nad sobą usłyszałeś odgłos metalu wbijanego w ciało, zanim jęk jednego z nieszczęśników przymocowanego do ściany. Nie był to jęk, bólu brzmiał bardziej jak ulga, byłeś jednak zbyt pochłonięty walką o życie by przyłączyć się do jego uczuć. Wyminąłeś zdezorientowane monstrum rzucając się do przodu w luce po jej lewej. Wstałeś z klęczek i nie oglądając się za siebie dopadłeś żarówki. Dosłownie urwałeś sznurek, który ją wyłączał.. Na szczęście osiągnąłeś zamierzony efekt, o czym świadczyły ciemności, które na powrót wypełniły pomieszczenie. Kosa raz po raz cięła powietrze jakby ze zdwojoną siłą. Wyobrażałeś sobie, jaką wściekłość wzbudziłeś w tej istocie. Nie wydawała z siebie, żadnych dźwięków gdyż najpewniej po prostu nie mogła, nie miałeś pewności gdyż dziesiątki głosów pokrzykujących ze ścian mogło po prostu go zagłuszyć. Nie wierząc we własne szczęście czołgałeś się w krwi wymacując swoją drogę do drzwi do następnego przedziału. Pchnąłeś je raz, potem drugi i ustąpiły na tyle żebyś mógł się przezeń wczołgać. Ostatnim wysiłkiem zasunąłeś je za sobą i czując się już bezpieczny osunąłeś się na podłogę.

Nie byłeś pewien jak długo byłeś nieprzytomny. Obudził cię cichy płacz dziecka, rozejrzałeś się na około upewniając się w tym, że wciąż tkwiłeś w pociągu. Tutaj było już dużo jaśniej, lampka naftowa rzucała słabe światło na siedzącą na małej ławeczce dziewczynkę. Wyglądało na to, że jest to zwyczajowe miejsce pobytu konduktora pociągu. Dziewczynka natomiast była bardzo znajoma, to właśnie ją widziałeś wcześniej. Było to dziwne, ale wydawało się, że do tej pory nie dostrzegła cię jeszcze mimo, że leżałeś obok niej na pewno dobre "parę" minut. Wstałeś z głośnym trzaskiem w kościach dopiero odczuwając skutki poprzedniej przygody. Podszedłeś do dziewczynki, siadając obok.



-Hej… Jestem Carl, możesz się na chwilę uspokoić? Duże dziewczynki nie płaczą, a zobacz, jaka ty jesteś już duża.


Miał młodszą siostrę, więc dobór odpowiednich słów do tego typu sytuacji zdawał się być dla niego czymś naturalnym.

-Bo ja… Zgubiłam swoją lalkę… I jeszcze ten zły, zły pan…

-Spokojnie… Powiedz mi jak masz na imię.

-Ciiii… Bo ten pan nas usłyszy.

Mały dziewczęcy paluszek przyłożony do ust wydał ci się sceną istnie wyjętą z bajek dla dzieci. Nie wiedziałeś, jakim cudem ta dziewczynka bez szwanku przedarła się przez piekło w poprzednim przedziale. Jej oczy były czerwone, opuchnięte od łez. Poza tym jakoś sobie radziła, jeśli wzięłoby się pod uwagę naturę tego miejsca, w którym się znaleźli..

-Masz na myśli… tamtego potwora?

Spojrzała na ciebie zupełnie tak jakbyś to ty był dzieckiem a ona dorosłym. Strugi łez spływały jej po policzkach, zrobiło ci się żal tego dziecka, co pewnie było normalną ludzką reakcją. Współczucie dla innych, zwłaszcza dla dzieci zawsze było dla ciebie czymś naturalnym. Bardzo chciałeś ją jakoś uspokoić, ale sam byłeś kłębkiem nerwów. Cały pokryty krwią nie mogłeś nawet otrzeć jej mokrej twarzy. Co dziwne może właśnie przez łzy i to, że mała nie przyglądała ci się uważnie, nie zwracała uwagi na twój wygląd.

- Potwora…? Nie wiem, o co panu chodzi… Ja nawet nie wiem, co tu robię… Najpierw byłam w ogrodzie… I nagle znalazłam się w tym strasznym pociągu… Pan konduktor powiedział, że byłam bardzo niegrzeczna jadąc bez biletu i kazał mi tu zaczekać…

-Ogrodzie…? – Rozszerzyłeś oczy ze zdumienia ściskając dziewczynkę za ręce silniej niż zamierzałeś - Posłuchaj mnie uważnie jak wyglądał ten ogród?

-Nie mogę… Ten pan zaraz wróci i będzie zły, że z tobą rozmawiam! Mówił, że mam być grzeczna a wszystko będzie dobrze… Tylko, że zgubiłam, Vivian bo ten pan ciągnął mnie strasznie mocno i nie pozwolił się po nią wrócić…

Wypowiedź zakończyła kolejnym atakiem płaczu. Umierałeś z ciekawości, żeby potwierdzić swoje przypuszczenia i wyciągnąć z tej dziewczynki jakieś odpowiedzi. Jasne jednak było, że w jej obecnym stanie nie będzie to łatwe. Nie reagowała na twoje próby uspokojenia jej w dodatku wydawało ci się, że usłyszałeś coś za drzwiami, które…
Dopiero teraz dotarło do ciebie, że drzwi przed tobą prowadziły do kabiny maszynisty. Byłeś o krok od swojego celu, jeśli uda ci się tam dostać i zatrzymać pociąg to może…
Nie, nie mogłeś sobie pozwolić na to by zaślepiła cię nadzieja, jednak z całą pewnością byłeś podekscytowany z każdą chwilą, kiedy zostawiając dziewczynkę – a cóż innego mogłeś w tej chwili zrobić? – zbliżałeś się do drzwi. Nie było zamknięte, ani – dzięki Bogu – zamarznięte. Cicho skrzypiąc otworzyły się przed tobą na całą szerokość. Widok wnętrza pociągu parowego nie należał delikatnie mówiąc do twoich codziennych widoków. Krótki rzut oka wystarczył, żebyś zdał sobie sprawę, że prowadzenie tego pociągu mogło nie być wcale takim prostym zadaniem. Przypominało to trochę wczesną wersję kabiny pilota z tymi wszystkimi odczytami, zaworami i kablami.
Podłoga czarna od węgla, była pokryta jego hałdami. Ktoś najwyraźniej na bieżąco dorzucał do węgla, ponieważ drzwiczki od pieca były otwarte. Żar bił od niego niemiłosierny. Największa wajcha, która z całą pewnością odpowiadała za prędkość pociągu była przesunięta maksymalnie w przód. Pociąg pędził jak szalony, osiągając grubo ponad 100 km/h. Sprawiał przy tym wrażenie, że jeszcze chwila a może się rozpaść. Wszedłeś do kabiny chcąc bliżej przyjrzeć się tej maszynerii.
Zaobserwowany zupełnie nie zauważyłeś mężczyzny ukrytego za otwartymi na oścież drzwiami. W momencie, kiedy znalazłeś się środku odwrócony do niego plecami, konduktor pociągu z morderczym wyrazem oczu uniósł nad głowę łopatę do przerzucenia węgla gotując się do zadania ciosu.

 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 29-09-2009 o 19:51.
traveller jest offline