Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2009, 21:09   #460
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Epilog

Starzec stał i przyglądał się ze spokojem, jak zmieniała się historia dzięki czwórce zgromadzonej na islandzkiej równinie tuż przed wejściem słońca. Nie starał się wpłynąć na tę chwilę, nawet nie próbował. Stał tylko i patrzył zmęczonym wzrokiem jak magiczne kryształy coraz mocniej skrzą się, zbliżywszy do siebie.

Czy dobrze robili? Co się stanie po złożeniu kryształów? I czy Karol obrał właściwą kolejność?
Chociaż milczeli, te pytania krążyły między nimi niby nachalne wróble, dziobiąc i tak już skołatane umysły nowymi wątpliwościami.

Najpierw należy obrócić kamień powietrza...

Shizuka podskoczyła jak wyrwana do odpowiedzi. Podniosła szmaragd na wysokość oczu i przyjrzała się mu pytająco. To dziwne, ale wydawało się, że kamień tęsknił za swoją dawną panią... takie przynajmniej miała odczucie. Nie bardzo wiedząc co teraz zrobić, młoda Toreadorka po prostu położyła kamień na w miarę płaskim, przypominającym stolik wypiętrzeniu skalnym, które powstało w trakcie walki z Vykosem i Marry.
Gotowe.

... a następnie połączyć go z kryształem kontrolującym wodę...

Karol Lipiński westchnął ciężko, czując jak wielka spadła na niego odpowiedzialność. Jeśli ułożenie okaże się niewłaściwe lub stanie się coś dziwnego... to on będzie winien. Jednak obietnica, którą w pewnym sensie złożył Krwawej Marry, pchała go do przodu. Nosferatu obrócił szafir wedle symbolu na nim wyrytego i położył na krysztale Shizuki. Ciche „klik” nastąpiło w momencie zetknięcia się dwóch powierzchni. Pasowały idealnie.

...potem jego należy scalić z odwróconym rubinem...

Artur nie był do końca przekonany, czuł tez jakąś dziwną tęsknotę na myśl o rozstaniu się z kryształem ognia, który rozpalał jego wnętrze. Nie chciał się jednak wybijać ani cofać. Skoro więc słowo się rzekło, odwrócił do góry nogami rubin, a następnie umieścił go na szafirze. Znów kliknięcie.


... na końcu przyłączamy bursztyn.

Mercedes
miała świadomość, że oczy wszystkich zwróciły się właśnie na nią. Chwilę trwała w bezruchu chłonąc tę atmosferę zdenerwowania i podniecenia. Zupełnie jakby byli żywi... Kto wie, może po złożeniu kamyczków będą? Powolnym, dostojnym krokiem Toreadorka podeszła do małej piramidki, która wydawała się nad wyraz stabilna, mimo że wszystkie jej części były obłe. Delikatnie umieściła ostatni kryształ.

Ciepły brąz bursztynu, który jako ostatni został umieszczony w figurze, nagle nabrał jaśniejszego odcieniu. Barwy wszystkich kamieni zaczęły jakby zlewać się ze sobą i w ten sposób katalizować, wytwarzając jakąś inną, potężną energię. Silne światło zalało dolinę tężejąc przy tym z sekundy na sekundę. Shizuka osłoniła oczy rękami, chcąc za wszelką cenę widzieć to, co się działo. Barwy przelewały się jak szalone, niby w jakimś mikserze, bez ładu i składu... a może nie? Czyżby wzór przybrał kształt płodu?!

Powietrze, ogień, woda, ziemia,
Żywioły astralnego narodzenia
Przyzywam was teraz, usłużcie mi!
W kręgu dobrze wyznaczonym,
Od klątwy i złorzeczeń ustrzeżony,
Przyzywam Was teraz, usłużcie mi!
Taka wola ma i niechaj ona trwa!


...Bo gdy zagnieżdżone w sobie zostaną poprawnie cztery siły, narodzi się piąta, a czwórka strażników boskie obejmie władanie.

Nagle światło zgasło, znikło niemal zupełnie. I zniknęła też islandzka równina. Zniknęło niebo. Wokół, jak okiem sięgnąć, rozpościerała się jedynie śnieżnobiała biel – bez krawędzi i załamań. Biel, cztery wampiry i cztery kamienie, które teraz rozdzieliły się ponownie i zawisły przed swoimi strażnikami w powietrzu. Czyżby więc się nie udało?

WYBIŁA GODZINA GOLKONDY

Nie wiadomo skąd rozległ się donośny głos, którego nie dało się określić ani jako męski, ani żeński. Co dziwne, głos ten nie mówił też w żadnym znanym im języku, a jednak rozumieli go doskonale.

NASTAŁ CZAS ZMIANY STRAŻNIKÓW

Wszystkie kryształy znów zaczęły pulsować, lecz tym razem ich światło było jakby bardziej materialne... Tak, jakimś dziwnym sposobem ich kamienie obrastały w formę.

Każde spośród Kainitów ujrzało przed sobą zupełnie inną, skamieniałą postać. Jedna po drugiej dziwne istoty zabierały głos, często nawet nie poruszając ustami.

- Jam był Boskim Strażnikiem Świętego Kamienia Libiadoi, niech żyje nowy strażnik!

- Jam był Boskim Strażnikiem Świętego Kamienia Ishtyrr, niech żyje nowy strażnik!

- Jam był Boskim Strażnikiem Świętego Kamienia Equelloud, niech żyje nowy strażnik!

- Jam był Boskim Strażnikiem Świętego Kamienia Urffanum, niech żyje nowy strażnik!



- Nasza warta wreszcie dobiegła końca.
– odezwała się postać kobieca powstała ze światła szmaragdu, spośród towarzyszy wydawała się najlepiej zachowana – Długo to trwało, większość z nas straciła już nawet nadzieję. Nie mogliśmy jednak odejść czy umrzeć, jedynie przestawialiśmy robić cokolwiek... aż zaczęliśmy zmieniać się w skałę. Może nie podołaliśmy zadaniu, może dało się lepiej zorganizować ten świat. To jest nam jednak obojętne, najważniejsze, że wreszcie nadszedł czas spoczynku. Jeśli chcecie osądźcie nas i naprawcie nasze dzieło. Teraz moc demiurga spoczywa w waszych rękach.

Po tych słowach kształty postaci zaczęły blednąć aż całkiem zniknęły. Nie zostało z nich zupełnie nic, tak samo zresztą jak ślad zaginął po kamieniach. Czwórka Kainitów była sama w białym pomieszczeniu bez przedmiotów czy okien. I kiedy pozostali starali się okiełznać chaos w głowach, Karol sprecyzował swoje myśli jako pierwszy, wiedziony obietnicą, jaką złożył.

Nie musiał nawet się odezwać. Po prostu nagle w pomieszczeniu pojawiła się jeszcze jednak osoba – młoda, ciemnowłosa kobieta, znana wszystkim jako Krwawa Marry. Coś jednak się zmieniło w jej wyglądzie. Zniknęła gdzieś dzikość jej oczu, a rysy twarzy jakby się wygładziły, na policzkach pojawił się tez dawno zapomniany rumieniec życia.

- Wracaj do świata ludzi, Marry. – rzekł do niej miękko LipińskiZapomnij o nas, zapomnij o smutkach swego życia i po prostu bądź szczęśliwa...

I faktycznie postać Marry już miała się rozpłynąć w powietrzu jak te wcześniejsze, gdy nagle znów nabrała ostrości.

- Chwila.
– odezwał się ArturObiecaliśmy jej. Niech pierwsza skorzysta z mocy kamieni.
- Przecież dostała ludzkie życie.
Karol wyraźnie się zachmurzył.
- Lecz czy tego pragnęła? – dziwnym trafem tym razem nawet Mercedes wstawiła się za Krwawą. Może dlatego, że przestały być rywalkami?
- Marry... odezwała się ciepło Shizuka skupiając na sobie wzrok przywołanej – Powiedz nam. Czego pragniesz?
- Chcę...
– kobieta zająknęła się, lecz po chwilą powiedziała już pewnym głosem – Chcę by ten świat został ułożony na nowo.

I stało się.


Świat rozsypał się niby układanka z puzzli. Nic nie pomogła przy tym ani moc Przedpotopowych, ani Magów, ani Lilith, ani nawet bogów wilkołaczych. Wszystko rozsypało się w drobny mak, a ci, którzy musieli się temu poddać jak Robert czy Alex, nawet nie poczuli, że coś się dzieje. Może to i lepiej? Ciężko byłoby zaplanować świadomie ostatnie minuty żywota, ciężko byłoby umierać ze świadomością, ze oto zemsta nigdy nie zostanie zrealizowana. A tak... pragnienia uleciały. Zniknęła też sama Marry, najwyraźniej pragnąc podzielić los świata. Kto wie zresztą, może gdy czwórka Strażników poukłada go na nowo, odrodzi się i faktycznie będzie żyć szczęśliwie?

Czas przestał mieć znaczenie. Kiedy więc czwórka wybranych otrząsnęła się z szoku i ułożyła w głowie własną wizje świata, zaczęto rozmawiać, próbować, dywagować. I tak powstał świat bliźniaczo podobny do naszego, który jednak w założeniu miał by lepszym oraz doskonalszym od znanego pierwowzoru. Taki był plan, lecz praktyka...
Każde z nich miało własną wizję, bo tez po swojemu rozumiało takie wartości jak dobro czy zło, szczęście, doskonałość, celowość żywota... Żeby jednak nie toczyć ze sobą bojów otwarcie, Strażnicy podzielili się światem deklarując, że każdy z nich utworzy jedną rasę i zajmie się jej rozwojem wedle własnych wizji.

Żywoty istnień przemijały, a moc demiurga zaczęła się nudzić Strażnikom. I tak zaczęła się Święta Wojna Czterech Ras, potem Lata Złotego Pokoju, potem Wielka Plaga, potem Narodziny Zbawiciela, potem czasy Cesarstwa, potem Święta Wojna... bo sen szaleńca nigdy się nie kończył.


[MEDIA]http://www.youtube.com/v/4QrftiZgI64&hl=pl&fs=1&[/MEDIA]
 

Ostatnio edytowane przez Mira : 16-10-2009 o 21:13.
Mira jest offline