Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2009, 09:03   #26
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Zostawila Celryna w gospodzie. On mial wlasne, a ona wlasne sprawy do zalatwienia nim ponownie przyjdzie sie im spotkac. Tym razem nie bedzie to przynajmniej wyszukany lokal jakim byly "Zagle", a zwyczajna obskurna tawerna zwana "Czerwona Fregata". Dosc odpowiednia nazwa biorac pod uwage, ze duza czesc zarobkow pochodzila od dziewczyn wynajmujacych tam pokoje. Auraya byla tam tylko raz i to w przebraniu. Teraz przyjdzie jej podzielic sie z bywalcami tego przybytku swa sztuka. Czegoz to bowiem nie robi sie dla braci. Konkretniej dla jednego braciszka. Kaldor stanowil bowiem nieco inny przypadek. Spojrzenie dziewczyny nabralo nagle nieprzyjemnego chlodu. Ciekawa byla czy Cykada zdaje sobie sprawe ilu z jego bylych klientow cieszy sie urokami swiata po drugiej stronie. Nie byla w miescie dlugo, fakt. Jednak w tym czasie zdazyla wykonac piec zadan. Kazda z jej ofiar miala z nim cos wspolnego. Auraya byla pewna, ze wkrotce nadejdzie prosba o zabicie tego mordercy. Zawsze tak bylo i zawsze Lis wywiazywal sie z powierzonych mu zadan. Skrzywila sie. Bedzie musiala szybko zniknac z miasta. W przeciwnym wypadku przyjdzie jej wybierac miedzy lojalnoscia wzgledem rodziny, a obowiazkiem wzgledem Bractwa.

- Swiat jest okrutny dla tych, ktorzy sa przeciwko nam.

Wyszeptala cicho slowa, ktore towarzyszyly jej od tylu lat. Byla Lisem. Lis bez chwili namyslu zabilby Cykade chociazby po to by pozbyc sie konkurencji. Co prawda ich profesje byly nieco inne, to jednak dosc czesto nakladaly sie na siebie. Byla Auraya. Auraya oddalaby zycie by moc ochronic Kaldora. Moze i stracila go na tak dlugo to jednak wciaz byl jej bratem. Poza nim i Celrynem nie miala juz nikogo. Aby pogodzic te dwie strony medalu nalezalo jak najszybciej opuscic Luskan. Wyprawa z bracmi zapowiadala sie calkiem interesujaco. Nim jednak wyrusza musza zdobyc informacje. Rozpogodzila sie. Widzac w myslach ewentualna mine Kaldora jaka zapewne by zrobil wiedzac co zamierza, nieco razniej ruszyla wytyczona trasa.


Do "Fregaty" zawitala na dlugo przed Celrynem. Jej informacje zostaly potwierdzone wiec bez wiekszego trudu udalo sie jej namowic wlasciciela by zatrudnil wedrowna bardke na ta jedna, jedyna noc. Coz z tego, ze w trakcie omawiania szczegolow wspolpracy jego lapska dosc czesto wedrowaly pod jej luzna spodnice. Liczyl sie wszak efekt a nie sposoby na jego osiagniecie. Siedziala wiec sobie brzdekajac wesolo w struny i cieszac sie cieplem bijacym od rozpalonego kominka. Goscie wchodzili lub wychodzili nie zwracajac na nia wiekszej uwagi. Jeszcze nie. Obserwowala kazdego z nich. Oceniala. Celryna wciaz nie bylo.


Gdy nadszedl wieczor, a w glownej sali zrobio sie tloczno i duszno od niemytych cial i dymu z fajek, wstala ze swojego miejsca. Czarny plaszcz nieco teatralnie opadl z jej ramion ukazujac swiatu gladkie ramiona i dosc duza czesc pelnych piersi elfki. Dodatkowo uwydatnione ciasno scisnietym gorsetem niemal blagaly by je uwolnic, wziasc w dlonie i piescic. Nieznosila gorsetow. Tym jednak razem postanowila pojsc na ustepstwo, a widzac wzrok najblizej siedzacych mezczyzn doszla do wniosku, ze bylo do ustepstwo w dobra strone skierowane. Przedstawienie czas bylo zaczac. Usmiechnela sie wiec niesmialo i pochyliwszy glowe zczela spiewac. Melodia poszybowala w swoj dziewiczy rejs. Zawiajac do kolejnych portow skupiala na sobie uwage marynarzy. Wkrotce wszyscy spogladali na jej wlascicielke, ktora stojac skromnie w nieskromnej sukni wydobywala z siebie slodkie dzwieki. Gdy piesn dobiegla konca zapanowala cisza. Auraya uniosla glowe z przerazonym i jednoczesnie zawstydzonym wyrazem twarzy. Rozgladajac sie wokolo sprawiala wrazenie malej owieczki wrzuconej w stado wyglodnialych wilkow. Jednak w duchu smiala sie pogardliwie. Tak latwo bylo nimi sterowac.
Pochylila sie siegajac po lutnie. Nie bez powodu nie przyklekla. Nie musiala sie ogladac by wiedziec w ktore miejsca skierowaly sie meskie spojrzenia. Krew naplynela jej do twarzy wiec gdy wreszcie sie wyprostowala na twarzy widnialy jej sliczne rumience.
Zaczela grac. Z poczatku pozwolila sobie na kilka falszywych nut, ktore doczekaly sie gniewnej reakcji ze strony wlasciciela tegoz krolewskiego przybytku.

- Do stu diablow! Graj albo na zbity pysk wyrzuce!

Drgnela. Spuscila wzrok. Nieco zbladla. Mocniej chwyciwszy lutnie w dlon sklonila glowe i zaczela grac. Tym jednak razem byla to krystalicznie czysta nuta. Wiedziala, ze nie ma sensu wysilac sie dla tych pijackich mord, jednak ona nie grala dla nich. Grala dla Niego. Zawsze dla Niego.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline