Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2009, 16:27   #5
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Głośne dźwięki zdezelowanego pianina zalewały piętrowy dom energicznymi brzmieniami symfonii.
Beethoven. Znowu.
Klawisze uderzane raz za razem, starannie odmierzonym rytmem i siłą. Dzieło mistrza grane przez mistrza. Tego był pewien, wykonywał ten utwór doskonale. Ćwiczył od 4 roku życia.
Chudy chłopak, siedzący na starym stołku przed prawie rozpadającym się VOGEL-em. Zgarbiona sylwetka ubrana w czarne, stare ciuchy z lumpexu. Równie ciemne, półdługie włosy w całkowitym nieładzie, na podrygującej w rytm uderzeń głowie. Przymknięte oczy, duże i wyraźne, jedyna ładna cecha w niewyróżniającej się z tłumu nastolatków twarzy.
I długie, zręczne palce, w trudnym do uchwycenia tańcu.

-Ale czemu nie możemy iść?! On może!
-Jesteście jeszcze za młode, idziecie ze mną i koniec dyskusji.
-Ale mamo!
-Ani słowa, przeszkadzacie mu ćwiczyć.
-Zawsze tylko on i on!

Siostry, dwie. Obie młodsze. Mocniejsze dźwięki starały się zagłuszyć słowa, muzyka nie potrzebowała słów. Ale straciły rytm, gdy żyły pianisty zaczęły pulsować mocniej. Płacz młodszej był za głośny. Głupia smarkula! Muzyka urwała się, jak ucięta bardzo ostrym nożem. Płacz, jakby zaskoczony, również wyciszył się, by przejść w pochlipywanie.
Musiała skorzystać z tej jebanej ciszy, póki było głośno to chociaż nie zawracała mu tyłka.
-Mike, synku! Byłeś dziś umówiony z przyjaciółmi, pamiętasz?
-Nie chce mi się iść!
-Idź, nie możesz cały czas siedzieć w domu!

Prawda była taka, że zdecydowanie by to wolał, niż włóczenie się po okolicy z tą bandą. Nie to, że ich nie lubił. Raczej mu nie przeszkadzali. Ale matka była nieugięta. Już miała przygotowaną ciepłą bluzę, płaszcz i zęby wampira, które miały go upodobnić do jakiegoś drakuli. Bajki dla dzieci, wyrósł już z tego. Wolał poważniejsze książki. Bo trzeba wiedzieć, że Mike dzielił swój czas na książki i muzykę. Reszta była tłem. Wreszcie, "wyszykowany", został prawie wypchnięty na dwór.


Teraz już nie było wyjścia. Dotarł na miejsce zbiórki, a punktualność jego matki sprawiła, że był całkiem wcześnie. Reszta zaczęła się dopiero zbierać.
Banda dziwolągów.
Był jednym z nich i miał to w zasadzie gdzieś.
Nie udzielał się za często, nie to, że nie miał nic do powiedzenia. Nie lubił strzępić języka, w tym był trochę podobny do Adama. Czekał tylko, wyglądając prawie na obrażonego za to, że musiał tu tkwić.
Zęby wampira wcisnął do kieszeni a pelerynę trzymał w rękach. Miał w dupie bycie kimś innym. Na powitania odpowiadał tylko zwykłym
-Cześć.

Zero emocji. Czy chciał tu być? Nie. Wolał swoje pianino, zwłaszcza, gdy ojciec był na delegacji.
Wiedział tylko, że to i tak go nie minie. Robić dobrą minę, do złej gry? Po co?
Dziewczyny były ładne, chociaż tyle.
Mówiono mu, że za wcześnie dojrzał. Same szóstki w szkole, gdy mu się chciało, a temat zainteresował. Przeplatał je z jedynkami za brak prac domowych. Nienawidził być zmuszany.
Ale teraz poszedł za landrynkową koleżanką. Oni wszyscy mieli głupie pomysły, ale przynajmniej przy nich nie czuł się tak nieswojo i obco jak przy innych w szkole.
Wszedł nawet do tego jej straszącego domu. Może nie lubił ludzi, większości ludzi, ale do strachliwych nigdy nie należał.
Nie wziął trawki, siedział już przy fortepianie.

To było cudo! Zakurzone i trochę źle utrzymane, ale dałby wszystko by to mieć! Jeśli to opuszczony dom, to może poprosi rodziców, by przewieźli to do ich domu? Gdy już obejrzał wszystko, zerknął na nuty. "Jezioro ognia"? Z czymś mu się to kojarzyło.
-Ciekawe czy ta Sarah była religijna.
Zamierzał już grać, gdy podeszła ta lunatyczka i walnęła w klawisze. Od przeraźliwego dźwięku zabolały go zęby.
-Głupia!
Obdarzył ją nieprzyjemnym spojrzeniem, ale szybko wrócił do klawiszy. Zaczął grać, zgodnie z nutami. Szkoda, że Sue postanowiła nucić, psuła cały efekt muzyki. Nie słyszał już innych, pogrążając się w swoim amoku. Aż do chwili, gdy dziewczyna nagle spadła mu na kolana i zniszczyła cały utwór!
-Au! Przerwałaś mi!
Powiedział to z takim wyrzutem, z jakim tylko nastolatkowie potrafią mówić. Po chwili dopiero westchnął, udając, że się interesuje ich znaleziskiem.
-Lubicie smak krwi?
Pytanie, które pierwsze przyszło mu do głowy. Bo co miał powiedzieć? Że woli grać, niż zwiedzać resztę domu? Mattowi jednak lepiej było się nie narażać. Zgarnął nuty i zawinął je w płaszcz. Dość mocno objął Sue, stawiając ją na nogi. Było kilka przyczyn szybkości i siły uścisku. Nie musiała ich znać. Skinął głową koledze i poszedł za nim, z żalem oglądając się za fortepianem.
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 19-10-2009 o 17:47.
Sekal jest offline