Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2009, 17:12   #2
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację

Mało brakowało, a spóźniłby się na pociąg do Heimburga. Zadziwiające jak małą uwagę przykładano tu, w Lyonesse, do punktualności. Gerhard dla pewności, ponownie wyciągnął z kieszeni marynarki swój połyskujący srebrem, westryjski zegarek. Nie mylił się, wskazówki jednoznacznie wskazywały pierwszą piętnaście. Pociąg ruszył o trzy minuty za wcześnie! "Hah! I to ma być stolica cywilizowanego świata!" - wykrzyknął poirytowany w myślach, poszukując wzrokiem numeru swojego zarezerwowanego przedziału.

W Alfheimie gościł krótko, akurat by wziąć udział w programie corocznego Kongresu Thaumatologicznego. Jak zwykle wykorzystano tę okazję, by uhonorować pracę kilku obiecujących naukowców, w tym jego nową teorię Korpuskularnego Zakrzywienia Wolnych Thaumicznych Rodników, którą w praktyce zastosował w swojej eksperymentalnej broni łowieckiej. Poza tym nie wydarzyło się tam nic przełomowego. Jak zwykle, przedstawiono tylko parę dopracowanych wersji projektów, których teorię znał już z fachowej prasy i rozmów z naukowcami Politechniki Heimburskiej. Mimo wszystko, nie był to jednak czas stracony. Gerhard otworzył neseser, spoglądając na pliki kart wizytowych naukowców i organizacji thaumatologicznych z całej Wanadii. Dobre kontakty w świecie nauki były na wagę złota, a to była najlepsza okazja by je zdobyć, bądź odświeżyć. Lekko znudzonym ruchem, przekartkował też najnowsze broszury wanadyjskich uczelni technicznych. Ze zdziwieniem odkrył nieaktualną już gazetę sprzed paru dni, zalegającą między promocyjnymi stronami. Musiał zabrać ją z Heimburga i zapomnieć.


Pociąg z głośnym wizgiem przekładni wjeżdżał właśnie do podziemnego tunelu, łączącego Alfheim z Akwitanią. Przez godzinę jazdy pod dnem morza nie zazna widoków za oknem, więc równie dobrze mógł wziąć się za lekturę nieaktualnych już zapewne wieści. Mała lampka, oświetlająca wnętrze przedziału dawała akurat wystarczająco światła by rozpoznać pisany maszynowo tekst. Od niechcenia przerzucał strony z informacjami, które w większości poznał już w czasie dyskusji w kuluarach Kongresu. Liczył na coś, co zdoła go jeszcze zainteresować...

Po dwóch dniach jazdy, pociąg zagłębił się w przemysłowych przedmieściach Heimburga. Specjalna maszyneria uniosła wagon z ziemi i zaczepiła go na miejskim systemie kolejki metropolitarnej, pozwalając pasażerom na obserwacje miasta z perspektywy lotu ptaka.


Do domu przybył późnym wieczorem. Zmęczony podróżą, nie miał nawet siły, by wypytać służbę o stan jego interesów w czasie nieobecności. Postanowił, że następnego dnia uda się na wykład Sir Graffa, o którym wzmiankę znalazł w gazecie. Po całym tym technicznym gadaniu miał wielką ochotę na lekkie sprawozdanie z egzotycznych przygód. Musiał się jednak uprzednio porządnie wyspać. Po szybkiej toalecie, zagłębił się w morzu świeżej, pachnącej bzem pościeli.

Rezydencja Sir Graffa robiła wrażenie. Widać było, że gospodarz pochodzi z prawdziwie szlachetnej rodziny i mimo podróżniczego życia nie pozwala sobie na zaniedbanie obowiązków pana domu. Gerhard cenił ludzi, którzy są w stanie zadbać o odpowiednia równowagę w życiu, z tym większym zaciekawieniem zapragnął więc poznać osobiście sławnego odkrywcę. Przy wejściu uważnie przyjrzał się golemicznemu służącemu, który za zadanie miał doprowadzić go do stołu. Widać było, że gospodarz niestety nie korzystał w domu z wyrobów wotańskiej myśli technicznej. Inżynier na pierwszy rzut oka wykrył trzy usterki, które w modelach wotańskich już dawno usunięto. "Cóż... nie każdy jest idealny" - Wzruszył ramionami i zbliżył się do obsadzonego już połowicznie stolika.

- Guten Tag - zagaił uprzejmie, zdejmując melonik i witając się z obecnymi, zaczynając od siedzących przy stoliku dam.
- Pozwolicie Państwo, że się dosiądę. Nazywam się Gerhard ven Hosenstrom. Zaszczycony jestem, że przyjdzie mi słuchać wykładu w tak szacownym gronie.
Po odczekaniu przepisowej chwili na skinięcia zgody zgromadzonych, zasiadł wygodnie na krześle i nienachalnie omiótł wzrokiem obecnych.
- Proszę wybaczyć mi, że wypytuję tak na wstępie... - zmrużył lekko oczy, spoglądając na rosłego jegomościa, odzianego w garnitur o piaskowej barwie.
- Wydaję mi się, że skądś Pana kojarzę... Czyżby Herr Blackwatch? Czytałem ostatnio artykuł o Pana przygodach w "Heimburger Zeit". Widzę, że poznamy tu dzisiaj więcej niż jednego sławnego podróżnika. Znają się Państwo z Herr Graffem może osobiście? Przyznam, że nie jestem zapoznany z dokładnym charakterem odkryć naszego gospodarza. Może Pan wie coś więcej o tej tajemniczej wyspie?
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 19-10-2009 o 22:29.
Tadeus jest offline