Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2009, 14:43   #96
MigdaelETher
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Rose z powrotem znalazła się w klubie, jak gdyby nigdy nic minęła zaskoczonego ochroniarza.

- Hej, a ty dokąd? - wielkie, owłosione łapsko mężczyzny spoczęła na bladym, zimnym ramieniu dziewczyny.

- Pan Mills woli blondynki... - to na pozór bezsensowne zdanie w połączeniu z lekko drżącą brodą i wielkimi przepełnionymi smutkiem oczami, wystarczyło za tysiąc słów.*

- Zmykaj mała, to wejście dla personelu, żebym cię tu więc nie widział - na odchodne Juri klepnął poufale wampirzyce w zgrabne pośladki, na których kusząco opinała się czarna, satynowa spódnica.

- Huh... niektórzy to faktycznie mają wszytko - mruknął pod nosem ochroniarz, odprowadzając wzrokiem odchodzącą kobietę.

Rose ponownie weszła na parkiet między tańczących, powoli kierowała się ku wyjściu. To co miała okazję oglądać na parkingu obudziło w niej głód i głęboko skrywane pragnienia, kobieta chciała jak najszybciej wrócić do domu. Paliła ją wewnętrzna tęsknota, chciał go dotykać, pieścić, spijać jego życiodajną posokę przy akompaniamencie dzikich wrzasków. Rose uśmiechnęła się na samo wspomnienie młodego chłopca, przykutego kajdanami do ściany w podziemiach domu.

Wyszła przed klub, jej ciemne włosy rozwiewał chłodny, nocny wiatr, gdzieś z oddali dobiegło do jej uszu wycie policyjnych syren...a może to karetka...? Wychodząc przed budynek wampirzyca nieomal zderzyła się z na wpół nieprzytomną, zamroczoną alkoholem kobietą, którą z trudem podtrzymywała towarzyszka. Spojrzenia kobiet na chwile się spotkały, kiedy przytrzymująca zalaną w trupa koleżankę dziewczyna, na moment opuściła dłoń z telefonem komórkowym, podniosła głowę i spojrzała na Rose. Wampirzyca z gracją wyminęła je, stanęła na skraju chodnika i przywołała przejeżdżającą właśnie taksówkę.




Samochód zwolnił, w mroku nocy zamigotało pomarańczowe światełko migacza.

- Wsiada pani czy nie? - poirytowany kierowca opuścił szybę, spojrzał na kobietę, która jeszcze przed chwilą machała do niego energicznie - Jaja sobie pani robi czy co! Naćpana idiotka!




Mężczyzna odjechał z piskiem opon, a Rose stała nadal, niewzruszona wsłuchana w magiczną muzykę, która dobiegała z klubu, który przed chwilą opuściła. Jak w transie noga za nogą kobieta odwróciła się i skierowała z powrotem do drzwi. To było jak zew, piękne, słodkie wołanie. Jakby czyjeś zgrabne palce sięgnął w głąb jej duszy i pieściły ją delikatnie. Półprzytomna z rozkoszy wampirzyca otworzyła drzwi, dźwięki otoczyły ją, porwały. Przed oczami Rose tańczyły drobniutkie, delikatne płatki śniegu a ona wraz z nimi. Unosiła się i opadała lekka, świetlista. Była teraz jednym z tysięcy subtelnych, kryształowych tworów o delikatnej koronkowej strukturze. Po chwili płynęła przez parkiet, pomiędzy zdziwionymi młodymi ludźmi, niesiona upajająca muzyką.

* Prezencja
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 24-10-2009 o 17:03.
MigdaelETher jest offline