Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2009, 00:08   #3
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Sybilla "Rubin"

Opuscila dom ojca wsciekla niczym osa. Moze i nim byl jednak ukrywac tak dlugo wiesci?! W dodatku takie wiesci... Prychnela i silnym kopniakiem poslala najblizszy kamien daleko przed siebie. Niech go glebia oceanu!
Ruszyla dalej swoja droga plan napredce obmyslajac. Nie mogla przegapic takiej sposobnosci. Zloto wszak nie lazi piechotom i nie pcha sie samo w mieszki. By je zdobyc bryg trzeba naprawic, a na naprawe poszlo juz w diably dublonow. Gdzie tam jeszcze zaloge nowa oplacic, jadla nakupic, grogu. O kulach i prochu nawet myslec nie chciala. Co prawda z tego co jeszcze zostalo na podstawy starczy, jednak nie podstawami zyc powinna do krocset. Kolejny kamien zmienil swe polozenie wzgledem poprzedniego gdy nieopatrznie stanal na jej drodze.
Slodka i upojna won miasta przywitala skrzywieniem ust. Zdazyla odwyknac od tych woni niebianskich jakimi kazdy i kazda istota w tym miejscu zalatywac mialy w zwyczaju. Co innego bowiem slony powiew wiatru na twarzy, a co innego aromat gowna do podeszwy przylepionego. Nie byl to czas jednak, a juz zdecydowanie nie miejsce by nad woniami sie rozwodzic. Ruszyla wiec raznym krokiem w strone rudery ktora dumnie "Pod Pijana Papuga" zwano.


Pijana tam byla zapewne nie tylko papuga o czym okazje przekonac sie miala zaraz jak tylko prog goscinnego tego miejsca przekroczyla. Geby czerwone, szary dym i zloty trunek w kuflach, butlach oraz na niektorych brodach na pozniej pozostawiony. Na tychze brodach nie tylko on przystawac zdaje sie mial zwyczaj, bowiem i miesiwo i tluszcz rybi i blizej niezidentyfikowane obiekty wypatrzec mogla. Naturalnie gdyby jej sie chcialo i gdyby nic lepszego do roboty nie miala. Omijajac w miare zgrabnie liczna brac morze za swa matke uznajaca, ruszyla w kierunku schodow i pokoju o ktorym ojczulek wspominal. Przeklela przy tym jeszcze pare razy kosci jego stare i zgrzybialy rozum, ktory miast myslec rozsadnie, sentymentami sie zajmowac raczyl. Bo to ona dziecko jego. Bo to krzywda sie jej stac moze. Bo to setki tego i tysiace tamtego. Zupelnie jakby staruszek nieuswiadomiony byl co do fachu swej pociechy jedynej. Na mysl o siostrze mina jej nabrala gniewnego wyrazu, a mysli od ojca powedrowaly wprost ku morzu i smierci po nim plywajacej. Ta tez chwile wybral sobie szkaradniec jeden przeklety by klepac ja po tylku bez zgody i checi owego. Dostal wiec za swoje, o co zalu miec nie powinien. Ba! Radosc jego wielka byc powinna, ze mu tej lapy i meskosci, ktora rozum zastepowala, nie uciela i na zer psom nie dala. Niestety czas jej cenniejszy byl nizli te watpliwej jakosci klejnoty rodzinne wiec ograniczyc sie postanowila do niemal przyjacielskiego potraktowania ich jestestwa. Na oslode poslala mu jeszcze buziaka i ruszyla tam gdzie czekala na nia szansa broniona przez kolejnego przedstawiciela rodzaju meskiego.

- Czego chcesz ? Kapitan ma już dziewkę u siebie. - warknął.

Usmiechnela sie przymilnie, jak to tylko ona potrafila i przysunela nieco blizej.

- Kapitan moze i ma, ty jednak na samotnego wygladasz.

Przysunela jeszcze blizej wymownym gestem piersi swe gladzac.

- Nie odmowisz chyba odrobiny przyjemnosci spragnionej kobiecie?

Pirat wyraznie zapomniał o swych obowiazkach skupiajac wzrok na dwóch ponetnych kragłościach i przysuwając się bliżej.

Pochylila sie lekko by mogly one wysunac sie bardziej z gleboko rozpietej koszuli.

- Taki jak ty pewnie dogodzic kobiecie moze. Toz to widac i golym okiem. Ja zas od dawna prawdziwego mezczyzny nie mialam.


Mowila glosem ambrozje na mysl przywodzacym, a i biodrami krecic odpowiednio zaczela.

Oblesny usmiech wyplynął na twarz korsarza, teraz chyba i sam rozkaz czarnobrodego, a co dopiero Figeroi nie odciagnąłby go od dziewczyny.
Zaczął głośniej oddychac, a czolo pokryło sie kropelkami potu.

Zrobila jeszcze ten jeden krok od mezczyzny ja dzielacy po czym wyciagnela dlon ku wypuklosci w spodniach jego. Jednoczesnie pochylila glowe tak by moc szepnac mu do ucha ochryplym lekko glosem.

- Rusz sie skarbie, a zadnej juz nie dogodzisz.

W dloni bowiem trzymala sztylet, a ostrze jego lekko muskac poczelo przyrodzenie kamrata.

Oczy z lekka wyszly piratowi z orbit, chwilę meczył się z ogromną gulą jaka pojawiła mu się w krtani, po bohaterskiej walce przełknal i głosem pokornym niby jagnię w stajence spytał
- Madame... Pani sobie zyczy ?

- Rozmowy moj drogi.. Tylko rozmowy, lecz nie z toba. Badz tak mily i zapowiedz kapitanowi, ze kolejna dama ma ochote na chwile samotnosci w jego ramionach. Nie licz jednak, ze cie puszcze slodziutki. Prowadz wiec, a ja ci w tym czasie podroz umile czyms ostrzejszym nizli zapach, ktory od ciebie bije.

Wmilczeniu skinał głową i ostroznie by nie zdenerwować piratki podreptal do drzwi.
- Kapitanie - załomotał - jakaś dziewka. Mówi że jako prezent od Czarnej Consueli.
- Ha ha - rozległ się gromki smiech - wiedziałem że ten babsztyl pojdzie po rozum do głowy. Dawaj ją !

Odepchnela go i pozegnawszy calusem w powietrze oddanym, przekroczyla prog izby.

- Witaj Figueroia.

Przywitala pirata trzaskajac drzwiami dla zwrocenia na siebie pelnej jego uwagi.

- Coz za niespodziewane spotkanie.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 25-10-2009 o 00:19.
Midnight jest offline