Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2009, 19:33   #7
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Siedział jeszcze całkiem długo na stołku, zastanawiając się jakby nad tym, co przed chwilą zagrał. Jasne, pójdzie za Mattem, ale ten utwór! To jest właśnie to, ta magia. To było jak dopasowane do tego miejsca i do jego cudownych, niepowtarzalnych dłoni, których palce wybijały rytm na klawiaturze fortepianu.
Z takim dziełem zyska sławę!
Nie mógł pozwolić, by nutom coś się stało. Inni nie dostrzegali tego piękna, nie mieli tak czułych uszu, ale on miał. To był pierwszy krok do wielkości. Bo Mike już dawno o tym myślał, tylko na razie nic nie wymyślił. Jeśli ta cała Sarah już dawno nie żyje, to kto zwróci uwagę, że to nie jego dzieło? Nikt! Uśmiechnął się sam do siebie, chichocząc w myślach.
Jego dłoń bezwiednie odrzuciła irytującą grzywkę na bok. Reszta już wchodziła na górę, musiał zachowywać pozory, chociaż nie chciało mu się tam iść. Chciał pobiec do siebie, opowiedzieć o fortepianie i jeszcze raz zagrać to niesamowite dzieło.

Pozory. Musiał zachowywać pozory. Czy nie to mu zawsze powtarzał ojciec? Jedyna dobra rzecz, te jego rady. Wiedział, że jeśli będzie taki sam, osiągnie sukces. W końcu rodzice powinni być wzorem, wszędzie tak mówiono. Jego siostry mogły brać za wzór matkę, nie obchodziło go to. Cholerne beksy.

Poszedł więc za nimi, z zaciekawieniem stawiając stopy na kolejnych stopniach tego dziwacznego domu. Pod pachą ściskał uważnie pelerynę, w której szeleściły lekko kartki starego papieru. Spoglądał na nie co chwilę, jakby to był największy ze skarbów, jakie w życiu posiadał. Może i tak było? Drugą dłonią wodził po ścianie, wsłuchując się w dziwny odgłos, jaki zaczęły wydawać buty.
Plask. Plask.
Czuł się, jakby chodził po na wpół zaschniętej kałuży brudnej wody, powstałeś wskutek wczorajszego deszczu. Nie mógł sobie przypomnieć co mogłoby uchować się w takim stanie przez tyle lat. Wolał wpatrywać się na przemian w Alice i pelerynę. Alice. Peleryna. Alice. Trzy wiszące na hakach ciałka. Peleryna.

Najpierw wydawało się to żartem. Jak i krew na posadzce. Przecież człowiek ma jej tylko kilka litrów! Czytał gdzieś o tym. Dorosły miał coś koło 5-6 litrów. A to były dzieciaki, takie jak oni. Czyli musieli mieć mniej. Może gdzieś wisiały inne trupy?
Te myśli były... dominujące. Może właśnie dlatego nie doznał szoku porównywalnego z pozostałymi dzieciakami, jego umysł przez chwilę nie mieszkał w chudym ciele, a znajdował się gdzieś ponad nim, uporczywie próbując rozwiązać jakieś irracjonalne i nielogiczne kwestie. Mike czasem tak miał.

Nie można się bać czegoś, w co się nie wierzy, prawda?

Nie prawda. Lęk ogarnął i jego, tylko nie było tej pierwszej chwili, tego szoku i szeroko rozwartych oczu. Ale to był innego rodzaju lęk, taki, który wychodził z głębi. Widział jedno, ale dopowiadał sobie co innego. Nie lubił innych ludzi, więc teraz bał się, że chłopaki ze starszych klas wyskoczą zza rogu i zaczną wrzeszczeć. Popatrzył po swoich znajomych. Bezwiednie pomógł Sue z jej inhalatorem, nie zdzierżyłby, gdyby spadł a ona włożyła go sobie do ust, takiego upapranego krwią. Matka i tak go zabije za ślady na spodniach.

-Daj latarkę.
Pierwsze słowa wypowiedziane na górze dziwacznego domu. Żadnych pocieszeń, zapewnień o bezpieczeństwie i żartach, żadnego myślenia o wezwaniu policji. Tylko "daj latarkę". Zresztą już i tak zdążyła ją upuścić. Dobrze, że nie cała wytarzała się w tej pseudo krwi. A tam na dole udawała taką pewną siebie. Mike postanowił im pokazać, kto tu jest najodważniejszy. Niech patrzą i podziwiają! Podniósł latarkę, chwytając palcami tak, by się jak najmniej ubrudzić.
Wszedł do tego pomieszczenia, obchodząc łukiem wiszące na hakach kukły. Szedł ku kobiecie. Kolejne "mmmmmm" wydobyło się z jej ust. Może to jakaś nakręcana lalka? Wyciągnął dłoń i drżącymi palcami odgiął jej dolną wargę. Puścił, a mokre usta zrobiły "plup". Zawsze go to bawiło. "Plup".
-Pani jest żywa?
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 25-10-2009 o 19:48.
Sekal jest offline