Lena i Rufin
Bramy starych krakowskich kamienic nie jedno widziały, wiele pamiętały. Większość jednak zdarzeń nie uznawały za warte odnotowania i wspominania. Przygodny seks dwojga młodych ludzi nie byłby dla nich niczym szczególnym. Ani ta para pierwsza, ani ostatnia, co najwyżej nieco wyjątkowa, biorąc pod uwagę duchową energię w nich wrzącą. To właśnie ona zwróciła uwagę Białego Frontona, przebudzonej świadomości budynku w którym dwójka wilkołaków właśnie szukała zaspokojenia zwierzęcych instynktów w swoich objęciach.
-To niegodziwe…- zagrzmiał odgłosem dziesiątek zatrzaskujących się naraz drzwi i okien.
-Co takiego znowu, stary pierdzielu? –odpowiedział jego młodszy kolega, Okratowana Brama. Co prawda dobrze wiedział o co chodzi jego starszemu o ponad wiek sąsiadowi, jednak uwielbiał się z nim droczyć. Pyzatym był w imprezowym nastroju odkąd otwarto w jego suterenie pub studencki…
-Ta dzisiejsza młodzież! Znowu, znowu to robią we mnie! – grzmiał dalej Biały Fronton.-
Jeszcze trochę i zmienię się w ducha jakiegoś lupanaru!
-Daj spokój. Co ja mam powiedzieć? Spójrz w moją bramę i powiedz że wolisz takich gości?
Biały Fronton wysilił swoje zmysły. Ciężko tutaj mówić o wzroku czy też słuchu, gdyż jeszcze ciężej doszukać by się było u niego oczu czy też innych tego typu organów. Okratowana Brama to co innego, mógł patrzeć oczyma kilkunastu kamer zamontowanych przez swoich nowych właścicieli. Otwarty w jego wnętrzu „gabinet masażu” mu nie przeszkadzał w żadnej mierze, choć ludzie którzy właśnie z niego wyszli, już mniej mu odpowiadali. Zwłaszcza dwie towarzyszące im Zmory…
-Czy ja dobrze czuję? Oni chcą przeszkodzić tej parze? – zainteresował się Fronton.
-Nie w smak ci to? Zaraz ich przegonią hehe…- Okratowana był wyraźnie zaciekawiony, oczekując nowej rozrywki. Egzystencja na wpół uśpionego ducha mało monumentalnego budynku z XIX wieku nie obfitowała w atrakcje.
-Nie, gdyż niepokoją mnie trzymane przez nich przedmioty. Te cienie snujące się za nimi nie wróżą nic dobrego, przyjacielu. Jeszcze się we mnie zalęgnie jakaś Zmora, jak w Mrocznej Tancbudzie za rogiem, dawno, dawno, dawno, dawno temu? –duchy miały bardzo specyficzne podejście do kwestii upływu czasu.
– Zabili tam kogoś i zgwałcili. W tej kolejności! Przez to się potem przez długo-długo jakaś paskuda tam zalęgła niczym owsiki w… w... -Nie kończ. Za dużo czasu poświęcasz opiece nad dzieckiem tej samotnej kobiety co mieszka u ciebie w tej klitce na poddaszu, za dużo…-westchnął Okratowana Brama.
-
Och tam od razu... ja tylko trzymam im ciepło żeby nie płacili tyle za prąd...
–
Który i tak przepiąłeś na szkołę językową z parteru... dobrze, nieważne, co zamierzasz? ***
-Kurwa jego w dupę jebana mać! – subtelna, stonowana uwaga na temat sytuacji w którą dosłownie wdepnął ktoś zaledwie kilka metrów od bramy, gdzie nasi bohaterowie używali sobie w najlepsze, wyrwała się starającemu być bardzo cicho mężczyźnie. Momentalnie uciszył go inny głos.
Splecione w miłosnym uścisku „gołąbki” miały już jednak zepsutą atmosferę. Ich zmysły, przytłumione natłokiem feromonów, zmieszanego zapachem mieszanki ich potu, dopiero teraz wyczuły unoszącą się w powietrzu aurę Żmija…
-Kurwa, skąd to się tu wzięło?! Tego śmiecia tu nie było wcze...