Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2009, 12:32   #9
Sev
 
Sev's Avatar
 
Reputacja: 1 Sev nie jest za bardzo znanySev nie jest za bardzo znanySev nie jest za bardzo znanySev nie jest za bardzo znanySev nie jest za bardzo znanySev nie jest za bardzo znany
Jechali bok w bok. Niczym dwaj bracia krwi. Weterani. Bohaterowie powracający w rodzinne kąty. Takoż i by mogło być lecz w zupełnie innym czasie i miejscu. Jednak jechali bok w bok. Minstrel oraz Gwardzista Jego Królewskiej Mości.

Jean raz po raz zerkał z ukosa na muszkietera. Zaczynał już się niecierpliwić. Lecz milczał ignorancji i nieuctwa pokazać nie chcąc. Wszak koło niego znajduję się sam członek Szarej Kompanii. Odkąd odjechali w stronę Crepy minęło już trochę czasu. Podróż niezwykle dłużyła się dla chłopaka. Fiołek – kary wałach Jeana, wcale nie ułatwiał. Usypiał monotonnym kołysaniem kulbaki i głuchym stukaniem podków o kamienie...

Słowa muszkietera podziałały jak głośny wybuch armaty.

- Proszę nie spać mości bardzie! Jesteśmy prawie na miejscu.
- Ależ ja wcale nie spałem – odpowiedział jednak znużonym głosem Jean acz z miną wyrażającą mówienie nauczyciela do wyjątkowo durnego dziecka.

W istocie otworzywszy oczy bard rozejrzał się i zoczył przed nimi dolinkę ,a w niej wioskę. Trois rozciągnął się i strzelił zdrętwiałymi od trzymania wodzy palcami. Chyba będę musiał kupić sobie rękawiczki – pomyślał przyglądając się zaczerwienionym dłoniom.

Po chwili „para” dojechała do wioseczki. Chłopi spoglądali na barda z dezaprobatą. Bard spoglądał na chłopów z wyższością. Zatrzymali się pod karczmą „Pod Czerwonym Młynem”. Jeanowi przemknęło przez głowę ,że musi zakosztować tutejszych trunków. Jednak uznawszy ,iż jeszcze będzie na to pora nie poczynił żadnej uwagi.

- Gdzie właściwie jedziemy? - spytał zdziwiony zobaczywszy ,że stanęli.
- Sierżant kazał ulokować szanownego pana w stajni - odpowiedział gwardzista.
- W stajni ?! Ludzie nie mają już żadnego poszanowania dla muzyków. - skarżył się zsiadając z Fiołka.

Powierzywszy wałacha stajennemu Jean wkroczył do szynku z trzaskiem otwierając drzwi. Wszystkie twarze zwróciły się ku wejściu patrząc na barda nieprzychylnym spojrzeniem.

- Nie ma powodu do strapień dobrzy ludzie – odezwał się Jean życzliwie – Stawiam wszystkim !

W karczmie wybuchnęły wiwaty i podziękowania. Chłopak osiągnąwszy swój cel podszedł do gospodarza. Jegomość był poczciwym pulchnym człekiem o malutkich świńskich oczkach i wiecznie spoconej twarzy.

- Żądam natychmiast najlepszego pokoju oraz posiłku ! - zakrzyknął Trois – Moje miano Jean Luce Trois ! Jestem tu z polecenia samego sierżanta Franciszka. Nie godzi się żeby śmiałek wielki i muzyk pomieszkiwał w stajni. Jeśli masz waszmość jakiekolwiek poszanowanie dla sztuki i jej przedstawicieli to bezzwłocznie wskażesz mi kwaterę. Niechaj tak się stanie ! - zakończył mowę.

Karczmarz oblizywał spierzchnięte wargi nie wiedząc co powiedzieć...
 
__________________
"Czemu nosisz miecz na plecach?"
"Bo wiosło mi ukradli"

Ostatnio edytowane przez Sev : 01-11-2009 o 12:34.
Sev jest offline