Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2009, 21:07   #16
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Przez moment, gdy zeszli na dół czuła się całkiem nieźle. W miarę chłodno analizowała sytuację. Nie była prawdziwa wielbicielką horrorów, ale trochę ich obejrzała. Choćby dlatego, że mogła. Ani ojciec, ani obecnie Emily, nie zwracali uwagi, na co i ile gapi się w telewizor. A Final Nightmare obejrzała nawet w kinie, wchodząc na seans bez biletu i drżąc ze strachu w pierwszym rzędzie, zmuszona do patrzenia w ekran by nie widzieć siedzących obok zapamiętale obmacujących się pary. Film utrzymywał się ekranach od dwóch miesięcy, chyba ona jedna w kinie przyszła go oglądać.
Niemniej Shon Greenblatt , pewny siebie blondyn z za dużym nosem, zawisł na tydzień nad łóżkiem dwunastolatki. Wycięte z gazety zdjęcie w formacie pocztówki, trochę wstydliwie ukryte w samym rogu, na wysokości oczu leżącej dziewczynki. Tydzień, póki Emily nie skomentowała wyboru, „jaki ładny chłopiec, podobny trochę do Grega”. Choć Karen o Freudzie jeszcze się nie uczyła, a do greckich tragedii miała sięgać w swoim życiu tylko w wersjach hollywoodzko- brodwayowskich, słowa ciotki skreśliły przystojnego Shona na zawsze.

W każdym bądź razie tego, że telefony nie będą działać dziewczynka się spodziewała. Tak samo jak wcześniejszej próby ugryzienia Mike’a przez kobietę z wanny. I dokuczało jej uczucie, że to bardzo głupie, że się rozdzielili.

Ale kiedy Matt zamiast wyjść z domu, wszedł do salonu z drugiej strony, istniejąc przez chwilę w wersji podwójnej, oniemiała całkowicie. Gdyby wcześniej Adam nie włączył światła zapewne rozpłakałaby się jak małe dziecko. Drugi raz w ciągu wieczoru. Dobrze, że wątłe światło utrzymało ją w ryzach.
Teraz i tak tylko stała i próbowała zrozumieć, co widzi. Nie przyłączyła się do odrywania dykty z okien. Nawet nie wyjrzała przez drzwi jak Sue. Postanowiła się obudzić. Podskoczyła, potrząsnęła głową, uderzyła się w policzek. Mocno. W rezultacie czerwony nochal spadł na podłogę. Żaden lepszy sposób nie przychodził jej do głowy a na walnięcie z rozbiegu głową w ścianę nie mogła się jeszcze zdobyć. Podniosła w górę jeden z fajansowych kubków i opuściła go na podłogę. Nie pękł. Drugi raz grzmotnęła z całej siły. Tym razem posypały się kawałki. Wybrała najostrzejszy, zacisnęła oczy i pociągnęła ostrzem po palcu. Nie bolało prawie wcale. Cieniutką stróżką popłynęła krew. Ale nie obudziła się. Jedynie zrobiło jej się cholernie gorąco. Gdyby miała czym, zwymiotowałaby ze strachu po raz trzeci, bo za oknem, o czym właśnie oznajmił Matt, też była ciemność. Kiedy pochłonęła dyktę, dziewczynka jęknęła głośno. Zdjęła kurtkę i bluzę i obie przewiesiła przez plecak. Ta czynność przypomniała jej o aparacie. Wyjęła go z futerału. Sfotografowała Matthew na tle ziejącego czernią okna. W tym jednym momencie czuła się trochę lepiej. Obróciła aparat na Sue, potem na Adama.
- Zarobimy kupę szmalu na zdjęciach z upiornego domu – oznajmiła głośno.
Była z siebie dumna. Udało jej się powiedzieć coś zabawnego. Szkoda tylko, że głos nadal piszczał.
Matt stwierdził, że to wina muzyki, co brzmiało dość sensownie. Pokiwała zapamiętale głową do pomysłu by kazać Mike’owi ich z tego wyplątać.
- Niech zagra to jeszcze raz. A jak nie zadziała to może grać wspak. To jakaś łamigłówka, musimy ją tylko rozwiązać.

Kiedy Adam otworzył stalowe drzwi do piwnicy zajrzała tam chyba tylko dlatego żeby pokazać innym, choć w ogóle nie zwracali na nią uwagi, że da radę. Ścisnęła rękę Adama aż się trochę skrzywił. A ona nie mogła oderwać wzroku od czeluści.
- Karen. Karen!
- Masz jeszcze te petardy?
Pokiwała głową.
- I jabłka. – dodała nie wiadomo czemu. Aż się roześmiała. Miała też gumę do żucia i pewnie jakiś batonik, ale o tym opowie później. – No mam. A co chcesz zrobić?
- Do tej dziury wrzucić, żeby się tam parę rozpiździło. Pójdzie iskra i zobaczymy chociaż czy to dziura w podłodze do jakiegoś podpiwnicza... - to było głupie... wiedział o tym... ale ta myśl o petardach dawała mu jakoś dziwnie otuchy. Zawsze służyły do straszenia innych. A tu ktoś ich próbował wystraszyć, tak że on się normalnie zlał... Niech sobie nie myśli. Nie mógł zrozumieć tego co się działo na zewnątrz. Nie miał na to żadnego wytłumaczenia. Zbyt uboga wyobraźnia niczego nie podpowiadała. Należało więc udać, że tego nie ma i skupić się na tym co istnieje. A domki amerykańskie prawie zawsze posiadały wyjście przez piwnicę. Przynajmniej nie znał takiego, który go nie miał - ... i narobimy huku - dodał jakby to miało stanowić jakiś argument.
- No dobra – zgodziła się opornie. Przez chwilę grzebała w plecaku i wyciągnęła z niego dwie prawie identyczne oklejone gazetami kule – te kupiłam od chłopaków na torowisku, będą najgłośniejsze. Ale Matthew, jeśli, i oby tak było, tam jest piwnica, a w niej stare suche graty, to chyba możemy ją sfajczyć?
- Oby tak było! – uśmiechnęła się do chłopka prawie radośnie. Jej głos odzyskał wreszcie normalne brzmienie – Pożar na pewno nas obudzi.

Matthew wziął petardy. Odsunął Adama, podpalił lonty i jedną po drugiej wrzucił do piwnicy.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline