Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2009, 18:36   #3
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Pomimo tego, że Patrick wsiadł do ciężarówki jako ostatni, podróż mu się strasznie dłużyła. Atmosfera wewnątrz pojazdu była bardzo dobra, przyszli żołnierze opowiadali dowcipy, różne historie z życia, opowiadali o sobie, jednak Patrickowi nie umiało to czasu. Ciągle tylko kurczowo trzymał się prowizorycznej ławki,aby nie wypaść przez klapę skaczącej na licznych wybojach ciężarówki. Co chwilę zerkał na swoją skromną torbą jakby w obawie, że zaraz ktoś ją weźmie i wyrzuci, a wtedy nie zostanie mu nic. W końcu ciężarówki wjechały na jedno wielkie pustkowie, chwilę potem pojawił się płot z drutu kolczastego, pojazd zaczął zakręcać i przed oczami Patricka pojawiły się niezliczone baraki i wielki plac z kręcącymi się, w wielkim chaosie, ludźmi.

W jednej chwili przed Whitmanem stanął jakiś niewysoki mężczyzna, w mundurze i zaczął przeraźliwie krzyczeć i pospieszać Patricka. Z drugiej stronie okropnie zaczął się wydzierać kierowca. Chłopak nie zdążył dobrze chwycić własnej torby, a tłum będący za nim już zaczął się pchać niemal zrzucając Whitmana z ciężarówki. Zdołał się jednak w ostatniej chwili zorientować i dzięki małej pomocy żołnierza nie upadł na ziemię. Wraz z nowo przybyłymi, pospiesznie udał się w miejsce zbiórki.

Niedługo potem cały zadyszany trafił pod ogromny barak, który jak okazało się później, będzie służył jako drugi dom. Kapral Lewicki okazał się wielkim draniem, ale musiał jakoś nauczyć tych wyżelowanych pięknisiów z collegów, posłuszeństwa i przygotować do straszliwych warunków, Patrick nie maił mu za złe.

Wszyscy jego kompanii biegem rzucili się do stodoły z łóżkami, aby zająć jak najlepsze miejsce. Whitman powoli wkroczył do wnętrza i rzucił swoją jedyną torbę na najbliższe łóżko. Było to łóżko na górze, jego 'lokator' jakoś nie kwapił się do zajęcia tej lepszej pozycji. Patrick bez żadnych ceremonii 'rzucił' w jego stronę swoje imię, jednak panujący gwar zagłuszył te słowa,a rekrut nawet się nie obejrzał. "No cóż"

Teraz siedząc na materacu powoli wyjmował niedbale, w pośpiechu, złożone rzeczy, które uznał za niezbędne w życiowej przygodzie. Naliczył kilka koszulek i par spodni, wszystkie ładnie pachnące i czyste, worek skarpet i bielizny. Dalej wyjął przybory do życia codziennego, i ramkę ze zdjęciem matki i ojca w mundurze, już nieżyjących rodziców. Chwilę popatrzył i odłożył na szafkę...
 
Maciekafc jest offline