Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2009, 21:49   #4
Token
 
Token's Avatar
 
Reputacja: 1 Token ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumny
Tony ziewnął przeciągle siedząc na pace, nie miał przy tym najmniejszej ochoty zakrywać ust dłonią. O dziwno nie paraliżowały go nerwy, strach lub jakiekolwiek uczucie, o które można by posądzić osobę na jego miejscu. Nudę zabijał to rozmawiając z kimś. To wyszukując usterki w pojeździe, którym podróżowali. Co najzabawniejsze wystarczył mu do tego dźwięk silnika lub praca zawieszenia, których obecni praktycznie nie wychwytywali. Pewnie dlatego ludzie jakoś niespecjalnie przejmowali się tym co gadał. W gruncie rzeczy sprawiał wrażenie spokojnego i rozsądnego jegomościa, z którym raczej bez większych problemów można dojść do porozumienia. Choć każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego jak przewrotne potrafi być pierwsze wrażenie. Nie unikał rozmów, kiedy ktoś spytał o zainteresowanie motoryzacją, potrafił się nawet odpowiednio rozgadać. W gruncie rzeczy nadal był jednak potwornie znudzony.

Obóz nie zrobił na rekrucie żadnego wrażenia, bo i niby czego innego spodziewać się po miejscu takim jak to? Krzyki wywołały natomiast jedynie wspomnienie starego McKnighta. Teraz Wallace zrozumiał wreszcie skąd u niego ta dziwna maniera sprawiająca, że wydzierał się zawsze, wszędzie i na każdego. Co prawda nie przypadło mu specjalnie do gustu traktowanie jego osoby jak sztuki pędzonego bydła. Widząc jednak jak wiele osób zgłosiło się do wojska i rozumiejąc sytuację, uspokoił myśli. Dochodząc po prostu do wniosku, że tak musi być. Opuszczenie ciężarówki okazało się być niemałym wyzwaniem. Gromada ludzi tworzyła jedną wielką ludzką falę, która napierała na niego z każdej strony. Trudno czuć się nader komfortowo w takich okolicznościach. Jakimś cudem udało mu się opuścić swe nieco zatłoczone schronienie i stanąć na twardym gruncie.

Bieg nie był przyjemnością, Tony nie miał w zwyczaju bać się wysiłku fizycznego, więc poradził sobie z nim bez szemrania. Z uśmiechem słuchał dość nieprzychylnych szeptów pod adresem Lewickiego. Sam z chęcią dorzuciłby coś od siebie, ale w tej chwili bardziej skupiał się na ludziach, którzy go otaczali. Jakby nie było, to właśnie oni będą tymi, których twarze będą mu towarzyszyły podczas szkolenia i co ważniejsze, podczas późniejszych walk. O ile rzecz jasna do nich dotrwają.

Nie dano mu na to wiele czasu. Nim zdołał wychwycić wzrokiem kilku potencjalnych kandydatów na „dobrych kumpli z oddziału”, wybuchła seria okrzyków, w których on sam musiał wziąć udział. Później natomiast banda ludzi popędziła do wnętrza baraku. Co oczywiste każdy chciał zająć miejsce na górze, choć on nie miał właściwie pojęcia dlaczego. Nie widział więc problemu w zajęciu dolnej pryczy. Jako, że niespecjalnie się spieszył, pewnie próba zdobycia miejsca na górze skończyłaby się dla niego bójką, lub czymś w ten deseń. To natomiast było mu nie na rękę.

Zabrał ze sobą tylko to co było mu najpotrzebniejsze, rozpakował się więc chyba jako pierwszy w tym całym towarzystwie. Jak się szybko okazało prycza na dole była mu na rękę. Z uśmiechem zawiesił zdjęcie Betty nad swoją głową i rozłożył się wygodnie na łóżku.
 
Token jest offline