Wątek: [noir] Łowcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2009, 23:45   #2
Mivnova
 
Mivnova's Avatar
 
Reputacja: 1 Mivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemu
O żesz!
Nic więcej i nic mniej. Dokładnie te słowa ułożyły się w myślach Doriana, gdy samochód eksplodował. Nie zdążył nawet dorzucić do całości jakieś małe „ kurwa”, czy coś w podobie. Przygnieciony ciężarem Azjaty poczuł w tylnej części głowy wibracje od potężnego huku. Nanosekundę wcześniej bębenki uszne zaprotestowały, zajęczały bólem i obrażone, oznajmiły, iż odmawiają posłuszeństwa na najbliższe minuty.

Floyd, już odwrócony twarzą do wybawiciela, zmrużył oczy i przyłożył dłoń do skroni – światło mające źródło w ogniu i eksplozji zamieniły jego wzrok w hydepark dla kalejdoskopowych ogników. Pod zaciśniętymi powiekami gałki oczne zapulsowały z częstotliwością dobrego procesora komputerowego. Absalom był skłonny uwierzyć w tej chwili, że szalony kapłan Voodoo właśnie wbija dziesięciocentymetrowe szpile w marionetkę go reprezentującą, mierząc z chirurgiczną precyzją w tęczówki wykonane z guzików.

- Masz cholernie dobre wyczucie czasu, skośnooki przyjacielu- mimo wszystkich niedogodności, Absalom rozpoznał, komu zawdzięcza życie.
Mamba!
Wygrzebując się spod Japończyka, poszukał desperacko okularów, założył je i dopiero teraz zaprezentował w całej okazałości, podnosząc z wolna. Choć to niebywałe, Dorian niewiele się zmienił przez minione lata. Najbardziej rzucała się w oczy nowa fryzura i zmiana koloru włosów- blond godny biblijnego Absaloma został zastąpiony mało rażącym, nudnym wręcz brązem.
Wśród Łowców powszechnie było wiadomo, że Floyd jakimś sposobem wymyka się żarłocznym zębom czasu, zachowując wigor i aparycję mężczyzny w sile wieku. Nie przybyło mu zmarszczek, choć cera zdecydowanie uległa... zmianom. Zdawała się być wykonana ze sztucznego tworzywa, lekko połyskiwała, a jej fakturę można było przyrównać raczej do gładkości szkła, niż organicznej materii. Czyżby plastyczna operacja?
Biorąc pod uwagę staż Absaloma w Loży, który wesoło polował na Bestie już od lat sześćdziesiątych, powinien być teraz rozsypującym strachem na wróble, wypchanym przegniłą słomą i rozsiewającym woń nawozu naturalnego pochodzenia.
Tymczasem, patrząc na obu mężczyzn z boku, naprawdę trudno było dostrzec różnice w ich wieku. Ba, Absalom mógłby z powodzeniem udawać napakowanego testosteronem czterdziestolatka. Może nie we wszystkich dziedzinach, ale zawsze...

Poziom adrenaliny Doriana skoczył niebezpiecznie wysoko, jego ręce zaczęły drżeć. To już nie te same stalowe nerwy, co przed dwoma dekadami. Ledwo się opanował, wziął głęboki wdech, z ulgą i zachłannością łapiąc wilgotne powietrze. Czuł na twarzy żar od palącego się samochodu. Trochę jak na biwaku z kiełbaskami. Rozgrzane do czerwoności żelastwo syczało, atakowane przez nieliczne krople z nieba.

Chyba celowo dokładając groteski do swej osoby i niecodziennej sytuacji, wyjął z wewnętrznej kieszeni płaszcza, a właściwie ciemnego surdutu z tegorocznej kolekcji jesiennej, śnieżnobiałą chusteczkę i z uporem maniaka zaczął wycierać pobrudzone zmokłą ziemią palce skórzanych rękawiczek oraz spodnie. Najwyraźniej na emeryturze stał się wrogiem mikrobów. Lub po prostu elegancikiem.

- To co? Czekamy na policję?- uniósł zza okularów ( cK) brwi, poprawił rękawiczki ( Forzieri) i rzucił demonstracyjnie okiem na zegarek ( cholera wie jakiej firmy). Pytanie było w jego mniemani retoryczne, tym bardziej, że, o ile pamiętał, Mamba cenił sobie prywatność jak mało który członek Loży. Spotkanie z władzą na pewno nie było mu na rękę. Dorianowi zresztą też nie.

Spojrzał na wrak taksówki, ponownie na Japończyka. Miał nadzieję, że numer rejestracyjny samochodu przetrwał. Firma taksówkarska, do której dzwonił, miała u niego duży minus.

Szelmowski uśmiech, odsłaniający godne reklamowania pasty zęby, ostatecznie wygrał bój z chaotycznym rozdarciem warg pomiędzy wąską linię pseudoprofesjonalizmu ( jak gdyby codzień ktoś chciał go zabić), a głupawego zdezorientowania, czyli szerokim 'o' pasującym bardziej do twarzy pań z przemysłu mlecznego niż byłego zabójcy Bestii.
Uśmiech ten był jedynym sposobem na ukojenie nerwów. Absalom słyszał, jakoby endorfiny wytwarzały się nawet w przypadku wymuszonego uśmiechu. Sprzężenie mimiki z produkcją hormonów szczęścia zdawało się całkiem sensowną tezą.

Zapowiadał się piekielnie ciężki dzień. I do tego wszystkiego jeszcze padało…
 

Ostatnio edytowane przez Mivnova : 12-11-2009 o 23:59.
Mivnova jest offline