Gustaw był głęboko zamyślony gdy nagle obok pojawił się czarnowłosy człowiek. Potrząsnął głową i spojrzał pierwej na twarz męża, a następnie na wręczony przez niego kubek z wodą. Trochę go zdziwiła wylewność Rudigera. Ostatnimi czasy, rzadko kto zaczepiał nieznajomych. Ludzie robili się podejrzliwi i nie ufni. Wielokroć bardziej niż do tej pory. –Gustaw- przedstawił się w końcu uśmiechając w bardzo podobny sposób, co rozmówca. Sytuacja, w której wszyscy się znajdowali nie napawała optymizmem ani dobrym humorem. Nikogo. Leśnik napił się wody, następnie odłożył kubek na bok i wolną już dłonią pogładził się po zabandażowanej lewicy. Nawet gdyby Rudiger nie wspomniał, że jest nie stąd, to i tak Gustaw zauważyłby to po akcencie i dość nietypowej energii, która tkwiła w czarnowłosym. –Ano! Trzeba stąd uciekać czym prędzej. W tym miejscu nasz koniec nadejdzie szybciej, niż nam się zdaje…- burknął pod nosem rudy, starszy człek. –Znam lasy.- odpowiedział w końcu na najważniejsze pytanie. –Znam za dobrze. Drwalem jeżem. - odrzekł. Wspomnienia z przed ostatnich lat w sekundę powróciły, przypominając Gustawowi o tym, do czego nigdy nie wróci. Jedynym pozytywnym aspektem jego ucieczki był fakt, że nikogo nie miał i co za tym idzie nikogo nie stracił. Wszystko co było mu potrzebne miał przy sobie. Ciepłe ubranie i jego ulubiona siekiera, która powaliła więcej drzew niż komukolwiek mogło się zdawać. –Jak z nieba żeś mi zleciał. Sam nie dałbym rady, gdyby na drodze wilki napadły, czy dzik zaatakował. W dwójkę mogliby my sobie poradzić.- rozważał plusy ucieczki. –Na brak siły nie narzekam, ale musisz brać pod uwagę wać Rudigerze, żem stary już i nie jeżem tak szybki i gibki jak Ty. Spowalniać tylko będę ucieczkę.- wyjaśnił dość uczciwie ostrzegając rozmówcę zawczasu. –Chcesz się na to porywać?- spytał chcąc poznać ostateczne zdanie rozmówcy. |