Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2009, 21:40   #2
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Może podróż za pomocą teleportacji nie była męcząca fizycznie dla ciała, ale na pewno trzy takie przeniesienia w ciągu dwóch dni, nie wpływały dobrze na zdrowie psychiczne.
Wyrwana z koszmaru Alexa usiadła na posłaniu. Ze zdziwieniem skonstatowała, że nie tylko ona nie śpi. Blade smugi porannego słońca przebijały się przez zakryte dziurawymi okiennicami okienka chaty, którą na jakiś czas uznali za swe schronienie. Rozświetlały ciasno ustawione posłania i leżących na nich ludzi. To jednak nie migotliwe promienie brzasku wyrwały ich ze snu, a jak zrozumiała po słowach Alexa ten sam koszmar, którego doświadczyła sama.
Czy kilka osób naraz może śnić ten sam sen?
Najwyraźniej tak.
Otarła krople potu, która spłynęła jej po czole. W chacie nie było zbyt ciepło, a więc była ona efektem tego co widziała podczas snu. To było tak realne, jakby była w tamtym miejscu. Było przerażające. Ktoś wiedział o nich i z pewnością to co planował nie miało być przyjemne...
Otrząsnęła się z lęku, który skuwał jej serce.
- Moja moc jest raczej zbyt słaba, by wysłać wiadomość do mistrza Martusa. Mogę jednak spróbować przekazać mu to co się dzieje, jeśli informacja dotrze do adresata, to raczej dzięki jego umiejętnościom nie moim. Zawsze jednak lepiej polec próbując, niż nie robić nic z lęku przed porażką – Zakończyła żartobliwym tonem, by rozproszyć choć odrobinę grobowa atmosferę, jaka zaległa w izbie.
Wstała wciągając pospiesznie spodnie. Powoli przyzwyczajała się już do braku intymności jakiego doświadczali podczas wielu dni tej podróży. Nadal jednak nie czuła się komfortowo, gdy inni patrzyli na nią ubraną w nie całkiem kompletny strój. Daleko jej było do swobody Angeli. Podziwiała dziewczynę, gdy ta zaledwie w kusej koszulce, paradowała po pomieszczeniu.

Wyszła na zewnątrz. Miasto powoli budziło się do życia, choć tutaj nie było tego jeszcze widać. Chaty pozostawały ciche i senne. Kilku pijaków zataczając się wracało do domu, bynajmniej nie najprostsza drogą. Nie zwracali jednak uwagi, na dziewczynę, która cicho przysiadła pod ścianą.
Potrzebowała spokoju, który w przeludnionej chacie trudny był do osiągnięcia. Odległość do Midd z tego co pamiętała, mapy była duża, znacznie przekraczająca możliwości jej mocy, do czego przyznała się już wcześniej, może jednak Kallor zdoła ją odczytać.
Spróbowała ułożyć sobie wszystko w głowie. Nie było to może arcydzieło semantyczne, ale Alexandra nigdy nie siliła się na miejsce w panteonie ojców języka. Przekaz musiał być krótki i jednocześnie zrozumiały, niewiele słów przekazujących poważne treści.
~Wspólny sen drużyny. Ludzie robiący podwójny czerwony pentagram. W środku świeca. Obietnica śmierci dla nas i dla Ciebie mistrzu. Niebezpieczeństwo?~
Jej umysł skupił się na odległym miejscu, w przestrzeni. Na wieży, w której spędziła dzieciństwo i na mężczyźnie, który przez dziesięć lat poświęcił jej mnóstwo własnego czasu. Przez chwilę poczuła się, jakby znowu była w domu, bo to miejsce bardziej było jej domem niż mieszkanie dziadków.
Moc wysłana w przestwór.
Czy dotrze na miejsce?
Nie mogła tego sprawdzić. Jedynym potwierdzeniem mógł być odzew Kallora. Pozostawało więc tylko czekać, a w międzyczasie zając się innymi sprawami.

Prace nad wykończeniem kryształu zajęły jej całe kolejne dwa dni. Jednak nie sam szlif sprawił jej najwięcej problemów. Zdecydowanie najtrudniejsza częścią zadania było zaklęcie w nim wystarczającej ilości mocy. Niestety nie potrafiła jej jeszcze zatrzymać właściwości kamienia na stałe. To będzie wymagało dłuższych ćwiczeń, ale i tak była zadowolona z tego co udało jej się osiągnąć. Wiedziała, że następnym razem pewnie będzie lepiej, ale to była jej pierwsza taka praca i przez to była szczególna, no i robiła ją cały czas z myślą o konkretnej osobie...
Kiedy kryształ został wykończony zajęła się projektowaniem oprawy. Ona też powinna być jedyna w swoim rodzaju. Na kawałku papiery wykonała wiele szkiców, zanim efekt ostatecznie ją zadowolił. Z czułym uśmiechem pomyślała o dziadku. Często kiedy odwiedzała go w warsztacie przyglądała się jego projektom, czasami nawet, zachęcana przez niego projektowała jakieś oprawy biżuterii. Teraz to doświadczenie przydało się doskonale.

~Swoją drogą ciekawe co u staruszków?~ Dziewczyna zamyśliła się i trochę zasmuciła. Nie widziała ich już prawie dwa miesiące. Miała nadzieję, ze są zdrowi i wszystko u nich w porządku. Było już późno. Schowała narzędzia i kamień i po cichu udała na spoczynek. Na szczęście po koszmarze sprzed dwóch ni kolejne noce przebiegały spokojnie i bezsennie.
Alexandra nie lubiła snów.
Rano wstała wcześnie i udała się na poszukiwania złotnika, który wykonałby jej zamówienie, zgodnie z wytycznymi. Obejrzała kilka pracowni i wyroby jakie wykonywali właściciele, ale nie była zadowolona z tego co widziała. Potrzebowała kogoś, kto w swoją pracę wkłada serce i pasję, kto kocha swoje zajęcie. Trafiła w końcu na niewielki warsztacik przycupnięty na rogu małego placyku w dzielnicy kupieckiej. Do wnętrza wchodziło się po kilku stopniach, a przez umieszczone wysoko w górze okna nie wpadało wiele dziennego światła. Za to w środku wszystko migotało rozświetlone sporą ilością płonących w kandelabrach świec. Oglądała z zachwytem delikatne arcydzieła wykonane najwyraźniej rękami wielkiego mistrza. Precyzyjne wzory oplatające kamienie we wszystkich kolorach tęczy. Wzięła do ręki misterny naszyjnik z trzech rzędów ametystów w niezwykłym ciemnofioletowym odcieniu. Kamienie ułożone były rozmiarem od najmniejszych, wielkości połówki małego paznokcia, do największych o rozmiarach orzeszków macadamia i ułożone jakby w pajęczą sieć. Na nagiej szyi jakiejś damy musiały by wyglądać doprawdy niezwykle.
- Widzę że panienka zna się na rzeczy – usłyszała za sobą spokojny głos. Odwróciła się gwałtownie, nie słyszała ani nie czuła, jak jego właściciel podszedł do niej. Czy aż tak bardzo zatraciła się w magii klejnotów, ze straciła całkowicie czujność?
Gdy niewysoki człowieczek, który po bliższym przyjrzeniu okazał się gnomem, popatrzył w zaskoczone oczy Alexandry uśmiechnął się szeroko:
- Teraz rozumiem dlaczego zainteresowanie właśnie tym kamieniem. Maja dokładnie odcień jej oczu... - Obrzucił dziewczynę taksującym spojrzeniem – Dla piękności gotów jestem znacznie obniżyć cenę... ale... mimo wszystko nadal będzie ona wysoka...
Alexa roześmiała się wesoło. Jej strój po długim czasie użytkowania, rzeczywiście nie wyglądał najlepiej. Zdecydowanie następną sprawą, którą się zajmie będzie wymiana garderoby. Odłożyła klejnot na miejsce i powiedziała:
- Jest zaiste piękny, ale ja szukam raczej artysty, który wykonałby dla mnie coś takiego - Wyciągnęła szkic medalionu i pokazała mężczyźnie – Ten element – Wskazała - chciałabym by został wykonany ze złota, natomiast reszta ze srebra
Wyciągnęła kamień zawinięty w kawałek tkaniny i położyła na kamiennym blacie prezentując złotnikowi:


- To będzie w środku.
Gnom wziął lekko żarzący się kryształ do ręki i przez chwile oglądał go uważnie:
- Niezwykłe... naprawdę niezwykłe – Potem jeszcze raz popatrzył na projekt – Ciekawy pomysł... - Popatrzył na dziewczynę z ciekawością – To będzie kosztować jedną sztukę platyny chyba, że ma więcej takich kamieni... Wtedy może nawet będzie ją stać na fioletowy naszyjnik...
Psioniczka pokręciła głowa z uśmiechem:
- Nie, niestety mam tylko ten jeden. Na kiedy może być gotowy?
Złotnik wyraźnie rozczarowany podrapał się po głowie:
- Myślę, że dam radę na jutro o tej samej porze.
Gdy ustalili szczegóły Alexandra ruszyła na dalsze zakupy. Pomysł z kupieniem nowych ubrań nie był taki zły więc zaczęła od niego. W tak dużym mieście jak Tsurlagol, nawet znalezienie fioletowej, jedwabnej bielizny okazało się sprawą całkiem prostą. Tak samo batystowe koszule w tym samym odcieniu i nowe spodnie szybko stały się jej własnością.

***

Resztę dnia spędziła na przeszukiwaniu miejskich zbiorów bibliotecznych. Wiedziała, że będzie musiała wrócić tu znowu.
Spotkanie z Elandirem przyniosło odpowiedzi na kilka pytań. Wiele jednak kwestii pozostawało nadal nierozwiązanych. Jak dostać się do grobu Strigoriego, jeśli takowy w ogóle istnieje, było jedną z najważniejszych. Było też wiele innych pytań i wątpliwości. Alexandra miała nadzieję dowiedzieć się czegoś w zbiorach bibliotecznych Tsurlagol. Takie duże miasto powinno mieć spora bibliotekę, a głód wiedzy jaki ostatnio odczuwała, może w końcu zostanie zaspokojony.
Teraz dopiero zaczynała doceniać nauki Kallora i to, że próbował jej przekazać jak najwięcej informacji o świecie, zmuszał do ślęczenia godzinami nad opasłymi tomami traktującymi o historii dawnej i najnowszej, czytania pamiętników i biografii słynnych ludzi, do studiowania map. Przedtem myślała, że to strata czasu, chciała tylko uczyć się jak opanować moc i jak najlepiej ją wykorzystać, Nie przykładała się do nauki tak jak powinna. Tak naprawdę unikała jej kiedy tylko mogła, co nie było wcale łatwe przy takim nauczycielu jak mistrz Martus, a jednak zdołała zrobić w swojej edukacji spore dziury. Kilka miesięcy w drodze, zweryfikowało jej poglądy w dość znacznym stopniu, a mądrość starego mistrza ukazywała się z nowej strony.
Chciała zdobyć wiele wiadomości, a zawarte w księgach informacje były wielce interesujące.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.
Eleanor jest offline