Drugi tropiciel był chyba bardziej rozmowny niż zwykle, bo dziewczyna doczekała się odpowiedzi. Oczywiście połączony z złowrogim spojrzeniem Karanica, cóż prawdopodobnie było złowrogie, rzadko miało się do czynienia z osobami które same patrzą rozmówcy prosto w oczy. I najśmieszniejsze jest to że wersji dlaczego patrzą w oczy jest bardzo dużo. Od tego, że kłamią lepiej niż inni po opowieści ze umieją zabić towarzysza podróży bez mrugnięcia okiem. Akurat szansa iż to ostatnie było prawdą w tym przypadku była duża. Proste bezpośrednie spojrzenie, nie mogło odnieść negatywnego skutku na Zoi, w całym życiu spotkała się już z wzrokiem bardziej niepokojącymi niż ten. - Znając klasę społeczną która nas gości istnieje duża szansa, że stracimy na tym więcej niż warte jest zaoszczędzenie jednej porcji jedzenia, ale ty chyba tez o tym wiesz. – Powiedziała swoją uwagę na temat jej niechęci pójścia i zaprzyjaźniania się z wieśniakami.
-Musisz opatrzyć mu rany bo ewentualny lider drużyny cię o to poprosił. – odpowiedziała trochę bardziej złośliwie niż zamierzała, na rozważania mężczyzna dotyczące altruizmu, wobec łucznika. – To co zrobi z nim potem to już nie moja sprawa, nie płaca mi za ratowanie wieśniaków, czy niańczenie jeńców. - odpowiedziała mierząc się wzrokiem z drugim tropicielem. |