Najwyraźniej źle ocenił dziewczynę. Przypuszczał iż to kolejna tropicielka wychowana na opowieściach o dobrych leśniczych i uczciwych łucznikach wyjętych spod prawa. Przepełniona uczciwością, fantazyjnym bohaterstwem, fałszywym postrzeganiem prawdziwego życia, ponadprzeciętną dobrocią i marną łuczniczką.
Karanic ledwie dostrzegalnie przekrzywił głowę niczym pies który zauważył coś zaskakującego czego jeszcze nie zdążył zinterpretować.
Dziewczyna najwyraźniej podchodziła do swojego zadania bardziej profesjonalnie niż mogłoby się to wydawać, a i rozumowanie sytuacji i znajomość realiów jakimi się cechowała mogłoby pozazdrościć co najmniej kilka osób z ich zbieraniny.
- Więc nie będziesz miała nic przeciwko jeśli wyręczę drużyną od palącego problemu jakim jest niańczenie naszego zbiega - spytał chłodno tak iż wyglądało na to iż decyzję podjął już jakiś czas temu. Można też było zauważyć iż zwiadowca wyciągnął zza pasa niewielki ciemnobrązowy bełt, następnie przeniósł wzrok na budynki wioski z między których wyszedł właśnie kapłan.
__________________ Dziewięć kroków przed siebie obrót i strzał nie najlepszy moment na błąd matematyczny. |