Larsa denerwowało trochę to upierdliwie łażenie po tych urzędach. Z radością wracał pamięcią do prac sprzed paru lat, a nawet sprzed roku - mówiło się o co chodzi, szło się, odwalało się robotę i po krzyku. A teraz? Nie dość, że trzeba się taplać w biurokracji, to do tego ciężko jest dostać jakieś zlecenie w pojedynkę. Nawet tępi bandyci ze ścieków zaczęli działać w grupach, przez co na ich wybicie mogła ruszyć tylko grupa najemników. Praca zespołowa była zaś czymś, za czym zwiadowca zbytnio nie przepadał. Mimo to i tak był zadowolony, że udało mu się dorwać jakąkolwiek fuchę.
Najemnik ze stoickim spokojem opuścił gabinet burmistrza, a następnie rozsiadł się na jednym z krzeseł na korytarzu. Na codzień nie sypiał w zbyt komfortowych warunkach, toteż wydały mu się one całkiem wygodnie. Przymknął oczy, coby nie marnować czasu na bezsensowne sterczenie. Snu zaś mu ostatnio brakowało w związku z brakiem pieniędzy i nocnymi zleceniami. Tak, czy owak, zdrzemnąć się nie mógł.
- Hmm? - mruknął, zaskoczony prawdopodobną konwersacją. - A tak, chcę... ciężko o pracę ostatnio i trzeba się chwytać tego, co los przyniesie - odrzekł zwiadowca sennym tonem, po czym wrócił do swoich życiowych rozważań.
Ostatnio edytowane przez Twarozek : 27-11-2009 o 13:42.
|