Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2009, 10:36   #23
Ghoster
 
Ghoster's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://ghoster9x.fileave.com/01.%20Metallic%20Monks.mp3[/MEDIA]

Jakiś stary ułom siedział w kącie, i popijając starą, mocną wódką, obserwował wszystkich bacznie. Nie zwracał na siebie zbytniej uwagi, jednak coś ciągnęło w jego stronę. Twardy wąs, twarda gęba, twarde łapy. Na stole trzymał Kałasznika, oraz paczkę nabojów. Tak kompletnie na wierzchu, jakby się wręcz prosił, by ktoś mu dokopał i zabrał to...
Jakieś, niezbyt urodziwe, prostytutki malowały się nawzajem kosmetykami nieznanego pochodzenia, w brudnych szmatach, ledwo okrywających ich ciało, którego pewnie dotykało więcej ludzi niż opłatka w Boże Narodzenie.
Po chwili do Lisa wszedł Wania, spóźniony o jakieś dziesięć minut. Przysiadł się do lady, przy której Łysy męczył jakiegoś owada, wybebeszając go nożem.
- Ну, що ти хочеш поговорити, лисий? (Ukr. No, o czym chciałeś pogadać, Łysy?) - Powiedział, zamawiając u Pietruchy Sobieskiego i stawiając dwa, zasyfione kieliszki na ladzie.

Facet nadal stał wgapiony w Psa i Mordę, jednak już opuścił Sajgę, uśmiechnął się, wyszczerzając niedomyte, pożółkłe zęby.
- Вы не ў Чэскую -эспубліку! Я хачу ведаць, калега партыі, ха! Вы пасля заказу быў зроблены на Чарнобыльскай А-С, ці не так? Выконвайце за мной, сабо. (Białorus. Nie jesteście z Czech! I kolega chce poznać Partię, ha! Ty po to zlecenie na Czarnobyl, racja? Chodźcie za mną, trepy.) - Powiedział uradowany, wskazując na dalszą drogę, w kierunku, w którym szli.

Pusto, wszędzie pusto i ponuro, żywej duszy nie ma. Opuszczona stacja paliwowa, wypróżnione kanistry z benzyną, niedziałające auto, w środku jakieś półki i szafki, dawno bez sprzętu, jedzenia czy makulatury. W środku nikogo nie było, a wokół stacji walały się jakieś szczątki samochodów, akumlatory czy inne śmiecie do nich. Zaczynało się robić ciemno, a z oddali słychać było ten nagły, wręcz mityczny wrzask Krwiaka, mutanta, który nie znał litości, i nikt go nigdy nie widział...
Korba stał pośrodku ulicy, wpatrzony w oddal, jakby obserwując zagrożenie, jednak wydawało się, że nikogo tu nie ma. Droga, którą wskazał starzec naprawdę była... Przerażająca wręcz, dalej w kierunku Partii ciągnęły się tylko ruiny miasta i na wpół zjedzone budynki.

Przekazy z Komunistycznej Partii zgasły, nie chcąc przywabiać zwierząt i głodnych zmutowańców, a wszyscy chowali się, jak nie w domach, to w barach...
 
Ghoster jest offline