Wątek: Zakonna Krew
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2009, 17:52   #138
Kirholm
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
Słońce powoli wracało ze swej podróży na szczyt niebiańskiego sklepienia, a wieśniacy tylko czekali aż zniknie za horyzontem. We wsi panowało niezwykłe podniecenie, wychudzone dzieci biegały między chatami, a chłopi z żonami przygotowywali się do biesiady. Z każdą chwilą coraz więcej rodzin zbierało się w karczmie z której dochodziła przyjemna woń pieczonego mięsiwa. Wreszcie ku radości wszystkich zgromadzonych, w progu oberży stanął karczmarz i wykrzyknął w stronę wojowników:
- Uczta gotowa! Stołujmy się!
Wieśniacy nie zamierzali jednak okazać szacunku swym wybawcom, jak z bicza trzasnął ruszyli w szaleńczym biegu w stronę gospody, aby zając najlepsze miejsca przy stołach i złapać najlepsze kąski. Tymczasem sołtys gestykulując energicznie próbował opanować żądny jadła motłoch. Choć w normalnych okolicznościach wieśniacy zapewne opanowaliby głód, po paru dniach żałosnych racji i posiłkowania się jedynie czerstwym chlebem puste brzuchy wzięły górę. Ogólnie w Marchii Północnej panował tego roku nieurodzaj, a wieści o wojnie z elfami choć zręcznie kamuflowane przez władze Zakonu i tak dotarły do kupców którzy nie przybyli w owe strony. Opowieści o elfach były zbyt straszne i przerażały nawet najśmielszych podróżników. Tak więc perspektywa spicia się i nażarcia była niezwykle kusząca.

Red obrócił się, więzy krępowały mu ruchy, a ból w plecach dał się poczuć dopiero kiedy ustąpiła adrenalina. Łucznik panicznie bał się maga, a jeszcze bardziej łypiącego na niego przerażającym wzrokiem Karanica. Syknął i splunął, był spragniony, a ślinę miał wysuszoną dlatego pociekła mu po podbródku. Żałośnie wił się próbując wytrzeć się nadgarstkiem. Potem zaskamlał kiedy po ciele przeszła fala bólu. Nie zamierzał rozmyślać o swej moralności mimo iż z takimi rozważaniami pozostawił go Hess, chciał jedynie wyrwać się z więzów, strzelić rumaka nahajką i pognać w siną dal.
- Klecho, pomóż! – krzyknął z trudem, jak najgłośniej umiał. Ból znów przypomniał o sobie wywołując na twarzy Reda ohydny grymas.

Wtenczas do Greya podbiegła niewysoka piegowata dziewczynka o jasnych, popielatych włosach. Miała na sobie ubrudzoną błotem koszulę i wianek z kwiatów na głowie. Wyciągnęła palec z nosa i pociągnęła barbarzyńcę za nogawkę spodni.
- Hej brzydalu – powiedziała lekko skrzypiącym głosikiem – Daj mi się pobawić tym kijem co go na plecach trzymasz, no daj!
Natychmiast dookoła potężnego woja zebrał się tłum dzieciaków. Tymczasem Blake wstał i powoli ruszył ku oberży. Nie mógł doczekac się wieczerzy.
 

Ostatnio edytowane przez Kirholm : 30-11-2009 o 21:41.
Kirholm jest offline