Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2009, 23:51   #25
Ghoster
 
Ghoster's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodze
- Andrew někde unikl znovu! (Cz. Andrzej gdzieś uciekł, znów!) - Podniósł ton jeden z mężczyzn, stając na chwilę w rozkroku i gapiąc się w sufit.
Irina siedziała schowana za dolną połówką drewnianych, solidnych drzwi, wyważonych z pomieszczenia obok. Nie była to na pewno dobra ochrona, a stojące przed nimi drzwiczki samochodu także nie starczyły, by przeciwstawić się jakimś kulom. Nie z tej odległości. Ale przynajmniej była dobrze ukryta, obserwując dwóch Czechów przez dziurkę od klucza.
- Hajzle. Armáda jako armáda, Chalickij neodpusti mu. (Cz. Pieprzony sukinsyn. Wojsko jak wojsko, Chalickij mu nie daruje.) - Wróbel rozumiała jako tako czeski. Może nie potrafiła odznaczyć w słowniku poszczególnych wyrazów, ale wyłapywała sens z kontekstu, słysząc pojedyńcze wypowiedzi, jakie rozumiała, czy słysząc to, jak kto mówił.
Jeden z nich był ubrany w solidny, wojskowy mundur w ciapy. Na głowie poszarpany beret, w ręce Abakan 94, dobra, unikatowa broń w tych czasach, prawie nie do znalezienia, a jednak. Nieogolona broda i twarz ukryta za odblaskowymi lenonkami, bardzo dużymi, jak na ten typ okularów. Szurał czarnymi butami o kawałki drewna i wyrwanego ze ściany obok betonu.
Drugi był niski, niższy od przeciętnego człowieka. Ubrany w za duży mundur, także z Abakanem, dodatkowo trzymając w drugiej ręce PMa. Ryj miał twardy, czerwony od wódki. Jednocześnie zmęczony i wkurzony czymś... Stojąc tak w galerii, na jakichś zniszczonych, połamanych i podrapanych płytach CD, odezwał się do towarzysza.
- Odpustit, ne odpustit. Ne že by mi to jedno, potřebuju penize. (Cz. Daruje, nie daruje. Nie obchodzi nie to, potrzebuję forsy.) - Na pewno byli z wojska, armii jakiejś, paramilitarnej organizacji. Z takim sprzętem i gadką nie mogli przecież być nikim. Ale... Żeby tak Andrzej doszedł do tego stopnia? Niemożliwe...
 
Ghoster jest offline