Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2009, 21:00   #28
Foigan
 
Reputacja: 1 Foigan nie jest za bardzo znany
Wasilij w końcu dotarł na stację paliw, która była niejako wymuszonym postojem przed dalszą podróżą. Wszędzie wokół walały się części samochodów, kanistry i inne zupełnie nieprzydatne w tej chwili przedmioty. No może poza kanistrami, które to były tak samo ważne i kosztowne w handlu wymiennym jak woda, bowiem stanowiły najlepszy pojemnik do składowania, ochrony przed dodatkowym zanieczyszczeniem i transportu tejże, jak i również innych drogocennych substancji. Korba podniósł jeden z nich i potrząsnął, odpowiedział mu przesypujący się z kąta w kąt piasek. Pusty, pomyślał, Pewnie jak cała reszta. Odłożył kanister z powrotem na ziemię i zainteresował się samochodem. Stara Łada, jeden z topowych modeli 2105, mimo swojej archaicznej budowy wytwarzana, aż do trzeciej wojny, prosty silnik na gaźniku i niemalże zero elektryki, wymarzony samochód do naprawy w warunkach poligonowych. Kiedyś pewnie biały kolor, teraz przypominał odcień skorupki kaczego jajka, podszedł i otworzył wciąż leżącą na swoim miejscu maskę, pomimo braku przednich błotników, zderzaków, atrapy chłodnicy i szyb. Zadziwiające. Przy silniku brakowało jedynie kilku drobiazgów, których brak umożliwiał odpalenie samochodu na krótko, akumulator pewnie jakiś się znajdzie. Ważny był też stan baku, co zdziwiło korbę, to że na wskaźniku na kokpicie wskazówka wskazywała nieznaczną zawartość tegoż pojemnika, ale musiał to sprawdzić, wskaźniki często się zawieszały, podszedł do niego i za pomocą rurki sprawdził. Jest. Odrobina benzyny, ile nie wiedział, ale na odpalenie na pewno starczy. Bateria. Rosjanin rozejrzał się w koło, jest nawet kilka, wyrwał żarówkę z jedynego przedniego reflektora i znalazł kawałek kabla, po kolei sprawdził kilka akumulatorów walających się po stacji. Jest! Humor Wasilija nagle się poprawił, gdy żarówka przyłożona do klemy jednego z akumulatorów zaświeciła słabym światłem. Powinno wystarczyć. Podniósł baterię i zainstalował w samochodzie. Połączył na krótko klemę plusową akumulatora i starter rozrusznika, silnik zajęczał chrapliwie ruszony po kilkudziesięciu latach stania, drugi kabel zapewnił zasilanie cewki zapłonowej, trochę paliwa do gaźnika i powtórzył próbę. Odpalił, gada! Radość, to coś czego Wasilij dawno nie czół, samochód pracował bardzo nierówno i lekko przygasał, ale pracował. Szczęśliwy wsiadł do środka uprzednio wkładając do niego jakiś kawał gruzu jako siedzisko, gdyż siedzeń w nim nie było, włożył pierwszy bieg. Popuścił sprzęgło... Nic. Sprawdził drugi, trzeci i czwarty bieg, dalej nic. Co jest? Wyszedł na zewnątrz i klęknął zerkając pod samochód. Kurwa! Brakowało wału napędowego, a raczej był na swoim miejscy tylko, że w dwóch połówkach. Chwilę potem z pozostałości rury wydechowej głośno huknęło, raz potem drugi i silnik staną. Jak pech to pech, nie mogłem się przecież spodziewać pełnego baku. Korba podniósł się i otrzepał ubranie. Ściemniło się dość niebezpiecznie, stracił dużo czasu na prace z samochodem, a nie mógł sobie pozwolić na dalsze opóźnienia. Ruszył w kierunku partii, powinien dojść tam w kilka minut, ale im dłużej zwleka tym bardziej wystawia się na zagrożenie. Nikt nie powinien przebywać w nocy poza swoim legowiskiem, to jedno z praw rządzących zniszczonym Kijowem. Wartki marsz przerwał mu kolejny raz skowyt, przystanął i wsłuchiwał się chwilę w zawodzenia mitycznego Krwiaka, gdy tylko ocenił odległość na bardzo bezpieczną, a serce przestało kołotać, ruszył dalej, nie miał czasu do stracenia.
 
Foigan jest offline