Moim zdaniem główne uderzenie powinno pójść na południe, tak jak to miało miejsce w 1942 roku. Rzeczywiście, jak napisał Graame, Stalingrad nie był wielkim miastem, ale nie zgodzę się, że nie był ważny. Był szalenie ważny, o wiele ważniejszy niż Moskwa i Leningrad, które były tylko symbolami i ich zajęcie nie dawało prawie nic pod względem strategicznym (inna sprawa jeśli chodzi o propagandę, ale podobny efekt można było uzyskać w Stalingradzie z racji nazwy tego miasta). Ale dlaczego Stalingrad był taki ważny? Odpowiedź jest prosta: ropa. Oparcie wojsk niemieckich na linii Wołgi i zajęcie całego Kaukazu byłoby olbrzymim sukcesem i znacznie ułatwiłoby dalszą walkę armii niemieckiej.
Druga sprawa to ludność ZSRR, która przecież składała się z wielu uciskanych narodów i Hitler mógł to znakomicie wykorzystać "wyswabadzając" je z rąk komunistycznych oprawców. Niestety dla Niemiec Fuhrer był fanatykiem i wolał uczynić z nich niewolników, albo nawet zgładzić.
Trzecia sprawa, o której już ktoś wspomniał wyżej. Wielka Brytania i drugi front. Hitler po pokonaniu Francji chciał podpisać pokój z Brytyjczykami i liczył na to jeszcze przed inwazją z 10 maja 1940. Uważał, że klęska brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego złamie ducha w Brytyjczykach i ci będą zgodni do zakończenia wojny. Stało się inaczej, czego następstwami była przegrana bitwa o Anglię (w której Luftwaffe miało niewielkie szanse na końcowy sukces) i odwołaniem operacji See Lowe.
Pojawił się też temat Suworowa. Rzeczywiście ma on w wielu sprawach rację, ale w moim przekonaniu czasami lubi przesadzać i parę razy popisał się małą wiedzą na temat realiów pola bitwy (np. rzekoma potęga czołgów BT-7). Oczywiście jest to tylko moje zdanie