Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2009, 01:11   #113
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Arwiński westchnął ze zrezygnowaniem. Nie udawało mu się zbytnio dogadać z tymi ludźmi.
- Dobrze, a więc poszukamy drugiego samochodu. Jednak tym razem wszyscy. Krzysiek, bierz wszystkich i jedźcie powoli za nami. Wojtek, ty idziesz ze mną. Chce cię mieć na oku.
Kapral odbezpieczył broń i poczekał, aż Poręba się z nim zrówna. Następnie ruszył ku drodze. Za nimi powoli potoczył się samochód.
Droga prowadziła w lewo i w prawo. Na lewo znajdował się most, a ulica skręcała za nim w prawo. Tam znaleźli ostatnio Honde Civic. Arwiński powiedział, że nie ma tam nic ciekawego poza paroma trupami z kulką w głowie. Naprzeciwko kościoła znajdowało się olbrzymi pole, zakryte grubą warstwą śniegu. Dlatego postanowili ruszyć w prawo. Droga była śliska i wspinała się pod górkę, więc szli z małą trudnością. Na szczęście nie spostrzegli nikogo, ani niczego.
- Nie wiem skąd ten nieuprzejmy ton. My staramy się was tylko uratować – odezwał się nagle Arwiński nie patrząc na Wojtka. – Masz jakieś uprzedzenie do żołnierzy? Mówiłeś, że masz dwa klucze francuskie. Wnioskuje więc, że jesteś mechanikiem, czyż nie?

Po drodze mijali opustoszałe domostwa. Na końcu ulicy znajdowało się skrzyżowanie, a przy nim warsztat samochodowy. To było to. Kapral gestem pokazał Krzyśkowi, żeby się zatrzymał i ruszył z Wojtkiem do środka. Przeskoczyli przez zamkniętą bramę i udali się do garaży. Dwa uderzenia kolbą magicznie otworzyły kłódki. Tym razem mieli fart. W środku znajdowały się dwa samochodu. Fiat Panda i Opel Tigra.
- Może się nam poszczęści – szepnął Arwiński i przyłożył pistolet do bocznej szyby Tigry. Odwrócił głowę i rozwalił ją w drobny mak. Chwilę nasłuchiwał, jakby się obawiał, że ktoś go usłyszał. Przez chwilę Wojtek poczuł się jak zwykły złodziej. Gdyby nie ta sytuacja…
Kapral usiadł za kołem. Odchylił wycieraczkę i znalazł kluczyki. Wojtek spojrzał na niego zdziwiony.
- Co? Sam tak często zostawiałem kluczyki mechanikom. – Przekręcił kluczyk… i nic. – Cholera – powiedział uderzając w kierownicę. – Nie działa.P
odobna sytuacja powtórzyła się przy Pandzie. Arwiński spojrzał na Wojtka i westchnął jeszcze raz. Nieszczęście w szczęściu.

Piotrek zaczął z nudów wybijać jakiś rytm na drzwiach. Siedzieli tutaj już za długo. Niebo robiło się pomarańczowe. Zmrok był za pasem a oni stali i czekali, niepotrzebnie marnując czas. Nagle Psycholog nie wytrzymała.
- Mógłby pan przestać? Próbuje… - powiedziała odwracając się i natychmiast przerwała wpatrując się w tylną szybę. Wszyscy naraz odwrócili się za siebie. Na końcu drogi majaczyła sylwetka człowieka. Szedł on z opuszczoną głową i powłóczył nogą.
- Kurwa! - zaklął Krzysiek i wysiadł z samochodu, przystawiając broń do ramienia.

***

Krasnolud powoli wysunął się zza ołtarza. Tamci już sobie poszli i zabrali ze sobą Wojtka. Usłyszał jak zapalają silnik samochodu i odjeżdżają. W sumie zastanawiał się czy dobrze zrobił, ale w tych czasach wolał nie ufać nikomu. Wielokrotnie znosił poniżenia rasowe, a w tych ciężkich czasach walczył nawet o swoje życie. Drugi raz nie zaufa żadnemu człowiekowi. Podniósł się na równe nogi i wyszedł z komnaty. Zauważywszy schody, postanowił się na nie wspiąć. Mimo panującego tam półmroku widział doskonale. Na końcu skrzypiących schodów znajdowały się drzwi. Powoli otworzył je, zaciskając pięści. Uderzył go smród rozkładających się ciał. Rzeczywiście na środku poddasza znajdowała się ich cała kupka, a na jej szczycie jakaś przykurczona humanoidalna istota zjadająca ich wnętrzności. Krasnolud pozostał niezauważony i już miał zamknąć drzwi gdy istota go zwęszyła. Nie zdążył zareagować. Była niezwykle szybka. Przygwoździła go do ściany i wbiła mu długie na kilkanaście centymetrów pazury w gardło. Zalała go jego własna posoka. Oczy zachodziły mgłą. Ostatnie co ujrzał to paskudna twarz demona bez oczu.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline