Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2009, 11:47   #7
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Stormak Kamienna Pięść.- rzekł donśnym tonem młody krasnolud. -Z Adbaru. Syn Rurika, wnuk Gandaluga. Członek miejscowej Gildii Magów. Na poświadczenie mych słów daję krasnoludzkie słowo honoru, a jeśli to nie wystarczy to i glejt wystawiony przez szefów pokazać mogę.- ciągnął głosem jakiego pozazdrościliby mu nie jedni mówcy i władcy. Był średniego wzrostu, zaś w krasnoludzkich standardach dość wysoki. Miał na sobie brązowe odzienie, bogate w skórzane paski i stalowe elementy. Na ramionach spoczywała czerwona szata, o wygniecionym kapturze i poszarpanym spodzie. -Zapewniam komfort posiadania maga w tejże grupce. Nie łapię się iluzji i nekromancji, bo pierwsza dziedzina jest dla słabeuszy i chowających się wyrzutków, druga zaś dla tych co za miedziak szacunku do życia i śmierci nie mają.- kontynuował z lekkimi przerwami na złapanie tchu. Gothur Szarooki, powinien był go kojarzyć, bo już dwa razy zdarzyło mu się na zlecenie Gildii wykonywać drobne zadania dla krasnoluda. Stormak oparł swój kostur na barku i poprawił pasek zarówno ten trzymający kuszę na plecach, jak i ten który trzymał przy pasie jego topór, w krasnoludzkiej kuźni wykonany. -Wojaczki się nie boję i jak magia zawiedzie toporem w łeb pierdolnąć mogę.- rzekł chłodno, lecz z przekonaniem. Nie był ni arystokratą ni elfem wysokiego rodu, by szorować brodą podłogę w trakcie pokłonów. Był sobą i miał nadzieję, że to może się spodobać jego pracodawcom, a na pewno Gothurowi, który jeśli nie pamiętał młodego krasnoluda, to teraz z pewnością sobie go przypomniał.

Cieszył się bardzo z kolejnego zadania. Ale konsekwentnie to ukrywał i nie dawał po sobie poznać. Miał podejście profesjonalnego awanturnika, który cieszył się na wyprawę, ale nie pokazywał nikomu, bo po co. Jego twarz i prawe ramię zdobiły liczne tatuaże przedstawiające krasnoludzkie runy. Broda jego była jeszcze dość krótka, lecz zadbana i wraz z wąsami idealnie wpasowała się w jego facjatę. W duchu wspominał, jak jeszcze dwa dni temu nudził się w kilkuosobowej komnacie, którą dzielił z innymi członkami gildii. Szefostwo, którego nigdy nie zawiódł i tym razem dało mu szansę wykonania kolejnego zadania i polepszenia swej reputacji w gronie znakomitych magów z gildii. Skrycie miał nadzieję, że jeszcze przed wyprawą dostaną jaką zaliczkę, co by mógł zakupić jaki zwój z czarem, jednak był realistą i zarazem pesymistą. Wiedział, że to mało prawdopodobne. Kompani jak kompani. Nie znał ich i trudno było ocenić. Zielony ryj zdawał się być dla Stormaka najwartościowszym towarzyszem, z racji gabarytów i zdolności bojowych, pod warunkiem, że nie był narcyzem, który przesadza. Obawiał się konfliktów z elfem, miał nadzieję, że takiego elegancika struga tylko przed pracodawcami, zaś w robocie będzie normalnie się do reszty odzywał. Helmita. Nie wyglądał na głupka, a jeśli potrafił leczyć, to był chyba równie wartościowym członkiem grupy co półork. Paul, czy jak tam się nazywał. Ciężko coś było o nim powiedzieć. W przeciwieństwie do Sorina. Miał prostokątną mordę i uśmiech jak z obrazka. Wyglądał na takiego co gustuje tylko w najdroższych kurwach portowych. Stormak przekręcił oczami i uśmiechając się pod nosem wejrzał na swoje buty...
 
Nefarius jest offline