Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2009, 12:14   #8
Bronthion
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Ludzie czasami bywają pomocni, poza chwilami kiedy śmierdzą, chędożą, przekrzykują jeden drugiego i zmniejszają liczebność swojej rasy w ciemnych zaułkach. Dzięki wskazówkom jednego z przechodniów miał przynajmniej jakąś koncepcję jak dotrzeć do gildii Anathana, ale biorąc pod uwagę wielkość miasta jak i to, że jest w nim pierwszy raz skala wyzwania znacznie rosła. Jedna ulica… druga… trzecia, a znaków jakich miał wypatrywać jak nie było tak nie ma. Rozejrzał się trochę po okolicy i zauważył stragan oblegany przez tłum ludzi, jak zwykle kłótnie o ceny i zawody w tym czyja matka jest gorsza, babka, prababka i kolejne pokolenia wstecz. Jednak nie to zainteresowało Bronthiona tylko pudło soczystych jabłek zapewne tylko w tej chwili nie pilnowane przez właścicieli. Korzystając z okazji wtopił się w tłum i bezczelnie zwinął dwa duże egzemplarze. Uśmiechnął się pod nosem i udał przed siebie konsumując ze smakiem swoją ostatnią zdobycz. Czas mijał a znaków nadal ani widu ani słychu, nieco zirytowany zapytał najbliższego przechodnia o kierunek do gildii Anathana na co ten odpowiedział, że dwie ulice wcześniej trzeba skręcić w lewo i jest się na miejscu. Wyrzucił ogryzek za siebie i szybkim krokiem skierował się w stronę celu tym razem bez żadnych przystanków. Na miejscu o dziwo stała już dosyć spora grupa ludzi jak i nieludzi, która zapewne przybyła tu w tym samym celu co on, bez ogródek zapytał:

- To tutaj zbierają się najemnicy Anathana ?

Kiedy ktoś mu potwierdził kiwnął głową w podziękowaniu i po prostu czekał na rozwój wypadków.
Po jakimś czasie pewien osobnik przyszedł po wszystkich zgromadzonych, którzy udali się za nim w miejsce przeznaczenia. Stanęli w końcu przed swoimi pracodawcami, może nie wyglądali zbyt obiecująco, ale przecież nie musieli, ważne że płacili. Najwięcej hałasu czynił krasnolud, któremu dobrobyt zdecydowanie odbił się na masie brzucha, ale nie było to nic czego Bronthion by się nie spodziewał. Kiedy kazano im się przedstawić nie spieszył się, odczekał aż kilku z najemników zrobi to pierwszych. Kiedy uznał, że nadeszła pora przemówił:

-Na imię mi Bronthion, możecie mi powierzyć wszelkie subtelne zadania. Infiltracja pozycji przeciwnika nie jest problemem, bystry wzrok, czujny słuch i cichy krok to jedne z moich zalet, jestem wszędzie tam gdzie mnie być nie powinno. Oczywiście nie ograniczam się jedynie do tego, rozbrajam pułapki, otwieram zamki, potrafię używać różdżek jak i zwojów magicznych, mogę po cichu wyeliminować kogoś niewygodnego za pomocą różnych metod, jakich nie zamierzam zdradzać. Bywałem w wielu miejscach takich jak Neverwinter, Amn czy Wrota Baldura lecz w tej chwili jak można zauważyć przebywam w Waterdeep. Jeśli zaś chodzi o udowadnianie mych umiejętności to na miejscu dosyć trudno to zrobić chyba że mi przyniesiecie kilka zamkniętych skrzyń czy każecie zebrać pewne informacje, lecz wtedy należy to wliczyć w koszta moich usług rzecz jasna "Uśmiechnął się prawie niezauważalnie"
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie

Ostatnio edytowane przez Bronthion : 04-12-2009 o 12:43.
Bronthion jest offline